Komentarze dnia
Like

Co z tego dobrego dla nas?

15/06/2014
583 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Co z tego dobrego dla nas?

O sytuacji Polski w najbliższym czasie zadecyduje rozwój wypadków wokół Ukrainy i amerykańskiego powrotu do Europy.

Na samej Ukrainie sytuacja ustabilizowała się na tyle, że nie nastąpiła eskalacji rosyjskiej ofensywy, ale powstał w dużej mierze stan patowy, w którym żadna z wojujących stron nie może mówić o zwycięstwie. Rosja wprawdzie znajduje się w lepszym położeniu, bo ten stan permanentnej destabilizacji może utrzymywać przez dłuższy czas i nie musi się śpieszyć z rozstrzygnięciem.

Na władzach Ukrainy ciąży obowiązek rozwiązania problemów na formalnie własnym terytorium, musi zatem działać w obronie integralności państwa niezależnie od intencji i posiadanych środków.

0


Poroszenko wystąpił w obronie państwa w obecnej jego formie, czym zyskał aplauz ukraińskich patriotów, ale równocześnie uchylił drzwi dla separatystów wskazując na potrzebę reformy „samorządów” i utrzymując kontakt z Putinem mimo nie zgłoszenia przez niego jakichkolwiek intencji do rezygnacji z agresji.

Mamy do czynienia z nowym otwarciem, w którym władze ukraińskie zajmując pozycję proeuropejskie będą faktycznie zmuszone do ustalenia modus vivendi z Rosją. Jest to oczywiście pewien postęp w stosunku do stanu wasalnego z czasów rządu Janukiewicza, ale poza retoryką w stosunkach faktycznych niewiele może się zmienić.

Ukraina jest w pierwszej kolejności zależna od dostaw rosyjskiego gazu i jej zadłużenie w tym przedmiocie sięgające 5 mld dolarów stanowi dla Rosji ciągle ważki argument szantażu.

Słabość gospodarki Ukrainy pogłębiona stanem wojennym powoduje możliwość łatwej manipulacji krajem, a problem polega na tym, że Europie sterowanej z Berlina Ukraina do niczego nie jest potrzebna natomiast dla Rosji jest to problem pierwszorzędnej wagi. Jest to główna przyczyna nierówności zaangażowanych sił i właściwie sprawę już można było uznać za przegraną szczególnie wobec niemieckiego zaangażowania w Rosji.

Między Rosją i Ukrainą podobnie jak w stosunku do innych byłych sowieckich republik istnieją widzialne, a najczęściej niewidzialne więzi powiązań personalnych, które również mają wpływ na układ stosunków międzypaństwowych. Tak naprawdę to nie wiemy, jakie są powiązania oligarchii rosyjskiej z ukraińską, chociaż obie mają przeważnie te same kagebiackie źródło pochodzenia.

Zmianę sytuacji spowodowało zgłoszone przez Obamę zainteresowanie Ameryki, czyli powrót Amerykanów do Europy.

Amerykański prezydent zbudził się z kolosalnym opóźnieniem i chyba nie bardzo zdaje sobie sprawę, że nie wchodzi do tej samej rzeki, sprawy poszły tak daleko, że realny powrót Amerykanów musi kosztować znacznie więcej aniżeli mu się wydaje.

Jakie to są koszty pisałem o tym na samym początku awantury ukraińskiej, poza obecnością na m. Czarnym i Bałtyku musi być stworzona równowartość byłych amerykańskich baz w Niemczech na obszarze całego pasa przygranicznego dawnego ZSRS. Tego nie da się załatwić za pomocą ćwiczeń i lokalizacji paru samolotów.

Ale jest to tylko fragment niezbędnych działań kompleksowych.

Potrzebne jest stworzenie silnego przyczółka gospodarczego na obszarze od Finlandii do Rumunii uniezależnionego od Rosji.

