Bez kategorii
Like

CZEKAJĄ NA KATA aparat państwa na służbie u Donalda Tuska

08/11/2011
270 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Miałem wczoraj spotkanie z biznesmenem. Typowym. Polskim. Talent, brak wykształcenia, miłość do ryzyka i alkoholu. Ale dzisiaj nie pił. I nie był już tak pewny siebie jak wczoraj, albo miesiąc temu.

0


 

Bał się, że zapukają do niego o 6.00 rano albo „zawiną” zwyczajnie na ulicy. Kto? Służby. W każdej chwili. A wszystko przez Schetynę. A raczej przez jego wroga. A wróg to państwo polskie. Bo państwo Polskie to dzisiaj Tusk.

 

BEZ WYJŚCIA  

Jak w klatce. Duszna atmosfera.  Strach – ten, który media lokalizowały w czasach władzy PiS – u.  Ściszone rozmowy…. Przekonanie, że jest się inwigilowanym. Kilka telefonów  w ręce, kilka rezerwowych kart sim, itd.  Tak właśnie było wczoraj, miesiąc po historycznym zwycięstwie PO w wyborach do Sejmu i Senatu RP.

Przypomniało mi to o czymś sprzed niemal dekady. Rok 2003, Warszawa,  ulica Koszykowa, pub Guinness (już nie istnieje) tuż obok Ośrodka Studiów Wschodnich, czyli tzw. „białego wywiadu” ukierunkowanego na Rosję i to co z niej pozostało po 1991 r.   Spotkałem się tam z biznesmenem, człowiekiem poleconym, chyba nawet kimś z dalekiej rodziny dyrektora OSW M. Karpa. Dokładnie nie pamiętam.

Był bardzo nerwowy, rozglądał się dookoła i prosił o wyciągnięcie baterii z telefonu komórkowego. Pytał czy mogę mu polecić jakiś Czeczenów. Chciał im dać wygodny dom, dobre pensje byle tylko pilnowali mu interesu. Bał się. Przez czyjeś niedopatrzenie, przypadek wygrał przetarg i przejął jakąś firmę w  Starachowicach (Świętokrzyskie) którą miał dostać ktoś inny. Życie nie lubi przypadków. I teraz ktoś rujnuje mu życie, używa do tego zarówno „zaprzyjaźnionej” policji, Urzędu Kontroli Skarbowej, donosu i gróźb karalnych. Mówił o mafii i służbach. Odradzałem mu – jak mogłem deal z Czeczenami. Mówiłem, że to ludzie zamknięci, szanujący tylko członków własnej narodowej wspólnoty… Że są jak wilki. Że wilczycę mają w godle. Tłumaczyłem, że  za chwilę okaże się, że zanim się zorientuje będzie najwyżej współwłaścicielem  interesu i to mniejszościowym, bo większość przejmą bracia z Kaukazu. Ale on już tego nie słuchał. Nie mam wyjścia – odparł – próbowałem już wszystkiego. Błagam Pana – mówił. Co miałem robić. Dałem mu to o co prosił.  

Więcej się nie widzieliśmy. Nie wiem jaki był finał tej sprawy. Pamiętam  tylko, że jakoś zaraz potem wybuchła słynna AFERA STARACHOWICKA – sprawa przecieku tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do osób podejrzanych o kontakty przestępcze. Okazało się że w Świętokrzyskim rządzi mafia, że powiązani ze sprawą byli minister Zbigniew Sobotka (SLD), posłowie Henryk Długosz, Andrzej Jagiełło (SLD), generał policji  Antoni Kowalczyk i inni. Sprawa była tak ewidentna że część z nich poszła nawet siedzieć. Był to początek degrengolady SLD, zakończonej zwycięstwem  PIS w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 r.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_starachowicka  

Rok później Marek Karp zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Najpierw został potrącony przez tira na białoruskich numerach (tożsamości kierowcy nigdy nie ustalono) a potem znaleziono go martwego na parkingu szpitala z którego po wypadku został wypisany. Oczywiście koincydencja owych trzech wydarzeń może być zupełnie przypadkowa.  

