Bez kategorii
Like

Czy tajne służby PRL stały za zamachem na Jana Pawła II?

04/02/2012
744 Wyświetlenia
0 Komentarze
37 minut czytania
no-cover

W czasach pontyfikatu Jana Pawła II dla wywiadu PRL na „odcinku watykańskim” pracowało ponad 100 agentów. Zdecydowana większość z nich to polscy duchowni.

0


Pierwszoplanową rolę odgrywali „Conrado”, „Potenza”, „Prorok”, „Cappino” „Dita” i „Russo”. To oni pozyskiwali najbardziej interesujące informacje na temat polityki Watykanu i papieża. W historii papiestwa był to jedyny okres, gdy papież był zwalczany przez władze kraju swojego pochodzenia, i to za pomocą najtajniejszej broni – wywiadu.

PRL-owski wywiad brał udział w agresywnej walce z papieżem i był obok KGB najbardziej w nią zaangażowany. Z ówczesnych raportów bije niesamowity cynizm wobec Kościoła i jego głowy – Jana Pawła II. Papież jest w ich świetle jedynie „człowiekiem w białej sutannie”, a Kościół rzymski przedstawia się w roli śmiertelnego wroga Polski i całego sowieckiego bloku. Wszystko to działo się w okresie, gdy władze PRL deklarowały gotowość ułożenia przyjaznych stosunków ze Stolicą Apostolską.

1 maja 2011 r. Jan Paweł II został beatyfikowany. Akt ten był nie tylko kanonicznym uznaniem cnót i cudów Sługi Bożego Jana Pawła II, ale przede wszystkim docenieniem wybitnego dzieła, jakie dokonało się w okresie jego pontyfikatu. Dziełem tym był koniec zimnej wojny, upadek Związku Sowieckiego i odzyskana wolność przez państwa i narody, w tym także przez Polskę. Od początku pontyfikatu Jan Paweł II był obok USA najważniejszym politycznym wrogiem komunistycznego bloku. Osobą papieża zajmowały się wywiady wszystkich komunistycznych krajów, w tym także Departament I MSW. Kluczowe informacje, jakie wschodnie służby pozyskiwały na temat papieża, przekazywane były do Moskwy. Jednak dla Kremla to peerelowski wywiad był najbardziej cenną służbą w starciu z papieżem. Miał bowiem największe możliwości i był w stanie zdobyć cenne informacje na temat politycznych zamierzeń Jana Pawła II.

Już w latach 60. w esbeckich raportach wskazywano „na szerokie perspektywy” w Kościele dla krakowskiego biskupa Karola Wojtyły. Od października 1962 r. do grudnia 1965 r. Wojtyła uczestniczył w Rzymie w sesjach plenarnych II Soboru Watykańskiego. Był tam jednym z trzech Polaków i jednym z 25 przedstawicieli Kościoła z krajów komunistycznych. Niewątpliwie elokwencją, znajomością języków i otwartością na problemy świata i Kościoła zwracał na siebie uwagę. Zauważył Go również papież Paweł VI. Gdy 26 czerwca 1967 r. abp Wojtyła został mianowany kardynałem, SB utwierdziła się w tych ocenach. Wojtyła był już wtedy „rozpoznawalnym” człowiekiem Kościoła. W komunistycznej Polsce, obok prymasa Stefana Wyszyńskiego, był najważniejszą postacią Episkopatu. Od tej pory kardynał Wojtyła coraz częściej odbywał podróże zagraniczne i był zapraszany z odczytami przez środowiska uniwersyteckie na całym świecie. W ten sposób ugruntował swój wizerunek jednego z najbardziej otwartych hierarchów na dialog Kościoła ze światem świeckim.

