Bez kategorii
Like

CZŁOWIEK W CAŁEJ SWEJ PRAWDZIE: ROZDZIAŁ II

22/07/2012
460 Wyświetlenia
0 Komentarze
21 minut czytania
no-cover

CZŁOWIEK W CAŁEJ SWEJ PRAWDZIE: ROZDZIAŁ II

0


 

 

 

 

 

 

ROZDZIAŁ II

 

Natura ludzka — trudne zagadnienie, rozwiązane przez objawienie.

 

 

Ażeby poznać samych siebie, należy nam przedewszystkiem poznać naturę ludzką, która jest w nas. To też mędrcy pogańscy rozsądnie czynili, biorąc ją za przedmiot szczególnych badań i zadając sobie pytanie: »Co to jest człowiek?«

 

Kierowani wyłącznie światłem rozumu, odpowiadali całkiem słusznie: ,»Człowiek jest to istota obdarzona rozumem, złożona z ciała materjalnego i duchowej duszy«. Atoli im głębiej się zapuszczali w przedmiot, tern bardziej poczynali się mieszać. Człowiek bowiem, tak jak im się przedstawiał, jest zagadką, żywym rozdźwiękiem, zbiorem sprzeczności, górnolotnych pragnień i poziomych instynktów. Jest igraszką żądz, miotaną ustawicznie między niebem a ziemią.

 

Jakże podobny do bóstwa jest rozum człowieka! Na skrzydłach myśli wybiega poza granice czasu i przestrzeni, wzlatuje wzwyż do tronu Przedwiecznego i Nieskończonego. Czyta w księdze przyrody, rozłożonej przed nim, pismo kreślone ręką Boskiej Mądrości i z kontemplacji stworzenia czerpie poznanie Stwórcy. Bada istotę rzeczy, przyczynę ich bytu, rację i cel ich istnienia. Docieka sił fizycznych wszechświata i zmusza je do posłuszeństwa swej woli. A jednak jakże głęboką u niego niewiadomość rzeczy, które jego samego najbardziej dotyczą! Jak gęsta pomroka, która go obejmuje, gdy pozostawiony sam sobie! Poznanie jego podobne do przelotnego blasku błyskawicy, która przeszywa obłoki, a potem znika, a zmieszanemu jego rozumowi zostawia tylko możność gubienia się w ciemnej nocy wątpliwości i błędu.

 

Jak szlachetna jest wola człowieka! Jako pan swych czynów jest on w prawdziwem znaczeniu także panem swego własnego przeznaczenia. Zasuwy więzienne mogą odebrać swobodę jego członkom, jednakże nie zdołają spętać jego duszy. Nawet na rusztowaniu może on stawić czoło wszelkiej potędze ludzkiej, a gdy ginie pod toporem kata, może być jeszcze człowiekiem wolnym. Wszelako z drugiej strony jakże słaba, jak niezdecydowana jesl ta wola «samowładna! Przemijająca pokusa, niestrzeżone spojrzenie, lekka nieroztropność jest często okolicznością prowadzącą do najsmutniejszych upadków. JakSamsonpozbawiony swych kędziorów, tak wola, zdaje się, jak gdyby utraciła swą moc wybierania tego, co dobre. Tego właśnie przywileju wolności nadużywa na własną zgubę. Dziś czyni najsilniejsze postanowienia, a jutro je łamie. Dziś ślubuje Bogu wieczystą wierność, jutro przechodzi do obozu jego wrogów.

 

Jak cudne jest ciało ludzkie! Jeden człowiek z pośród istot żyjących chodzi z podniesioną głową i zwraca się wzrokiem ku niebu. Jak dostojny jego kształt i jego ułożenie! Co za arcytwór sztuki bożej! W każdej linji jego oblicza widnieją ślady palców Stwórcy. A jednak jak nędzne to ciało pod innym względem! W dziecięctwie jak bezradne! W późniejszym wieku jak zależne! Po zgonie jak wstrętne! Jakże często w młodości jest prawdziwą przeszkodą dla szlachetniejszych dążeń ducha, jakim ciężarem ołowianym, spychającym tego ducha do rzeczy najniższych! Właśnie wtedy, gdy ciało najbardziej krzepkie, gdy rumieniec zdrowia krasi lica, gdy krew żwawo krąży po żyłach, a każdy nerw drga życiem, człowiek duchowy za przykładem apostoła narodów zwykł odczuwać, że nosi z sobą »ciało śmierci«.

