Bez kategorii
Like

Czy „Kongresówka” dorosła do demokracji.

30/08/2011
495 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Demokracja, to – w pewnym sensie – sztuka podciągania się do góry za własne uszy. Mam nadzieję, że tu na nE tej sztuki się nauczymy.

0


 

      Pochodzę z Podkarpacia i jeśli czytam o istocie demokracji w wykonaniu niektórych blogerów , a streszczające się w słowach "…VOX POPULI – VOX DEI" to jest prawda gdy ów lud słucha głosu Boga…” – zastanawiam się skąd się to bierze. U nas takie stwierdzenie jest głębokim niezrozumieniem istoty demokracji i znam także kilku Poznaniaków, dla których byłoby to co najmniej dziwne.

      Otóż my mieliśmy takie szczęście w nieszczęściu, że zaborca nie niszczył tkanki społecznej a czasem nawet dawał dobre przykłady. Niestety w Privislenskim Kraju było to robione metodycznie i brutalnie. Skąd zatem przeciętny Warszawiak miałby jakąś wiedzę o demokracji. Warszawa wiele skorzystała – jako siedlisko BBWR – na piłsudczykowskim zamordyzmie, więc stwierdzenie „demokracja demokracją ale ktoś rządzić musi” trzyma się tam dobrze. Oczywiście najlepiej aby rządziła dynastia, bo tam z tymi wolnymi elekcjami różnie bywało. Prostemu ludowi w mazowieckich chałupkach musiał wystarczyć VOX DEI. A może to czekanie na to, że otworzą się carskoje worota w ikonostasie i ukaże się carski majestat w złocie?

      Ale jak to wytłumaczyć tym z Małopolski lub Poznańskiego? Cara rządzącego żelazną ręką państwem i kościołem nie widzieli. Widza natomiast niedostatki polskiego parlamentaryzmu i szukają jakby tu go naprawić ustawami z boską lub bez boskiej pomocy.

      Modny ostatnio stał się temat ordynacji wyborczej. Jednak dalej jest on rozważany z punktu widzenia Kongresówki. Mamy wybrać lepszego cara, a później już wszystko będzie dobrze. Tego lepszego cara ma nam objawić JOW. Kolejny bożek rodem z Ameryki. Pozwolę sobie jednak zadać pytanie : czy JOW jest śrubką od tej maszyny?

      Pytanie jest zasadnicze: kto ma rządzić, gdy już zabraknie dobrego cara, który wiedział, co jest dla poddanych dobre? Poddany przecież o tym nie ma najmniejszego pojęcia!

      Zajmijmy się parlamentarno-gabinetowym systemem państwa, gdyż taki obecnie mamy. Odrzućmy potoczne znaczenie systemu a potraktujmy go zgodnie z definicją prof. Tadeusza Tomaszewskiego jako „zbiór elementów, powiązanych ze sobą relacjami w taki sposób, że stanowią one całość zdolną do funkcjonowania w określony sposób”. Sądzę, że popatrzymy na niego tak jak student na pierwszym wykładzie z teorii regulacji (używam słownictwa sprzed półwiecza, proszę się zatem nie zdziwić, że we współczesnym słownictwie teorii systemów może być ono nieco inne) . Przyjrzyjcie się poniższemu rysunkowi.

 

      Pewne rzeczy, które kiedyś wiedział car teraz musi wiedzieć system parlamentarno-gabinetowy (bo taki w Polsce mamy, ma potencjalne zalety, a ze zmianami jego na inny należałoby poczekać, gdy rzeczywiście nie da się go naprawić). Zatem:

  1. Skąd system ma wiedzieć, co jest dla obywateli dobre? W jaki sposób zorganizować moduł artykulacji interesów społecznych.

  2. Kto ma te postulaty wcielić w życie?

  3. Jakie są najgroźniejsze zaburzenia zewnętrzne?

  4. Jak zapewnić, aby deklaracje nie rozmijały się z rzeczywistością?

 

Ad.1.