Wiosną 1976 r. papież Paweł VI zaprosił kard. Wojtyłę do Watykanu, by wygłosił rekolekcje wielkopostne. Fakt ten został uważnie odnotowany przez kierownictwo SB. Coraz częstsze wyjazdy Wojtyły do Rzymu były też przedmiotem wielokrotnych narad kierownictwa SB. Na bieżąco analizowano je w Departamencie I i specjalizującym się w sprawach Kościoła Departamencie IV MSW. Esbeckie prognozy wskazywały, że Karol Wojtyła może liczyć się wśród kandydatów na przyszłego papieża, a na pewno, jeśli nim nie zostanie, to obejmie jakąś ważną funkcję w Watykanie. Rzeczywiście, notowania kardynała sukcesywnie rosły w Watykanie. Gdy 6 sierpnia 1978 r. w Castel Gandolfo zmarł Paweł VI, kierownictwo SB oceniło, że Wojtyła może być liczącym się kandydatem na rozpoczętym 25 sierpnia 1978 r. konklawe. Jednak wówczas zwyciężyło jeszcze konserwatywne spojrzenie na przyszłość Kościoła. Nowym papieżem wybrano Włocha kardynała Albino Lucianiego, który przyjął imię Jana Pawła I. Po zaledwie 33 dniach urzędowania nowy papież zmarł nagle, w niejasnych okolicznościach. Na zwołanym po jego śmierci konklawe notowania Wojtyły jeszcze bardziej wzrosły. 16 października 1976 r. światowe media obiegła sensacyjna wiadomość o wyborze kardynała Wojtyły na papieża, który przyjął imię Jana Pawła II.

Dla kierownictwa SB ten wybór był jednym z wcześniej przewidywanych scenariuszy. Starało się ono spojrzeć na zaistniałą sytuację ze swojej perspektywy. Szybko oceniono, że Polak w Watykanie to nowe możliwości operacyjnego przeniknięcia do struktur Kościoła, a zwłaszcza do jego „Centrali”, jak w esbeckim języku określano Watykan. Jednak to wymagało konsolidacji działań na poszczególnych kierunkach. Chodziło przede wszystkim o lepsze wykorzystanie dotychczasowego „dorobku” na odcinku kościelnym i podjęcie ofensywnych działań wywiadowczych w Watykanie.

Gdy zaczynał się pontyfikat Jana Pawła II, SB dysponowała sporym kapitałem wyjściowym na odcinku kościelnym. Specjalnie powołany w 1962 r. do walki z Kościołem Departament IV był już rozbudowaną strukturą i najsilniejszą kadrowo spośród wszystkich departamentów. Ważne były w nim trzy wydziały: I – zajmujący się „kierowniczymi ogniwami Kościoła”, IV – zajmujący się bieżącą analizą i prognozami sytuacji w Kościele oraz V – skoncentrowany w głównej mierze na działalności zakonów i zgromadzeń zakonnych. W 1973 r. Department IV został dodatkowo organizacyjnie rozbudowany. Powstała wówczas Grupa „D” – przeznaczona do zadań specjalnych na odcinku kościelnym, która w 1976 r. została przekształcona w Wydział VI. Jego zadaniem była „dezinformacja i dezintegracja Kościoła” oraz koordynacja wszystkich działań w tym zakresie. Już w latach 70. Wydział VI podejmował działania wobec kard. Wojtyły, usiłując wygenerować materiał operacyjny, który w przyszłości mógłby być podstawą do zablokowania jego kościelnej kariery.

Poza Departamentem IV do walki z Kościołem zaangażowano również Departament I. Już w pierwszej połowie lat 70. w obszarze zainteresowania wywiadowczego Departamentu I znalazł się Watykan i jego agendy. Na początku kierunek watykański był realizowany jedynie przez Wydział III Departamentu I, podejmujący działania z pozycji rezydentury. Wkrótce Watykanem zaczął interesować się także Wydział XIV – będący najbardziej elitarną strukturą Departamentu I. Prowadził on działania wywiadowcze z pozycji „N”, czyli nielegałów. Osoby zwerbowane przez ten wydział i kierowane do pracy za granicą zwykle były ukadrowione, czyli stawały się oficerami wywiadu. Efekty pracy wywiadowczej na kierunku watykańskim oceniał i analizował Wydział XVII.

Obok tego Departament I dysponował swoją rzymską rezydenturą określaną krypt. „Baszta”. Po wyborze Wojtyły na papieża szef Departamentu I, gen. Jan Słowikowski, mówił: „w pracy rezydentury problemem numer jeden jest Watykan”. Wysyłano tam najbardziej doświadczonych oficerów i tych, którzy mieli najlepsze przygotowanie. Rezydentura liczyła w szczytowym okresie lat 80. aż dziewięciu oficerów. Byli wśród nich oficerowie o pseudonimach: „Albano”, Antes”, „Atar”, „Dis” (Maciej Dubiel), „Ingo”; „Irt” (Aleksander Makowski), „Lazio”, „Wran” i „Pietro”.

