Bez kategorii
Like

Chrystus jest Królem, po prostu.

23/08/2011
393 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Bez Boga ani do proga. Gdzie jest próg naszej wiary, którego nie wolno nam przekraczać? Odpowiedź jest prosta: w Miłości.

0


„Bóg, Honor, Ojczyzna“. Ambona polskich patriotów.  Słowa w pewnych środowiskach święte, wielokrotnie odmieniane w uniesieniu prawie modlitewnym. Wielkie słowa, za którymi podążają kolejne pokolenia. Podążają w przeszłość, podążąją w przyszłość. Nie zawsze ku zbawieniu duszy.

 
W przeszłość podążają w poszukiwaniu śladów historii i pamięci, by odnaleźć fundament dla wiary, że tak trzeba, że tożsamość wspiera się na skale niewzruszonych wartości. W przyszłość podążają w poszukiwaniu marzenia i wizji, by odnaleźć drogę dla nadziei, że tak trzeba, że życie powinno szukać przeznaczenia w przestrzeni nienazwanej wielkości.
 
Trójca „Bóg, Honor, Ojczyzna“ została wyniesiona do rangi sakralnego zaklęcia przez ogrodników historii, którzy szukają raju w przeszłości. Niesłusznie. Raj nie istnieje w przeszłości. Przeszłość nie wystarczy dla dopełnienia całości w tu i teraz codziennego życia. Dla dopełnienia całości potrzebna nam będzie przyszłość nadziei i wieczność miłości. Kochać masz właśnie teraz – nie jutro. 
 
Jakość życia wypełnia się jednak sensem, gdy myśl pokorna stara zmierzyć się z porządkiem trzech wielkich wartości.
 
Bóg jest najsamprzód i najważniejszy. Bez Boga ani do proga. Bez Boga Honor i Ojczyzna nie mają wymiaru, są płaskie lub uwikłane w materię. 
 
Bez Boga nie da się dojść do doświadczenia Honoru rozumianego jako forma prawdy, wewnątrz której rozpościera się królestwo wolności. 
 
Bez Boga skazujemy siebie na utratę Ojczyzny. To wielka strata małych egoistów, którzy odrzucają porządek Sacrum dla własnych interesów, iluzji, przyjemności, relatywizmów. Gdy Bóg umrze w kolejnych obszarach naszych serc i naszej kultury, ani Polska, ani Unia Europejska ani nawet cały świat nie będzie już naszym domem, lecz stanie się jałową ziemią niewolników. 
 
Ale bez Boga najpierw sami staniemy się niewolnikami, a następnie zniewolimy Ojczyznę, którą utracimy. Zniewolimy też cały świat, który utracimy. Taka będzie cena zdrady Chrystusa.
 
Najsmutniejsza w  procesie zatraty Chrystusa stała się niewidzialność sumienia. Sumienie,  subtelne i świetliste ciało utkane z wartości, potrzebuje wiary w Chrystusa, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem“, który pojawił się, by przeprowadzić nas na drugą stronę, do Krolestwa Niebieskiego, do Domu Ojca.  
 
Wyrzuciliśmy  doświadczenie Boga poza światło sumienia. Wyrzucamy w ten sposób i siebie – na śmietnisko cywilizacji śmierci. W pogoni ku zniewoleniu traktujemy siebie jak szczury.
 
Wyrzuciliśmy Chrystusa z naszej przyszłości. To niemądre, wręcz głupie. Wyrzuciliśmy Chrystusa z przestrzeni naszej kultury. To niemądre, wręcz głupie. Wyrzuciliśmy Chrystusa z naszych realnych wspólnot narodowych, gdzieś tam do serca, w przestrzeń subiektywizmu wierzących. To błąd. Błędy warto naprawiać. Ducha warto leczyć z karłowatości. 
 
Głupiec zawsze kończy jako niewolnik. Człowiek mądry oddaje cześć Najwyższemu. Po prostu.
 
Po prostu wie, że Chrystus jest Królem. Dlaczego miałby nie być? Dlaczego miałby odejść z tego świata, by cywilizację budowali panowie niewolników?  Chrystus jest Królem, żebyśmy mogli Go naśladować i przestali skomleć jak niewolnicy.  Chcesz mieć takiego Króla? Nie chcesz być niewolnikiem?
 
Co zobaczy ślepy niewolnik? Kogo posłucha głuchy niewolnik? Komu będzie posłuszny tępy niewolnik pozbawiony rozumu i wiary? Wolę bożego życia przemieni w wolę umierania?
 
Niewolnik nie ma własnego życia, a gdy umiera nie idzie do nieba. Zapytajcie samozwańczych panów, komu oni słuzą, w co wierzą, jakie mają plany wobec ujarzmianych narodów świata i dokąd wybierają się po śmierci?
 
Bez Boga ani do proga. Gdzie jest nasz próg wiary, którego nie powinniśmy nigdy przekraczać? Odpowiedź jest prosta: w Miłości. 
 
W Miłości szukajmy Honoru drugiej osoby. W Miłości strumienie Bożego Miłosierdzia stają się dla nas widzialne, odczuwalne, namacalne. W Miłości otwierają się drzwi do krain polityki i ekonomii, gdzie Ojczyzny są domem dla wielu narodów.
 
Tak wiem: ten poziom medytacji jest zbyt wysoko dla ducha poznającego przez klapki materii. Ducha sponiewieranego przez idiotów, którzy zasiedli na tronach panów świata. 
 
Obalmy tych panów, nauczmy ich, co oznacza służba dla ludzkości i Boga. Chrystus jest Królem. Tylko wówczas powróci ład i porządek do naszego świata. 
 
I tylko wówczas, tylko wówczas, gdy Chrystus pojawi się pomiędzy nami – w modlitwie, pracy i codziennym życiu – odzyskamy spokój ducha i głeboki sens, który łączy ten świat z Królestwem Niebieskim. 

 

0

Synergie

sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.

196 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758