Bez kategorii
Like

Christiane, czyli opowiesc o wiecznym dziecinstwie

16/09/2012
572 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Oto opowiesc o zyciu pomimo wszystko i wszystkim , zas glownie naturze …

0


 Kazdy z nas ma swoja opinie na temat   wartosci i prawa do istnienia ludzi uposledzonych umyslowo i fizycznie. Moja opowiesc opisuje  takie trwanie ,wegetacje czy moze walke z przeciwnosciami zycia, ktore  nie jest latwe dla osob niepelnosprawnych  umyslowo i fizycznie …

 

Christiane, czyli opowiesc o wiecznym dziecinstwie.

 

Christiane nie jest ladna, ba mozna powiedziec, ze jest prawie, lub naprawde brzydka. Otyla, przelewajaca sie w zbyt obcislych bluzkach i spodniach , wazy ladne ponad sto kilogramow. Nadwaga nie pozwala jej na wiele : chodzi wolno, czasami uzywa specjalnej laski lub wozka, ktory popycha sie przed soba. Jednak w domu stara sie poruszac samodzielnie, bowiem moze od biedy odpychac sie od stolu, drzwi czy innych mebli i « doturlac » sie na przyklad do kuchni, zeby w jekiem zasiasc na krzesle i narzekac. Nie jest to takie sobie marudzenie, o nie, bowiem Christianne najzwyczajniej steka, sapie i wzdycha, robi zmeczone miny i grymasy, kreci glowa i spoglada na ciebie z uwaga. Jej olbrzymie znamie, znajdujace sie na prawym policzku drga i wydaje sie krwawa plama na twarzy. Krotko obciete, ufarbowane na brazowo wlosy stercza w nieladzie ( oczywiscie , ze sie nie uczesala, nie umyla, nie zadbala o siebie !), lecz to jest cala ona, nieszczesliwa, gruba i uposledzona kobieta po szescdziesiatce, schorowana i umeczona zyciem oraz chorobami…

W jej domu, tak jak w jej glowie panuje chaos, bezwlad, nieopanowanie pojec oraz tymczasowosc i dezorientacja. Ubrania zdjete ze sznura, jeszcze pachnace powietrzem leza zwiniete obok usmolonej sciereczki; W koszyczku na stole klebki waty, koncowki strzykawek oraz inne akcesoria spoczywaja obok pliku prospektow sklepow, wczorajszej gazety, wyrwanych z notesu kartek oraz okularow a czasami tez i resztek owocow.Lewa czesc stolu trzeba obchodzic z daleka i nie mozna nawet jej uporzadkowac, bowiem Jean Luc na pewno sie zdenerwuje, jezeli zobaczy, ze ruszono jego rzeczy. On zaraz zejdzie z « gorki », gdzie znajduje sie jego sypialnia, lecz trzeba wyslac tam do niego kotke mruczke na zwiady. Szarobura kotka wbiega na schodki i znika nam z oczu. Christianne smieje sie i zartuje, wiadomo bowiem, ze pomimo tych wszystkich dolegliwosi jest osoba pogodna i dobrze nastawiona do otoczenia. Wczoraj szukala swoich okularow, wszedzie i dlugo, bowiem trzy inne pary binokli nalezaly oczywiscie do Jean Luca , ktory takze ma slaby wzrok, lecz lepszy od niej…Okazalo sie, ze jej okulary lezaly w kuchni , na duzym stole , przykryte sciereczka i papierami. Coz, mozna by porzadkowac do mieszkanie trzy razy dziennie a i tak nieposluszne przedmioty zmienia swoje miejsce, papiery spadna na podloge , brudne szklanki beda staly na stole, zas salonik pokryja nowe fatalaszki, ktore beda zwiniete, porozwieszane oraz « ulozone » … Wsrod tych niesfornych przedmiotow, na fotelu siedzi Christiane. Rozstawila swoje olbrzymie nogi obute w papucie , przykryte niezbyt czysta koszula nocna. Ciezko oddycha, pojekuje, krzywi sie i ma smetna mine. Fakt, ostatnimi czasy rzadko mozna ja bylo zastac w dobrym humorze. Zawsze ja cos bolalo, najczesciej nie miala na nic ochoty, i ubierala sie napredce i byle jak i spoczywala, a wlasciwie polezala w wygodnycm fotelu, z rozstawionymi poteznymi udziskami, grubymi stopami opartymi o podloge. Jej wzrok umykal uwadze, bowiem niebieskie oczy sa gleboko osadzone, niejako schowane w nalanej twarzy. Szczegolnie zas malo widoczne za grubymi szklami malutkich, prostokatnych oprawek okularow. Dopiero proba blizszego poznania jej spojrzenia przynniosla nowa wiedze: oczy Christiane sa skosne, najzwyczajniej pod sloncem « chinskie » a to przeciez znamienny znak ludzi z zespolem Downa, lub inaczej tryzomii 21! Bo przeciez ta przysadzista kobietka byla na swoj sposob chytrutka i umiala ukrywac swoje mankamenty umyslowe. Pisala cos w notesie, czytala gazete, ogladala prospektusy sklepow, szykowala cieple posilki i ogladala telewizje jak kazda zwyczajna niezbyt rozgarnieta gospodyni domowa. Zdradzaly ja jednak uczucia i odczucia. Nie potrafila ukryc bezposrednich emocji oraz antypatii czy tez sympatii. I z naiwnoscia wlasciwa dzieciom oglaszala i wypowiadala opinie, ktore my, madrzy i zdrowomyslacy ukrywamy skrycie przed innymi, chociaz to przeciez ona mowila prawde, nie my zaklamani wyznawcy konwenansu oraz kindersztuby..Potrafila z naiwnoscia dziecka oglosic, ze uwaza cie za osobe « mila i sympatyczna », zas ktos tam kiedys tam posul jej cos tam w domu…Patrzac na ciebie mowila ci : wole ciebie niz Xa , zas w obecnosci zaprzyjaznionej sasiadki wysapywala : ona jest milutka i bardzo sympatyczna i dlatego ja lubie!