Wybór papieża był na pewno nowym otwarciem w pracy wywiadowczej Departamentu I. Już w pierwszych dniach po tym wydarzeniu władze w kraju żądały informacji odnośnie do politycznych zamierzeń nowego papieża. Chciały wiedzieć jak najwięcej o tym, co planuje i czy będzie to miało zasadniczy wpływ na stosunki władz z Kościołem w Polsce.

Wybór Jana Pawła II został niepokojąco odebrany na Kremlu. Zaczęto zdawać sobie sprawę, że nie potęga militarna i gospodarcza kapitalistycznego Zachodu, ale nowa polityka Watykanu może być największym zagrożeniem dla sowieckiego bloku. Zauważono, że wygłaszane podczas podróży przez Jana Pawła II homilie aktywizują wyznawców Kościoła rzymskokatolickiego we wszystkich krajach bloku. Że właśnie ten polski papież ma niesamowitą i niespotykaną dotąd siłę oddziaływania na zwykłych ludzi. Że jego słowa o prawach człowieka, wolnościach jednostki, godności i prawdzie mogą w istocie być największym zagrożeniem dla podstaw socjalizmu. Kreml już po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski w 1979 r. wiedział, że nie będzie w stanie skutecznie hamować Jego popularności i wpływu na „masy” w Polsce.

O wiele ważniejsza wydawała się dla niego nowa polityka polskiego papieża wobec Związku Sowieckiego. To właśnie z tych powodów KGB postanowiło zintensyfikować współpracę z „bratnimi służbami” na odcinku watykańskim. Od jesieni 1978 r. miały miejsce stałe robocze spotkania przedstawicieli V Zarządu Głównego KGB z kierownictwem Departamentu IV i Departamentu I SB. Ich szefowie wielokrotnie bywali w Moskwie na wspólnych naradach. Owocem tych spotkań miały być wspólne długofalowe działania na odcinku watykańskim. W tym samym czasie KGB natężyła również współpracę ze służbami bułgarskimi, węgierskimi, czeskimi i niemiecką STASI. Szukano wszelkich możliwości infiltracji kurii rzymskiej i bezpośredniego otoczenia papieża. KGB realnie brało pod uwagę fizyczną likwidację polskiego papieża, jednak nie bezpośrednio. Rozważano różne scenariusze przeprowadzenia takiej akcji. Realnie brano pod uwagę przeprowadzenie całej akcji rękami bułgarskiej Dyrżawnej Sigurnosti (DS) i niemieckiej STASI. Inny wariant przewidywał posłużenie się jednym z ugrupowań ekstremistycznych. Jednak przeprowadzenie akcji wymagało przygotowania dobrego planu, którego nie można było opracować bez źródłowych informacji z Watykanu.

To m.in. dlatego na początku 1980 r. Departament I pozyskiwał wszelkie informacje na temat istniejącego w Watykanie systemu bezpieczeństwa, a szczególności te, które dotyczyły bezpośredniej ochrony papieża. Tego rodzaju informacje uzyskane za pomocą ulokowanych w kurii rzymskiej źródeł mogły być niezwykle cenne dla KGB. Gdy 13 maja 1980 r. świat obiegła informacja o zamachu na Jana Pawła II, opinia publiczna na Zachodzie od razu sugerowała, że może za tym stać KGB. Również dzisiaj wielu ekspertów od Watykanu uważa, że nie mogło się to odbyć bez udziału KGB. Otwartym problemem pozostaje, czy w akcji mogły brać bezpośredni udział PRL-owskie służby. Obecność w dniu zamachu na placu św. Piotra funkcjonariuszy SB z pionu „D” (prowadzącego działanie kryminalne wobec Kościoła) uprawdopodabnia taką hipotezę.

Nieskuteczny zamach na życie Jana Pawła II spowodował odejście KGB od twardej linii likwidacji papieża. Skoncentrowano się na kompleksowym rozpoznaniu polityki Jana Pawła II, zwłaszcza w odniesieniu do bloku sowieckiego. Lata 1981–1990 to okres ofensywnych działań wywiadowczych KGB na „odcinku watykańskim”. W pierwszej fazie tych działań KGB starało się zlokalizować kluczowe ośrodki Watykanu, w których kształtuje się polityka wschodnia papieża. W ten sposób zainteresowano się Instytutem Marksizmu Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego (Gregorianum), Sekcją Rosyjską Radia Watykan, Litewską Akademią Nauk przy Uniwersytecie Gregoriańskim, Apostolatem Rosyjskim i Centrum Studiów Rosyjskich (Centre Etudes Russes) w Meudon pod Paryżem. Najważniejszy dla KGB był jednak powołany przez papieża na początku jego pontyfikatu Apostolat Rosyjski.

