Bez kategorii
Like

Ciężki żywot nieinteresującego się, część 5

22/06/2012
372 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Młody dynamiczny przedstawiciel handlowy z fantazją zajechał pod blok, w którym mieszkał. Wreszcie koniec pracy! wpadł jak bomba do mieszkania i – na wszelki wypadek – sprawdził, czy była ciepła woda. Była.

0


Uspokoił się i zaczaił szykować do weekendu. Do tej najważniejszej rzeczy w życiu. Wypad na miasto, impreza, alkohol, znajomi, muzyka, i tak dalej…
Kiedy wyszedł spod prysznica było już ciemno. Ogarnął Fejsa na tablecie, wziął siatkę, smartfona i poszedł do sklepu. Telefon grzał się od rozmów, wszyscy, którzy się liczyli szli już na miasto. Nawrzucał do koszyka zakupów i stanął w kolejce do kasy zaciskając palce w kieszeni na kawałku magicznego plastiku, którym mógł spełniać wszystkie swe zachcianki. Przed nim jacyś nudziarze kupowali chleb i pieluchy, więc wszedł szybko na Fejsa…
…i wtedy padł cios z najmniej spodziewanej strony.
W pierwszej chwili nie zrozumiał co kasjerka do niego powiedziała. Poprosił, żeby powtórzyła. Powtórzyła. Zrobiło mu się okropnie głupio, bo sklepie zapadła straszna cisza i wydawało mu się, że wszyscy patrzą prosto na niego. Skrzyczał ją, żeby sobie nie myślała, sadzają jakieś młode, ze wsi, sprzętu toto nie umie obsługiwać… Albo sprzęt się zepsuł! A sklep też wcale nie najlepszy tylko taki owaki!
Ochroniarz zwrócił mu uwagę, wtedy sobie uprzytomnił, że ludzie si na niego patrzą. To go otrzeźwiło. Poprosił, żeby jego zakupy odłożyć gdzieś na bok… On zaraz…
– Jasne – prychnęła kpiąco kasjerka, która syciła się rewanżem. – Niech się pan tak spieszy…
Spieszył się. Biegł ciepłym, ciemnym wieczorem i gorączkowo usiłował sobie przypomnieć: gdzie to mogło być. Wreszcie: znalazł!
Hiobowscy siedzieli przy telewizyjnej kolacji, gdy zza uchylonych drzwi balkonowych wpłynął do ich mieszkania potworny krzyk.
– Co to było?! – wystraszyła się mama Łukaszka.
– Jak zarzynane zwierzę – zastanowiła się babcia Łukaszka.
– Krzyk rannego leminga – oświadczył z powagą tata.
– Znowu zaczynasz? – zdenerwowała się mama Łukaszka i się pokłócili.
Młody dynamiczny przedstawiciel handlowy tłumiąc łkanie patrzył na ekran bankomatu. Patrzył i oczom nie wierzył. Spełniał się jego największy koszmar.
Na ekranie mrugał bezlitośnie napis: "BRAK WYSTARCZAJĄCYCH ŚRODKÓW NA KONCIE".

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758