 

Ci, którzy nie cieszyli się pełnem dobrodziejstwem objawienia bożego, usiłowali wyjaśnić sobie w różny sposób ten nieszczęsny stan rzeczy. Jedni przypuszczali istnienie w tej samej osobie duszy dwojakiej lub też mniemali, że dusza i ciało pochodzą od dwojakiego prapierwiastka, po części dobrego a po części złego. Inni sądzili, że dusze ludzkie są to duchy, uwięzione w ciałach w celu zadośćuczynienia za grzechy, popełnione w jakimś dawniejszym stanie istnienia. Niewielu, jakby oświeconych z góry, domyślało się, że stan pierwotny człowieka nie był stanem walki jak obecny, że człowiek musiał spaść ze stanu wyższego,za którym obecnie tęskni, lecz do którego na próżno usiłuje wrócić bez szczególnej pomocy bożej.

 

O tem, co niektórzy poganie przypuszczali, wiedzą dziś wszyscy chrześcijanie jako o rzeczy pewnej. Nieomylna powaga Pisma św. zaręcza im, że natura człowiecza niezawsze była taka, jaka jest dzisiaj, że kiedy po raz pierwszy wychodziła z rąk Stwórcy, uposażona była w przeróżne przywileje, które z przeznaczenia swego miały być dziedziczne i wiecznotrwałe.

 

»W raju, pisze św. Augustyn, człowiek żył, jak chciał, dopóty, dopóki chciał tego, co Bóg nakazał. Żył rozkoszując się Bogiem, z którego dobroci sam był dobry. Nie doznając żadnych niedostatków, miał w swej mocy wieść zawsze takie życie. Był tam po:karm pod ręką, by nie łaknął, był napój, by nie cierpiał pragnienia, było drzewo żywota, by jego siły nie wyczerpywały się ze starości… Żadna nie groziła mu choroba z wewnątrz, żadne niebezpieczeństwo z zewnątrz, w ciele panowało doskonałe zdrowie, a w duszy pokój zupełny. Jak w raju nie było ni upału ni mrozu, tak i w mieszkańcach jego nie budziła się ani żądza ani obawa niezgodna z ich dobrą wolą«.Innemi słowy stan pierwotny człowieka był stanem niezmąconej szczęśliwości, gdyż był to stan niezachwianego pokoju, pokoju ze Stwórcą, pokoju ze stworzeniami stojącemi niżej, pokoju z samym sobą.

 

Jego stosunek do Stwórcy był to stosunek dziecka do ojca. Wraz z życiem przyrodzonem ciała Wszechmocny tchnął w niego od początku nadprzyrodzone życie łaski poświęcającej, a wynosząc go nad warunki stworzenia uczynił go w sposób tajemniczy uczestnikiem boskiej natury.

 

Ciesząc się szczególną przyjaźnią i poufałością swego Stwórcy, był on, rozumie się, w zgodzie ze stworzeniami, stojącemi niżej od niego. Póki pozostawał godny tej przyjaźni i poufałości, był prawowitym panem i władcą ziemi. Rządził swem królestwem w pokoju, ponieważ wszystkie stworzenia uznawały jego władzę |i spełniały jego rozkazy. Wołał na nie, a one odpowiadały: »Oto jesteśmy*.

 

Wreszcie był on w pokoju z samym sobą, gdyż każda część jego złożonej natury pozostawała w zupełnej harmonji z wszystkiemi innemi częściami. Jego ciało wolne od cierpień i śmierci było wiernym towarzyszem, poddanym, sługą, posłusznem narzędziem jego duszy. Jego zmysły były oknami, przez które patrzył na świat, by w nim jako zwierciedle oglądać twórcę wszechrzeczy. Zmysłowe jego uczucia służyły i wtórowały jego pragnieniom duchowym.