http://kworum.com.pl/art348,egzekucja.html

 

ROK 2009 WEDŁUG PRAWA MURPHY’EGO

2009 rok nie był najlepszy dla Grzegorza Schetyny. Znany opiniotwórczy bloger Aleksander Ścios opisał afery, czy może podejrzane i głośne sprawy na pograniczu biznesu i polityki w których pojawiało się nazwisko Grzegorza Schetyny. W skrócie chodziło o sprawę Beaty Sawickiej, aferę gruntową, aferę senatora PO Misiaka, wreszcie sprawy wokół firmy reklamowej Effectica żony G. Schetyny – Kaliny, Aqua Park, korupcję w piłce nożnej, aferę hazardową…  Dużo tego się nazbierało. Są też tacy, którzy dowodzą o zażyłych kontaktach marszałka Sejmu z samym capo di tutti capi tzw. polskiej mafii Jeremiaszem Baraniną. Schetyna miał podobno być częstym gościem  w jego wrocławskiej willi.

http://bezdekretu.blogspot.com/2009/10/czas-odejsc-panie-schetyna.html

W tym samym  2009 roku o niejasnych powiązaniach biznesowych rodziny Schetynów pisał na blogu wykluczony z PO polityk, kiedyś przyjaciel Schetyny, jeszcze z czasów NZS – Paweł Piskorski. Schetyna zagroził procesem ale Piskorski w ogóle się tym nie przejął.

"Schetyna zapowiedział wczoraj, że jego żona zamierza skierować przeciwko mnie sprawę na drogę sądową ponieważ – jak stwierdził – <kłamię i zachowuję się nieuczciwie>. Jeśli będą tego chcieli, bardzo chętnie spotkam się z wicepremierem Schetyną i jego żoną na sali sądowej. Jeśli sąd zajmie się interesami (…) rodziny Schetynów, może wyjść z tego naprawdę interesujący proces" – ogłosił na swoim blogu.  

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/142734,niech-schetyna-uwaza-na-swoje-interesy.html

Kilka miesięcy później, w październiku 2009 roku Donald Tusk podjął decyzję by pozbyć się definitywnie Schetyny tak jak poprzednio wszystkich innych konkurencyjnych liderów PO. Wykorzystał do tego aferę hazardową, której wielkim przegranym okazał się nieoczekiwanie obok Chlebowskiego i Drzewieckiego właśnie wicepremier G. Schetyna.  

2009 rok wydaje się nam bardzo odległy chociaż to zaledwie 2 lata temu. Po drodze była przecież tragedia smoleńska… Smoleńsk w pewnym sensie przedłużył mandat poparcia dla PiS z jednej strony ( partia nie musiała się zmieniać, mogła przegrać wybory itd.), a z drugiej przesunął w czasie  wyrok na głównego konkurenta Donalda Tuska.

  

UKŁAD DOLNOŚLĄSKI?

Jest być może jeszcze coś. Być może, bo wciąż poruszmy się w tej materii wyłącznie w przestrzeni domysłów i hipotez. To mogłoby uzasadniać  jednak silne wpływy ferajny ze Śląska.  Mówi o tymw jednym z wywiadów Grzegorz Braun, reżyser, autor jedynego w historii wolnej Polski filmu dokumentalnego mówiącego prawdę o Generale Jaruzelskim:

20 lat temu na Dolnym Śląsku skoncentrowane były sztaby tzw. Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej. Z prostej pragmatyki służbowej wynikało, że w ramach „operacyjnego zabezpieczenia” tych sztabów oraz wielkich zgrupowań ludzi i sprzętu GRU i KGB musiały tu mieć szczególnie liczne osobowe źródła informacji rekrutowane spośród ludności tybylczej. Po tym jak Sowieci oficjalnie wycofali się z Polski, nie przypuszczam by całkiem osierocili tych agentów. Oni nadal działają. Stawiam hipotezę, że we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku jest większe nasycenie post-sowiecką agenturą niż w jakimkolwiek innym regionie Polski. Drugim rozgrywającym są tu oczywiście Niemcy, którym Sowieci zawczasu częściowo puścili Polaków w arendę – bo przecież już za tzw. karnawału „Solidarności”, generał Kiszczak wydał oficjalną zgodę na działania operacyjne STASI na terenie PRL (…)

