Bez kategorii
Like

Dlaczego Polska koniecznie chce kupić bilet i wsiąść na Titanica?

22/10/2011
357 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

W sytuacji kiedy „Europa wypatruje straconą dekadę” my również chroniąc nasze interesy powinniśmy skorzystać z angielskiej oferty i utworzyć uwolnioną od euro grupę interesów dziesięciu krajów UE

0


W sytuacji kiedy kryzys Eurostrefy się nasila, a przywódcy Niemiec i Francji przesuwają „demokratycznie” przez nich podjęte decyzje, o tym kto ma zapłacić za błąd jakim było utworzenie strefy euro, polskie elity głoszą konieczność wejścia na pokład tonącego okrętu i zapłacenia za ten bilet. Dzisiejszy Financial Times i  The Wall Street Journal rozpisują się nad koniecznością uzdrowienia sytuacji w Europie podkreślając konieczność poniesienia wyższych kosztów poprzez zlewarowanie e440 mld Funduszu Stabilazycajnego na co nie chce się zgodzić Bundestag. Ukazując przy okazji, że przesunięcie decyzji na środę przez eurogrupę jest spowodowane faktem, że jedynymi krajami szanującymi demokratyczne podejmowanie zobowiązań narodowych to Niemcy, Duńczycy i Finowie. W pozostałych krajach mandatu parlamentarnego i zgody parlamentu nie muszą mieć nakładanie nowych zobowiązań przywódcy. Niemniej to co musi dziwić najbardziej, to fakt że o ile społeczeństwa europejskie z coraz większym niepokojem przyjmują coraz wyższe zadłużanie się państw, z powodu dysfunkcjonalności strefy euro, to nasi przywódcy coraz głośniej wołają że chcą wejść na tego tonącego Tytanika i zapłacić koszty jego zakupu. W sytuacji kiedy dzisiejszy Financial Times w artykule Hugh Carnegy „Sarkozy stuck with little room for manoeuvre”pisze wprost że efektem zamieszania z euro będzie schłodzenie wzrostu PKB w zarówno Francji jak i Niemczech do 1% PKB w 2012 r., nie wspominając o recesyjnym 0,2% we Włoszech. A Simon Tilford, główny ekonomista Center for European Reform w dzisiejszym artykule Marcus’a Walker’a i Charles Forelle „Europe’s Options: Few, and Shrinking” zamieszczonym w The Wall Street Journal podsumowuje chłodno: "Europa wypatruje straconą dekadę".Nasi liderzy na to stwierdzają między innymi: „Polska wciąż jest zdecydowana na przystąpienie do strefy euro” – prezes NBP Marek Belka, „Prezydent Bronisław Komorowski wyraził przekonanie, że Unia i strefa euro wykorzystają obecny kryzys do pogłębienia integracji europejskiej przez wzmocnienie strefy euro i poszerzenie jej o nowych członków”, a „Szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek nakreślił zadania stojące przed pogrążoną w kryzysie strefą euro i Unią Europejską. Najpilniejsze zadanie to zredukować długi Grecji i uzgodnić, jaką część obciążenia weźmie na siebie sektor bankowy. Następnie należy dokapitalizować europejskie banki siłami nie tylko krajów eurostrefy, ale całej Unii (a więc także pieniędzmi polskiego podatnika).”