 

Całe jego jestestwo podobne było do chóru dobrze wyćwiczonych śpiewaków, którzy wszyscy doskonale wnikają w ducha przedkładanego sobie utworu i to sprawiają, iż gdy każdy całą duszę wkłada w swoją partję, ich dobrze wycieniowane głosy zlewają się w doskonałą harmonię i wydają przemiły zestrój dźwięków muzycznych, który podnosi myśli i uczucia słuchacza ponad rozterki i zgrzyty ziemi w sferę niebiańskiego pokoju i zgody. Ten szczęśliwy stan pierwotnej niewinności wyrażają słowa Eklezjastesa: Tylkom to znalazł, ze Bóg uczynił człowieka prawego. Był to wynik daru niesltażoności, daru darmo danego, gdyż zgoła nie należał się naturze ludzkiej. Mimo to dar ten, tak jak łaska poświęcająca, na to był przeznaczony, 'by drogą dziedzictwa przejść na potomstwo Adama pod jedynym warunkiem, że Adam będzie posłuszny swemu Stwórcy.

 

Zbuntował się Adam i własnym wolnym czynem jako głowa moralna i przedstawiciel rodzaju ludzkiego zaprzepaścił prawo do szlachectwa niebiańskiego, do nadprzyrodzonego synostwa bożego, które jemu i jego rodzinie było udzielone przez łaskę poświęcającą. Wszyscy jego potomkowie jako dzieci ojca, w7yzute z godności niezasłużonej, podzielili jego los i są przeto w prawdziwem znaczeniu dziećmi gniewu bożego. W ten to sposób wszyscy ludzie ściągnęli na siebie grzech pierworodny, grzech wielce odmienny pod pewnym względem od grzechów osobistych, niemniej jednak prawdziwy grzech, ponieważ polega na pozbawieniu łaski poświęcającej, w obecnym zaś porządku opatrzności brak ten stawia człowieka w stanie grzechu.

 

Wraz z nadprzyrodzonem synostwem bożem Adam utracił osobliwe przywileje, przywiązane do tego daru. Skoro tylko podniósł bunt przeciw swemu Stwórcy, niższe stworzenia ze swej strony zbuntowały się przeciw niemu. Zamiast być panem i władcą, jest on obecnie, jak wyraża się św. Ignacy, »wygnańcem śród stworzeń bezrozumnych«. Ziemia przeklęta jest dziele jego. Zostawiona sama sobie, wydaje ciernie i osty, a nim użyczy mu choćby skąpego plonu, zmuszony jest uprawiać ją w pocie oblicza swegoDzikie zwierzęta pól, uwijając się za żerem, czyhają na niego, jak gdyby był jednem z nich. Wszystkie żywioły podnoszą rokosz przeciw niemu. Słońce dopieka, księżyc zachodzi mgłą, powietrze pełne zarazków. Szaleją burze, biją pioruny, wulkany buchają ognisto-płynną lawą. Pożary palą i obracają w perzynę, wylewy wód burzą i niszczą dzieła jego rąk.

 

Wszystkie te zaburzenia w święcie fizycznym są obrazem rozstroju natury moralnej człowieka »zranionej«, czyli zepsutej przez pierwszy upadek.»Nazwą natury, którą stworzyłeś dobrą i prawą, oznaczamy już wady i ułomności skażonej natury, dlatego że jej poruszenia, zostawione samym sobie, ciągną do złego i rzeczy niskich. A resztka pierwotnej siły jest tylko jakby iskierką zagrzebaną w popiele«.1Stąd pochodzi, że człowiek wewnętrzny rozkoszuje się prawem bożem, natomiast ciało słucha prawa grzechu. Jest bowiem prawo w naszych członkach, sprzeciwiające się prawu ducha naszego i czyniące nas niewolnikami prawa grzechu, władającego w naszych członkach. Dobra, którego pragniemy, nie czynimy, czynimy natomiast zło, którego nie chcemy.Takiem i silnemi wyrazami określa św. Paweł wrodzoną skłonność do złego, której wszyscy doświadczamy. Jest to następstwo grzechu pierworodnego, cząstka wspólnej spuścizny, przekazanej nam przez pierwszego rodzica. Skłonność ta jest jednak o wiele silniejsza u jednych niż u drugich. Są tacy, o których powiedziano, że »pod wojnie urodzili się w grzechach«,ponieważ naturę ich skaziła nie tylko spuścizna po Adamie, lecz nadto spadek po przodkach bardziej bezpośrednich.