„Od początku lat 80. pionki na szachownicy transformacji ustrojowej rozstawiane były w Moskwie – i po niemieckiej stronie, w sposób przejrzysty dla Sowietów. W tym kontekście należy patrzeć szczególną na nadreprezentację Wrocławia i Dolnego Śląska na dzisiejszej scenie politycznej (…)

 Nasza Polska nr 11 z 15.03.2011 r.

http://www.bibula.com/?p=35289

Podobno Donald. Tusk chce posłać swego byłego powiernika na stołek wojewody dolnośląskiego. Czy to klocki tego samego domina?

 

PAŃSTWO POLSKIE NA SŁUŻBIE U DONALDA TUSKA

Mój znajomy, biznesmen obracający „grubo” – jak sam się wyraża, ma dzisiaj kłopoty. Różnica z biznesmenem, którego spotkałem w Warszawie w 2003 r.  jest jedynie taka, że ten pierwszy jest dzisiaj wrogiem państwa polskiego a ten ostatni wszedł w paradę jedynie jakiemuś prywaciarzowi. Obiektywnie, pechowy biznesmen ze świętokrzyskiego miał więc znacznie więcej szczęścia niż mój znajomy u początku II kadencji rządu Premiera Donalda Tuska.  Nikt mu nie pomoże. Czeczeni, albo Albańczycy z Kosowa już by nie wystarczyli. Państwo polskie ma służby, ma prokuraturę, sądy a na końcu zakłady karne…

 Znajomy pokazuje mi sms który dostał od tzw. „przyjaciela”.    Masz kłopoty i służby się Tobą zajmują. Mam nadzieję że kiedyś się odpłacisz za to że Ci o tym mówię  – czytam komunikat na jego iphon-ie.

Biznesmen ma – jak każdy obracający milionami w Polsce wiele długów. Dotąd spłacał je swoimi sposobami i jakoś dawał radę. Teraz to już nie takie proste. Nagle wszyscy wierzyciele odrzucają jak jeden mąż propozycje ugody, a banki żądają spłat natychmiast.  Biznesmen ma pieniądze. Ma ich dużo. Nie tylko w Polsce – schowane w sejfie. Ma je w rajach podatkowych – na innych kontynentach. Może część nawet zakopał w sobie wiadomym miejscu albo jak Tony Soprano w słoikach w ogródku. Tyle że te pieniądze mogą się mu już do niczego nie przydać. Chodzi o interes do którego namówił go kiedyś znajomy. Nie byle jaki – człowiek z Wrocławia, z rozdania Grzegorza Schetyny. „Tusk niszczy dzisiaj wszystkie biznesy Schetyny, chce go odciąć od kasy” – mówi. Czuje, że i on  oberwie. Boi się.

Nie to – co dawniej. Gdy go kiedyś poznałem powiedział niby żartem ale z dumą że to on odpowiada za niemiecki dowcip o polskich złodziejach samochodów z lat 90-tych: Chcesz jechać na wczasy? Jedź do Polski. Twój samochód już tam czeka. Biznesmena znam jakiś czas. Wiem, że nie ściemnia. Dla niego nie ma znaczenia kto rządzi. Liczy się tylko hajs.

 

SZKODA, ŻE MÓWIŁ MI TEŻ O ZBIGNIEWIE ZIOBRZE…

Powiedział mi też coś jeszcze… Wśród jego bardzo prominentnych kolegów w Warszawie (pomiędzy biznesem, polityką a gangsterką) mówi się, że Ziobro wychodząc z PiS zapewnił sobie przychylność wszystkich: zarówno czerwonych, zielonych i „platformersów”. Zobaczysz. Przekonasz się – powiedział. Będzie miał parasol. Nie będą go niszczyć.  Oczywiście na razie to plotki, które mają zaszkodzić… No właśnie mają zaszkodzić czy pomóc Zbigniewowi Ziobrze?   

0

Myszka and Miki

32 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758