Apostolat ten skupił niemal 50 jezuitów z całego świata, którzy specjalizowali się w sprawach rosyjskich. Nie było to przypadkowe posunięcie, bowiem jezuici od wielu lat mieli w Watykanie monopol w dziedzinie oceny sytuacji na Wschodzie, a zwłaszcza w Związku Sowieckim. Mieli też olbrzymie doświadczenia w kreowaniu polityki wschodniej Watykanu. Odgrywali również kluczową rolę w działalności głęboko utajnionej watykańskiej „agencji wywiadowczej”, występującej oficjalnie pod nazwą Servizio Informazioni del Vaticano (SIV). SIV był swoistym kontrwywiadem Watykanu, mającym dbać o wszystkie jego sekrety, w tym w szczególności o najbardziej tajne dokumenty oznaczone klauzulą secretum omega.

Jednak dla KGB w jezuickim środowisku najważniejsza była grupa zakonnych sowietologów, których opinie miały zasadniczy wpływ na politykę papieży wobec komunistycznego Wschodu. KGB mogło w tej sprawie liczyć na owocną współpracę z polskimi przyjaciółmi z SB. Wywiad PRL jeszcze przed wyborem kard. Wojtyły na papieża rozpoczął długofalowe działania wobec środowiska jezuitów, i to nie tylko w Rzymie. Jezuicka kariera Tomasza Turowskiego nie była czymś wyjątkowym. Wynikała ona właśnie z długofalowych działań Departamentu I „na odcinku jezuickim”. Turowski, podobnie jak inni agenci ulokowani w rzymskim środowisku jezuitów, mógł dostarczać niezwykle cennych informacji, albowiem na co dzień obcował z ludźmi aktywnie kształtującymi politykę wschodnią Watykanu.

Okazji było wiele. Jedną z nich była np. zorganizowana przez jezuitów w dniach 6–22 września 1984 r. w Publier koło Evian we Francji konferencja sowietologiczna mająca bardzo zamknięty charakter. Biorący w niej udział dyskutowali nad nowymi możliwościami oddziaływania Watykanu na sytuację w Związku Sowieckim. Zainstalowanie przez PRL-owski wywiad agentury na tego typu konferencjach było niezwykle cenne. Dzięki nim możliwe było rozpoznanie projektowanych działań Watykanu w polityce wschodniej. Takie informacje natychmiast trafiały do Moskwy, gdzie oceniali je specjaliści z V Zarządu Głównego KGB, odpowiedzialnego za walkę z Kościołem. W jednym z przesłanych dokumentów pt. „Plany działań propagandowych Watykanu przeciwko ZSRR” z 5 listopada 1984 r. sygnowanym przez szefa Departamentu I gen. Zdzisława Sarewicza stwierdzono: „Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że Watykan szczególnie w ostatnim czasie nasilił działalność propagandową na ZSRR”, prognozując jednocześnie, że: „należy liczyć się m.in. z próbami intensyfikowania przerzutów literatury religijno-politycznej do ZSRR przez terytorium PRL i Finlandii”.

Na początku lat 80. Kreml interesowały najbardziej nowe formy działalności Kościoła katolickiego na terenie ZSRR, jakie zalecał Watykan. Sytuacja wewnętrzna w ZSRR ulegała wówczas wielu dynamicznym procesom religijnym. Na Litwie i Białorusi następowała aktywizacja katolików. Nie inaczej było na Ukrainie, gdzie Kościół unicki zaczął wychodzić z katakumb. Szef KGB Jurij Andropow alarmował Biuro Polityczne KPZR, że polityka wschodnia Jana Pawła II jest obecnie największym zagrożeniem dla wspólnoty socjalistycznej. Że konieczne jest kompleksowe zwalczanie skutków papieskiej ofensywy, zarówno w kraju, jak i za granicą. Lata 1982–1990 to okres ofensywnych działań wywiadowczych KGB na odcinku watykańskim. Okres, w którym dochodziło do bliskiej współpracy z wywiadem PRL. Jej efekty na pewno były bardzo owocne dla KGB. Z kolei współpraca ta zapewniała PRL-owskiemu wywiadowi wysoką pozycję w hierarchii wywiadów całego komunistycznego bloku. Ale nie byłoby to możliwe bez zbudowania przezeń pokaźnego aparatu informacyjnego w stolicy Kościoła katolickiego.