      Rozpoznaniem najbardziej oczekiwanych przez społeczeństwo rozwiązań, powinny się zająć wyspecjalizowane firmy – partie polityczne. Tu powinna być pełna konkurencja ochraniana przez państwo. Program zwycięskiej partii powinien być „instrukcją wyborców” do realizacji i do rozliczenia.

Ad.2.

W systemie parlamentarno-gabinetowym proces rządzenia rozbija się na dwa etapy: prawo (parlament), rozporządzenia wykonawcze (rząd). Dlatego najistotniejszym jest, aby akt wyborczy wyłonił „spójną programowo, kadrowo i pod względem przywództwa ekipę zdolną wyłonić skuteczną władze. Tu JOW pasuje jak  napęd odrzutowy do bryczki. Polska nie jest krajem o ustabilizowanym ustroju gospodarczym jak dojrzałe demokracje. Nie mamy także wypracowanych skutecznych procedur regulujących nasze życie społeczne. Czeka nas potężna robota legislacyjna w zakresie przebudowy systemu państwa, ustroju gospodarczego i polityki monetarnej. Tu nie o samo głosowanie chodzi, ale o konceptualną robotę. Tego nie wykona zespół legislatorów – być może zacnych – ale każdy w innym kolorze.

Ad,3.

      Aby demokrację zamienić w „koteryjno-wasalny” system sprawowania władzy nie trzeba geniusza. Wystarczy:

  • trochę pomajstrować z zasadą rozdziału władzy ustawodawczej i wykonawczej. U nas to zrobiono w art. 103. p.1 konstytucji dopuszczając możliwość pełnienia przez posłów funkcji ministrów i podsekretarzy stanu. Demokrację zaatakuje rak lobbingu.

  • Unieważnić wolę wyborców wyrażoną w akcie głosowania. Zrobiono to w art 104 konstytucji wprowadzając – doprawdy bardzo dziwne – rozróżnienie pomiędzy wyborcą a narodem, aby posłów nie obowiązywały „instrukcje wyborców”. To doprowadza do petryfikacji struktur.

To trzeba zmienić!!!

 

Ad.4.

      Żaden system nie będzie stabilny, jeśli nie będzie miał możliwości wypracowania wektora sterowań w oparciu o pomiar odchyłki zakładanych parametrów od osiągniętych rezultatów (pętle sprzężeń zwrotnych). Tradycyjnie jedyną pętlą sprzężenia zwrotnego jest akt wyborczy. Ponieważ jednak system jest zdeformowany w sposób opisany wyżej, ta dezolacyjną (niszcząca wszystko) pętla sprzężenia zwrotnego nie działa,  stabilizując – co najwyżej – trwanie koteryjno-wasalnego systemu sprawowania władzy w Polsce.

      Czego brakuje? Kompletnie brakuje pętli sprzężenia zwrotnego dyscyplinującej układ w trakcie trwania kadencji (elementy wyróżnione łososiowym kolorem na schemacie). Pomysł z zamianą subwencji budżetowej na dofinansowanie działalności statutowej, subwencją obywatelską tworzoną z odpisów z deklaracji PiT (o którym wielokroć pisałem) należy do rozwiązań miękkich. Gdyby nie zadziałał należałoby sięgnąć do referendów nad odwołanie władzy.

 

Demokracja, to – w pewnym sensie – sztuka podciągania się do góry za własne uszy. Mam nadzieję, że tu na nE tej sztuki się nauczymy.

 

Aby było VOX POLUPI był VOX DEI a nie głosem populisty musimy umieć zadawać sobie pytanie: a czy to będzie działało? My inżynierowie nie mamy z tym problemu, gdyż musimy już to udowadniać „na desce kreślarskiej”. Zachęcam inne zawody, a zwłaszcza zawody rozrywkowe, do myślenia takimi kategoriami.

 

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758