Nie pomyślano o tym ani w czasie rozpadu Sowietów ani w czasie włączania krajów Europy środkowej do UE. O ile w tym ostatnim przypadku mogło to być zabiegiem celowym w obliczu tworzenia układu niemiecko rosyjskiego, o tyle w pierwszym przypadku to groźne zaniedbanie obciąża przede wszystkim Amerykanów, którzy pozbawili się w ten sposób możliwości utrzymania strefy wpływu w Europie i zabezpieczenia się przed odrodzeniem sowieckiej ekspansji w wydaniu rosyjskim.

Niestety nikt z rozmówców Obamy nie zwrócił mu uwagi na nieodzowność amerykańskiej partycypacji w tym przedsięwzięciu. Zadowolono się praktycznie gołosłownymi zobowiązaniami o solidarności i nie pozostawieniu w samotności Polski i innych krajów.

Warto przypomnieć, że podobne słowa padały z ust Roosevelta w trakcie rozmów z polskim rządem w Londynie.

Obowiązkiem rządu warszawskiego było przypomnienie o tym i żądanie konkretów, zamiast tego Polska została zobowiązana do podniesienia wydatków na zbrojenia.

A przecież wystarczyło porównanie pomocy amerykańskiej dla Turcji, nie mówiąc już o Izraelu, chociaż te kraje nie są aż tak zagrożone możliwością rosyjskiej agresji jak kraje bałtyckie, a szczególnie Polska mająca na karku enklawę królewiecką.

W tle tych wszystkich wydarzeń figuruje ciągle spowodowana między innymi przez działanie amerykańskich koncernów naftowych sztuczna koniunktura naftowo gazowa napędzająca Putinowi środki umożliwiające zabawianie się w politykę odtwarzania imperium sowieckiego.

Podjęcie przez Amerykę planu samowystarczalności energetycznej i możliwości zaopatrywania Europy w gaz spowodowałoby spadek cen ropy i gazu do rozsądnych rozmiarów i upadek reżimu Putina na rzecz takiego rządu, który zacznie dbać o ratowanie narodu rosyjskiego, a nie o zaspokojenie własnych imperialistycznych ambicji.

Pytanie dotyczy tylko postawy Obamy, który całym swoim dotychczasowym rządzeniem wykazał, że nie dorósł do wymagań czasów, w których objął prezydenturę kraju skazanego na przewodnią rolę na świecie.

Sprawę zmiany polityki europejskiej potraktował jakby to chodziło o Honduras, a powinna ona być rozwiązywana w skali światowej z pełną świadomością środków, jakich wymaga. Gdyby zamiast kupować sobie elektorat rozdawnictwem biliona dolarów rocznie kosztem amerykańskich podatników, przeznaczył część tej kwoty na energetyczne uniezależnienie Ameryki i wsparcie dla europejskich sojuszników to mógłby z całą pewnością zasadniczo zmienić układ wzajemnych stosunków nie tylko w Europie, ale na całym świecie.

I tak w końcu kosztowałoby to znacznie mniej aniżeli wojna wietnamska czy awantury arabskie. Obniżenie cen ropy spowodowałoby też i wyciszenie tych awantur.

Dla Polski sprawa ukraińska ma znaczenie, jako element stopnia naszego bezpieczeństwa, jeżeli przy tej okazji uda się uzyskać stan pewnej izolacji od ewentualnych rosyjskich zapędów w naszym kierunku to już odnieślibyśmy wymierny sukces. Nie miejmy jednak złudzeń, za pomocą sprawy ukraińskiej nie da się rozwiązać zasadniczego problemu, jakim jest układ wewnątrz Europy.

Można tylko wykorzystując sytuację wywierać nacisk na europejskich możnowładców w kierunku zmian w polityce gospodarczej i poprawy pozycji krajów środkowoeuropejskich.

Niestety rząd w Warszawie nic w tym przedmiocie nie robi zadawalając się wasalną rolą, jaką wyznaczyli mu niemieccy protektorzy.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758