Już dzisiaj możemy mówić o ponad 100 osobach, które pracowały dla wywiadu PRL na „odcinku watykańskim” w czasach pontyfikatu Jana Pawła II. Różny był zakres przekazywanych informacji i stopień ich poufności. Niektóre z nich pochodziły od osób z bezpośredniego otoczenia papieża lub od bardzo wpływowych osobistości Watykanu.

Wśród grupy źródeł wywiadu należy wymienić agenta „Conrado”, który pracował w kurii rzymskiej już w czasach Pawła VI. Relacjonował swoje rozmowy z ks. Dziwiszem oraz ks. Bukowskim z Sekretariatu Stanu. Dzięki temu mógł m.in. szczegółowo przedstawić treść osobistej rozmowy papieża z prymasem Józefem Glempem, jaka miała miejsce w listopadzie 1984 r. Przez prowadzących go oficerów – „Ingo” i „Albano” – oceniany był jako źródło sprawdzone i bardzo wiarygodne. Nie mniej ważny był agent „Potenza” posługujący się również pseudonimem „Tevere” prowadzony przez kpt. Janusza Czekaja „Tibora”, oficjalnie występującego jako II sekretarz Ambasady PRL w Rzymie. „Potenza” dostarczał m.in. informacje pochodzące od kardynałów Casarolego, Poggi, abp. Andrzeja Deskura i ks. S. Dziwisza. Bardzo cenny dla wywiadu był także KI „Prorok”, który prawdopodobnie pracował w Sekretariacie Stanu i oprócz kontaktów roboczych z watykańskimi osobistościami miał również osobiste kontakty z Janem Pawłem II. Znał codzienny rozkład zajęć papieża i Jego zwyczaje. Mógł powiedzieć wiele o rozmowach papieża z przedstawicielami innych państw. Ważnym źródłem był KI „Cappino”, czyli ks. Józef Kowalczyk, również prowadzony przez „Pietro”. W październiku 1978 r. Jan Paweł II powierzył mu misję stworzenia sekcji polskiej w watykańskim Sekretariacie Stanu. Jego pozycja w Watykanie wydawała się niezwykle perspektywiczna. „Cappino” został formalnie zarejestrowany w ewidencji operacyjnej wywiadu dopiero w 1982 r. Był już wtedy dobrze przygotowany do wykonywania wywiadowczych zadań w Watykanie. Mógł też zdobyć niezwykle cenne informacje wyprzedzające dla władz w kraju. Kierując polską sekcją, był m.in. odpowiedzialny za organizowanie papieskich pielgrzymek do Polski i kontakty z Kościołem w Polsce. „Cappino”. określany był w dokumentach wywiadu jako „źródło sprawdzone”. Jego pracę dla SB przerwała decyzja papieża o mianowaniu go nuncjuszem apostolskim w Polsce. Gdy 6 grudnia 1989 r. złożył w Belwederze listy uwierzytelniające na ręce prezydenta PRL Wojciecha Jaruzelskiego, szef MSW gen. Czesław Kiszczak poprosił gen. Zdzisława Sarewicza o jego akta. W konsekwencji Kiszczak uznał akta „Cappino” za dokumentację „nieprzydatną operacyjnie i podlegającą zniszczeniu”, co faktycznie nastąpiło 3 stycznia 1990 r. W ten sposób pozostały tylko archiwalne fragmenty jego pracy dla rzymskiej rezydentury wywiadu udokumentowane w szyfrogramach rzymskiej rezydentury.

Dla PRL-owskiego wywiadu zasłużył się również agent „Dita”. Prowadziło go dwóch oficerów rezydentury – „Ingo” i „Lazio”. „Dita” służył wywiadowi do weryfikacji informacji uzyskanych od innych watykańskich źródeł. Uczestniczył też w wielu ważnych wydarzeniach z udziałem Jana Pawła II. Był m.in. obecny podczas jednej z rozmów papieża z prymasem J. Glempem oraz podczas rozmowy papieża z prezydentem Francji Francoisem Mitterandem.

