Globalnie i Lokalnie
Like

Chronić drobny polski biznes… Na pewno jest co chronić?

18/01/2019
1371 Wyświetlenia
2 Komentarze
6 minut czytania
Chronić drobny polski biznes… Na pewno jest co chronić?

Miałem ostatnio tzw. „ożywioną wymianę zdań” z pewnym gościem, który przepracował wiele lat w Niemczech, był właścicielem hurtowni i ogólnie uchodzi za doświadczonego przedsiębiorcę. Rozmawialiśmy o sytuacji pracowników we wschodniej części kraju.

0


„Bo to lenie są…”

Mocno upraszczając, ten doświadczony przedsiębiorca obecnie pracujący jako prosty magazynier w dość dużej firmie stwierdził, że każdy, kto we wschodniej Polsce pracy nie znalazł, jest leniem i robić mu się nie chce, bo gdyby mu się chciało, to by pracodawca go cenił. A prawo jest generalnie nikomu niepotrzebną fanaberią, prawa pracownika też i ogólnie tymi umowami to nie ma co sobie dupy zawracać, bo one są nagrodą dla pracownika. Jak pracownik się sprawdzi, to dostaje umowę. Jakąkolwiek, zaznaczam, nawet nie chodziło mu o umowę-zlecenie i potem umowę o pracę.

Stwierdzeniem tego pana jest także, że domaganie się od kandydatów umowy na okres próbny to czysta bezczelność, bo powinni być wdzięczni, że w ogóle jakąś pracę mają. A pracodawca musi ich najpierw sprawdzić, więc praca na czarno przez te kilka dni jest jak najbardziej fair.

Możecie się chyba domyślić, co odpowiedziałem. Umowa przed przystąpieniem do pracy nie jest fanaberią ani łaską, jest wymagana przepisami prawa. Pracodawca, który tego nie przestrzega, jest już na starcie nieuczciwy i już na starcie ma lekceważące podejście do moich praw jako pracownika. A to oznacza, że nie wiadomo, w ilu jeszcze kwestiach będzie potem nieuczciwy. Może się nagle okazać, że nie odprowadzał składek.

Nie on jeden jest taki.

Notabene ja miałem taki przypadek niestety i miałem przez to problemy z chorobowym z ZUSu po zwolnieniu z pracy. Nazwiska delikwenta i nazwy jego firmy rzecz jasna nie zdradzę po pierwsze z procesowej ostrożności, a po drugie dlatego, że po tych danych można by łatwo dojść do moich personaliów, czego sobie stanowczo nie życzę. Niemniej ten pan nagminnie zatrudniał pracowników na 1/8 etatu na lewo płacąc im pełną pensję powiększoną o 50% tego, co ukradł od ZUSu. Dawał „wybór” oferując pracę w pełni legalną, ale za minimalną krajową, która w tamtym czasie i w tamtym mieście nie dawała żadnej szansy na przetrwanie. Rzecz jasna ten pan, wzorem ludzi jego pokroju, również kazał mi przepracować 3 dni na lewo „a potem się zobaczy”. Nigdy mi za te dni nie zapłacił. A gdy mój stan zdrowia pogorszył się tak, że musiałem udać się do szpitala, najpierw usilnie mnie od tego odciągał, a następnie wyrzucił mnie z pracy. A trzeba wam wiedzieć, że na jednym z prawicowych portali ten typek pod imieniem i nazwiskiem publikował wiele tekstów na temat biznesu i robił za wcielenie uczciwości.

Takich mamy przedsiębiorców w tym kraju niestety. Nie jest to 100% przypadków, ale śmiem twierdzić, że raczej większość, a na pewno większość z tych drobnych. Poza może firmami, które już zdążyły poznać na własnej skórze, jak to jest gdy kandydaci mają na twoją firmę wywalone.

I tak to się kręci…

Zaczynacie już ogarniać, dlaczego takie media jak „Gazeta Wyborcza” czy „Newsweek” istnieją? Zaczynacie rozumieć, na jakiej zasadzie „Rzeczpospolitej” tajemniczym sposobem zaczęły znikać ogłoszenia polskich firm gdy Hajdarowicz szykował się do jej przejęcia? Świta wam, dlaczego „Życiu Warszawy” spadły na łeb na szyję dochody z reklam po tym gdy opublikowali artykuł o aferze Kwaśniewskiego z Ałganowem? Takie mamy biznesowe elity i taka jest ich uczciwość.

Nawet jeśli część biznesmenów deklaruje się jako propisowska i o katolickich poglądach – niech was to nie zwiedzie. Pan biznesmen, który zatrudnia chyba do tej pory ludzi na 1/8 etatu, też deklaruje się jako wierzący i praktykujący katolik o prawicowych poglądach. I nie przeszkodziło mu to patrzeć bez najmniejszej reakcji jak z mozołem krok za krokiem wchodzę po schodach zniszczony ciężką chorobą. Nie przeszkodziło mu to namawiać mnie do odwlekania wizyty w szpitalu. A uprzednio zadbał, bym praktycznie nic nie dostał z chorobowego. Taki to był uczciwy katolicki biznesmen i takich jest wielu innych.

 

Jasne. Ja, szary człowiek, nie mam żadnych praw. Ja nie mam prawa być wkurwiony. Ja nie mam prawa narzekać. Ja nie mam prawa oczekiwać, że nie tylko ja mam obowiązki, ale i pracodawca je ma. Ja nic nie znaczę. Mam z siebie żyły wypruwać za psi grosz, który nawet nie pozwala na godne życie. Jeśli kładę lagę na pracodawców, którzy są nieuczciwi i praca u nich to zbyt duże ryzyko tragedii, to jestem leniem i to wszystko moja wina. Ma sens, oczywiście. A niebo jest zielone w pomarańczowe ciapki.

Wiele się mówiło i mówi o tym, że państwo powinno przede wszystkim chronić drobną polską przedsiębiorczość. Ale żeby to miało jakiś sens to takie przypadku jak wyżej opisane trzeba rozpieprzyć, zniszczyć i wypalić do poziomu gruntu. Nic nie ma prawa zostać. Dura lex sed lex.

0

rip LunarBird CLH https://web.facebook.com/riplunarbirdclh

Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl

99 publikacje
96 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758