Pamiętając Sorosa z konferencji w Pekinie, która odbyła się dwa lata temu, muszę przyznać, że nadzwyczajnie ożywił się on w swoich propozycjach dotyczących zażegnania kryzysu, publikując coraz to nowe artykuły w Financial Times’ie. W artykule „A routemap through the eurozone minefield” z 13 października, wydaje się jednak że zapędził się w swoich propozycjach. Otóż na podstawie diagnozy systemu bankowego Eurostrefy, w której akcje banków są sprzedawane poniżej wartości księgowej, skonkludował, że dokapitalizowanie banków nic nie da ze względu na znaczące potrzeby kapitałowe, a banki będą miały inicjatywę aby ograniczać aktywność kredytową. I dlatego najlepszym rozwiązaniem jest udzielenie tym bankom gwarancji przez państwa! Gdyż kontrolując w ten sposób banki można nakazać im utrzymanie aktywności kredytowej, jak i skłonić do zakupywanie bonów skarbowych krajów przeżywających trudności w strefie euro, które w razie potrzeby byłyby dostarczane EBC w zamian za środki podtrzymujące płynność. Ni mniej, ni więcej, ale oto w cudowny sposób kryzys mamy zażegnany, ekspansja kredytowa podtrzymuje koniunkturę, bankructwa państw z powodu wysokiej rentowności obligacji ocalone i płynność rynku utrzymana. Dodajmy od siebie że inwestorzy finansowi też nie tracą swoich pieniędzy z powodów błędnie poczynionych inwestycji.
Nic błędniejszego, za straty w systemie bankowym zapłaci podatnik i dług publiczny poszybuje z powodu przejęcia wątpliwych aktywów, a tak naprawdę to tylko ewentualnych strat systemu bankowego, który wprawdzie uzyska tanie źródło finansowania, ale i inicjatywę do jeszcze bardziej ryzykownych zachowań, za błędy których nie zapłaci on tylko wszyscy podatnicy. Zresztą opinia ta jest wyjątkowo zbieżna z opinią banków którzy podkreślają, że będą raczej wyprzedawali aktywa i ograniczą akcję kredytową niż się dokapitalizują w sytuacji kiedy przeciętne akcje europejskich banków są sprzedawane z 40%-owym dyskontem w stosunku do wartości księgowej. A strach przed schłodzeniem gospodarki jest wielki w sytuacji kiedy europejskie przedsiębiorstwa opierają się w 80%-ach na kredycie bankowym w porównaniu z 30% w USA. I jakżeż przekonywująco brzmią słowa cytowanego na pierwszej stronie Financial Times’a „eurozone bank boss”a gdy pyta „Dlaczego mamy sprzedawać akcje po tych [niskich] cenach?” Pytanie które się od razu rodzi: A dlaczego u nas „szaleństwo” prywatyzacyjne trwa w najlepsze? I dlaczego ostatnio tuż po wyborach sprzedano SPEC w Warszawie? Pewnie dlatego że właściciele banków nie chcą stracić, a u nas z właścicielami (obywatelami) nikt nie musi się liczyć. I są sprzedawane nawet monopole, jak SPEC podczas gdy nawet w Hiszpanii po ostrzeżeniu ze strony Partii Ludowej socjaliści zdecydowali się wstrzymać sprzedaż dwóch portów lotniczych za kwotę ok. 5,3 mld euro jak podaje The Wall Street Journal w artykule „Spain Delays Airport Privatization.  I to mimo, że chętnymi na zakup byli zarówno Ferrovial SA, właściciel London’s Heathrow i lotniska Stansted, GMR Infrastructure Ltd., Aeroports de Paris, oraz niemiecki Fraport AG.
Gdy analizujemy przebieg kryzysu światowego na rynku kapitałowym, to jakże charakterystyczne dla procesu podejmowania decyzji inwestycyjnych są dwie informacje podane przez Financial Times przy podsumowaniu tygodnia. Otóż James Mackintosh podał że akcje największych (a więc i najpłynniejszych) spółek amerykańskich są bardziej skorelowane z sobą niż podczas lata zeszłego roku, i stycznia 2009 r. a więc okresie tuż przed przesileniem w okresie ostatniego kryzysu. Podobnie wyliczenia HSBC FX Quantitative Strategy mogą świadczyć o znaczącym zagubieniu inwestorów co do rozróżnienia między przedsiębiorstwami co do ich możliwości generowania lepszych wyników po okresie kryzysowym. Również okazuje się że mimo kryzysu banków w Europie, powiązanie całego systemu finansowego sprawia, że ceny akcji amerykańskich banków są nadzwyczaj wysoko bo w 85%-ach skorelowane z cenami akcji europejskich instytucji finansowych. W tym kontekście stają się zrozumiałe apele USA, a ostatnio i Chin o podjęcie eurostrefę koniecznych działań w celu jej wyleczenia.
My również chroniąc nasze interesy powinniśmy naśladować innych jak i skorzystać z angielskiej oferty i utworzyć wolną od euro grupę interesów. Obserwując przegraną batalię Słowacji w obliczy nasilającego się kryzysu strefy euro i jej systemu bankowego warto rozważyć utworzenie przez wszystkie dziesięć krajów spoza euro wspólnej grupy. A to w celu uchronienia się przed ponoszeniem kosztów nieefektywności funkcjonowania strefy walutowej tak jak Dawid Owen i Dawid Marsh w artykule ”A blueprint to rejuvenate a debt-ridden Europe” w Financial Times przezornie postulują. Polską odpowiedzią na propozycje sformalizowania różnego typu eurogrup w UE i PE powinno być analogiczny postulat tworzenia równoległych zinstytucjonalizowanej struktur krajów „uwolnionych od euro”.
 
Na podstawie Cezary Mech: ”Utwórzmy postulowaną wolną od euro grupę interesów
Lo987
0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758