Dla rzymskiej rezydentury wywiadu pracował również „Menon”. Jego prowadzeniem zajmował się rezydent „Bralski”. O „Menonie” wiemy, że zrelacjonował podróż Jana Pawła II do RFN i jego rozmowy z niemieckimi politykami. Niewiele wiemy także o „Vitorze” prowadzonym przez oficera używającego pseudonimu „Wran”. Pewne jest jedynie, że na przełomie lat 1984 i 1985 „Vitor” przekazywał informacje odnośnie do watykańskich ocen sprawy ks. Popiełuszki. Znacznie więcej za to wiemy o „Dominiku”, czyli o. Konradzie Hejmo, który swoją rzymską karierę zaczął w 1979 r. od Delegatury Biura Prasowego Episkopatu Polski. Następnie kierował miesięcznikiem „Kronika Rzymska”, by w 1984 r. przejąć obowiązki dyrektora Ośrodka „Corda Cordi” obsługującego polskich pielgrzymów. Znał się dobrze z ks. Dziwiszem i na co dzień miał częste kontakty z polskim środowiskiem w Watykanie.

Wymienieni to jedynie część spośród kilkudziesięciu polskich duchownych, którzy znaleźli się w Rzymie i podjęli współpracę z wywiadem. Oprócz dostarczania informacji źródłowych czy kopii watykańskich dokumentów, pozyskiwali również opinie, uwagi i poglądy osób pracujących w watykańskich instytucjach. Była jednak wśród nich pewna hierarchia ważności. Pierwszoplanową rolę odgrywali: „Conrado”, „Potenza”, „Prorok”, „Cappino” „Dita” i „Russo”. To oni pozyskiwali najbardziej interesujące informacje na temat polityki Watykanu i Jana Pawła II. Bardzo często miały one charakter wyprzedzający. Na podstawie ich doniesień rzymska rezydentura przygotowała wiele cennych prognoz poświęconych przyszłej polityce Watykanu.

Z perspektywy współpracy PRL-owskiego wywiadu z KGB o wiele ważniejsza była druga grupa watykańskich źródeł wywiadu. Może nie była uplasowana w samym centrum Stolicy Apostolskiej – Sekretariacie Stanu i innych instytucjach watykańskiego państwa – ale dostarczała nie mniej cennych informacji. Dotyczyły one przede wszystkim różnych aspektów watykańskiej polityki wschodniej. „Na tym odcinku” jednym z najważniejszych był agent „Barber”, który miał bezpośrednie kontakty ze środowiskiem rzymskich jezuitów. Za jego prowadzenie odpowiadał „Pietro”. Istotne miejsce w grupie jezuickich źródeł wywiadu zajmował agent o numerze 10682. Wszystko wskazuje, że jezuita był związany z elitarnym Wydziałem XIV Departamentu I, obsługującym pracę nielegałów. Jego praca na rzecz wywiadu koncentrowała się wokół polityki Watykanu wobec samego Związku Sowieckiego. Przekazał na ten temat wiele kluczowych opinii, jakie sformułowano w rzymskim kręgu jezuitów. Oceniany był jako niezwykle cenny agent. To właśnie on we wrześniu 1981 r. zrelacjonował szczegółowo najważniejsze postulaty odnośnie do polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej, jakie zostały sformułowane podczas jezuickiej konferencji w Meudon we Francji, w której uczestniczyli jezuiccy sowietolodzy. On również przekazał wywiadowi informacje na temat dysydentów rosyjskich mających kontakty z ośrodkiem w Meudon.