 

W pojęciu prawa cywilnego pewnych krajów ciężka zbrodnia przechodzi w krew potomstwa przestępcy i kazi ją. Istotnie wiele rodzajów zbrodni, przynajmniej gdy weszły w nałóg, zaraża i psuje krew w dzieciach grzeszników. Występek bowiem lub skłonność do niego tak jak choroba lub skłonność do niej nierzadko przechodzi z rodziców na dzieci,a co więcej, zdaje się przechodzić na jedno tylko dziecko, z pominięciem innych, zależnie od tego, czy ojciec lub matka oddaje się nałogom grzesznym lub oboje wolni są od nich w pewnych okresach życia. Jak straszna tedy odpowiedzialność ciąży na rodzicu, będącym niewolnikiem występku ! Jak godny pożałowania los dziecka,»urodzonego w dwójnasób w grzechach!«

 

Bywa i tak, że natura ludzka niejako zatruta jest w zarodzie przez niebezpieczne otoczenie lub wskutek wadliwego "wydumania w dziecięctwie i wczesnej młodości. Zarody występku, jeśli nie istnieją jeszcze w łonie dziecka, bywają tam składane i pielęgnowane, niekiedy rozmyślnie przez tych, których świętą powinnością jest niszczyć je lub przynajmniej przeszkadzać ich rozwojowi. Nie mówimy teraz o owych zwyrodniałych rodzicach, którzy uczą dzieci swe szeptać przekleństwa i bluźnierstwa, częstują je upajającemi napojami lub po bud za ją je, na długo przed przebudzeniem się władzy rozeznania, do najbardziej oburzających występków. Takie bowiem wypadki, jakkolwiek liczne, są wyjątkami nawet w stanie natury upadłej.

 

Lecz co powiemy o matce katolickiej, która uśmiecha się na widok częstych objawów kaprysu, niegrzeczności lub wścibskości swej córeczki? Coojcu katolickim, który zachęcaSwegosynka do powtarzających się aktów impertynencji, niekarności i mściwości? Są rodzice, którzy zdają się cieszyć, gdy widzą u dzieci swoich takie wybuchy namiętności młodocianej, podobnie jak lubią patrzeń na konia podrzucającego szyję, potrząsającego grzywąlub sadzącego w dzikim pędzie przez łąkę. Niekiedy posuwają się jeszcze dalej i przyklaskują takim dziecinnym wybrykom jako dowodom dowcipuicharakteru. Ładne to dowody dowcipu i charakteru! Są to raczej pierwsze objawy człowieka skażonego grzechem, starego Adama, żyjącego w swych potomkach. Są to pierwsze owoce zepsutej natury ludzkiej, czyli »pożądliwości«, która według słów soboru Trydenckiego, »pozostaje w nas po chrzcie«; choć jednak zmusza nas do walki, nie może szkocizie tym, którzy się jej nie poddają, lecz z pomocą łaski Jezusa Chrystusa stawiają mężny opór«.

 

Te słowa Soboru wyrażają w sposób treściwy wszystko, co można powiedzieć o wrodzonej sercu ludzkiemu skłonności do złego. Skłonność ta trwa w nas nawet po zmyciu grzechu pierworodnego przez chrzest. Sama w Sobie nie jest grzechem, jeno »zarzewiem czyli paliwem grzechu«. Najdrobniejsza iskra może rozpalić ją w płomień. Nigdy nie zostawia ona w zupełnym spokoju nawet dusz najświętszych. Może nacierać na nie czasami tak gwałtownie, że jak św. Paweł głośno wołać będą do nieba o uwolnienie od niej. A być może, że jak0niusłyszą tę jedyną odpowiedź: Dosyć ci na lasce mojej.

 

Nie wolno się nam spodziewać większych łask, niż te, które dostawały się Świętym Pańskim. Raczej przyswajając sobie hasło św. Franciszka Ksawera:»Zwyciężaj sam siebie«, winniśmy być przygotowani do walki dozgonnej i nieustającej z zepsutą naturą. Mogą być chwile pokoju, wszakże doskonałego i trwałego pokoju nigdy nie zażyjemy, póki nie będziemy wyzwoleni od ciała, tej śmierci.

 


ROZDZIAŁ I <—————————–> ROZDZIAŁ III

 

0

ezaw

What God prescribed. That's the law!

167 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758