Nie mniej cenne było źródło o numerze 9596. Pod nim kryła się osoba Tomasza Turowskiego – wówczas jezuity w Rzymie. Do pracy w wywiadzie wytypował go wspomniany Wydział XIV Departamentu I. Osoby zwerbowane przez ten wydział i kierowane do pracy za granicą zwykle stawały się kadrowymi oficerami wywiadu. Do rzymskiego nowicjatu jezuitów przyjął go w 1975 r. o. Antoni Mruk – osobisty spowiednik papieża i postać wpływowa w Watykanie. Turowski jako rusycysta z wykształcenia po kilku latach znalazł się w gronie współbraci, których opinie miały znaczny wpływ w procesie projektowania watykańskiej polityki wschodniej. Brał udział w wielu ważnych dyskusjach o polityce wschodniej, jakie toczyły się w środowisku jezuitów. Bywał także w Meduon. Mógł zrelacjonować na bieżąco wszelkie pomysły jezuitów, zanim zostały podsunięte papieżowi i jego watykańskim dyplomatom. Ale Turowski nie zamykał się jedynie w swoim jezuickim środowisku. Łatwo nawiązywał kontakty także ze światem świeckim. W ten sposób związał się z wydawnictwem „Editions Spotkania” założonym przez Piotra Jeglińskiego. Stało się to wówczas, gdy w Watykanie pojawiły się pomysły, sformułowane wcześniej przez środowisko jezuickie, aby do ofensywy propagandowej Watykanu na Wschodzie wykorzystać emigracyjne ośrodki wydawnicze. Wiedza, jaką mógł pozyskać Turowski, była cenna zwłaszcza z perspektywy współpracy peerelowskiego wywiadu z KGB.

Poza wspomnianymi dwiema grupami watykańskich źródeł do działań wywiadowczych „na odcinku watykańskim” angażowane były także rezydentury peerelowskiego wywiadu w Wiedniu, Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Belgradzie oraz Genewie. W przypadku rezydentury w Genewie tego typu działania realizował m.in. płk Gromosław Czempiński, który zainspirowany zamachem na papieża obrał sobie pseudonim wywiadowczy „Aca”. Jednym z jego źródeł był KI „Wik”, który wielokrotnie bywał w Watykanie, zawierając tam szereg interesujących wywiad znajomości. Kilkakrotnie rozmawiał z doświadczonym dyplomatą Watykanu abp Acchille Silvestrinim. Wielokrotnie informował „Acę” o sytuacji w Kurii Rzymskiej, watykańskich ocenach stosunków państwo – Kościół w Polsce, a także watykańskich ocenach sprawy ks. Popiełuszki. Podobne informacje przywozili z Watykanu także agenci zwerbowani przez inne rezydentury.

Był to ogromny aparat informacyjny. Aparat pracujący przeciwko Watykanowi, w którym urzędował polski papież – Jan Paweł II.

Listy watykańskich agentów w okresie pontyfikatu Jana Pawła II nie należy traktować jako zamkniętej. Dzisiaj już wiemy z całą pewnością, że dostarczana przez nich wiedza służyła do przygotowania esbeckich raportów, które poprzez Centralę w Warszawie trafiały w pierwszej kolejności na biurka ludzi władzy w PRL. Potem przesyłano je do Moskwy w ramach bratniej współpracy służb. Treść tych raportów niewątpliwie obrazuje agresywne działania peerelowskiego wywiadu wobec Watykanu i Jana Pawła II. Zachowane w archiwach IPN raporty wywiadowcze pokazują, że w pierwszej kolejności stawiano na zdobycie ważnych dokumentów i wyprzedzających informacji odnośnie do przyszłej polityki Jana Pawła II. To one miały ułatwić władzom PRL i Moskwie walkę z papieżem.

Peerelowski wywiad brał udział w walce z papieżem i obok KGB był najbardziej w tę walkę zaangażowany. Ile są warte zaprzeczenia gen. Czempińskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu, że nie brał on udziału w działaniach wobec Jana Pawła II? Jak czują się dzisiaj oficerowie wywiadu wobec faktu beatyfikacji Jana Pawla II? Czy nadal uważają, że ich praca w Watykanie była pracą dla Polski oraz że była ona w interesie ich kraju i jego obywateli? Czy może nadal Jan Paweł II jest dla nich tylko „człowiekiem w białej sutannie”? Czy w niepodległej Polsce nadal kariery będą robili byli watykańscy agenci, wspierani przez wybitne autorytety, przy aplikowaniu na ważne państwowe stanowiska? Czy rekomendacje Władysława Bartoszewskiego dla Tomasza Turowskiego będą ostatnimi, jakie mogą się jeszcze zdarzyć?

Tekst opublikowany w książce "Zakazana historia"

0

Leszek Pietrzak

Doktor historii. Byly pracownik Urzedu Ochrony Panstwa (1990-2000). Byly Pracownik Biura Bezpieczenstwa Narodowego. Wykladowca akademicki.

25 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758