Z podobna naturalnoscia opowiadala o sporach z Jean Luciem, ktory bardzo sie denerwowal, nic nie potrafil zrobic, bowiem nie nauczono go, tak jak ja, ktora to poznala wiele spraw poniewaz pracowala z bracmi i z siostrami …Ach ten Jean Luc ( nazywalam go w myslach Luky Lukiem), przysadkowaty grubasek z niezlym brzuszkiem, lekko lysiejacy, wygolony i zaczesany i tak jak jego dulcynea zgrywajacy « normalniaka »! Bowiem prawda jest okrutna : ten przesymaptyczny grubasek jest jeszcze wiekszym gluptasem niz jego schorowana ukochana: nie umie liczyc, nie zna wartosci pieniedzy, nie jest w stanie zyc « normalnie » bowiem jest na poziomie intelektualnego debilizmu… Pozory myla, zycie koryguje i niszczy wypracowane oraz ciezko wspomagane uludne szczescie.

Ktoregos poranka Christiane poczula sie zle, po porannym upadku wtloczyla sie na fotel, lecz na tym skonczyla sie jej energia. Wezwana telefonicznie siostra wbiegla jak furia do domku, skrzyczala biedna zbuntowana grubaske, wepchnela jej sila do buzi lekarstwa( bidulka probowala je wypluc, lecz zgnieciono je i sila wepchnieto do ust wstretna papke) a nastepnie z niesamowita energia ( jest prawie tak samo otyla jak jej chora na cukrzyce mlodsza siostra) pobiegla do lekarza, zeby wydebic od niego zezwolenie na wywiezienie do szpitala pojekujacej chorej.

Na wydziale peneumologicznym miejscowego szpitalika choroba Christiane ulegla nasileniu, a przeciez wszyscy, ktorzy ja znali przezyli szok, kiedy dowiedzieli sie o jej zgonie!

Jako oficjalna przyczyne zejscia podano ostre zapalenie pluc, lecz kto ich tam wie…

Jedno jest pewne : odeszla naiwna, dziecieca dusza, ta kobieto-dziewczynka o olbrzymim, znieksztalconym przez zycie i choroby ciele , lecz sercu naiwnego, dobrodusznego dziecka, ktore nie rozumie dlaczego spotyka go tyle krzywd i bolu!

Wedlug oficjalnych statystyk byla osoba chora umyslowo ( zespol Downa), lecz dla najblizszych byla sympatyczna, serdeczna kobieta, ktora zyla w miare swoich intelektualnych i finansowych mozliwosci. W koncowym etapie zycia jej sytuacja byla stabilna: miala swoj dach nad glowa, kochanego mezczyzne, ulubionego zwierzaka i uregulowane finanse pozwalajace na znosne zycie. Pozostawila po sobie nieszczesliwego Jean Luca , biedna osamotniona kotke, zdezorienowana rodzine oraz zaprzyjaznione sasiadki…

Christiane byla osoba niepelnosprawna i w biednym spoleczenstwie byc moze jej los bylby tragiczny. W zamoznej Francji pozwolono jej zyc godnie i w miare dostatnio, lecz nieublagane choroby zabraly ja z tego padolu lez…Bowiem ta ulomna fizycznie kobieta zdawala sobie sprawe ze swoich niedoskonalosci i wedlug mnie cierpiala z tego powodu, lecz chec zycia byla w niej silniejsza od chwil zalamania.

Jej przedwczesna smierc ( miala 66 lat) poruszyla otoczenie. Inna z cierpiacych, « znajomych » sparalizowana od lat i utyskiwujaca na liczne bole , starsza juz kobieta, wyznala mi cichuto : ja takze chcialabym umrzec ! Lecz przeciez Christiane chciala zyc, robila plany na przyszlosc , ba szykowala sie w podroz do rodziny.

Stare, bogate spoleczenstwa Europy dbaja o swoich seniorow i niepelnosprawnych. Patrzac na zycie bohaterki mojej opowiesci mozna miec nadzieje, ze nawet osoby uposledzone moga zyc i umrzec godnie, nawet, jezeli spotykaja wiecej problemow i umieraja mlodziej niz inni, ci , ktorzy uwazaja sie za « normalnych » .Bowiem Christiane, wieczne dziecko miala w sobie tyle ciepla i serdecznosci oraz naturalnosci, jakiej mozna by jej pozazdroscic i zyczyc sobie, zbysmy wszyscy mogli okazac tyle serca i uczucia innym co ta schorowana kobieta..

0

babaraba

W przestrzeni mojego bloga zbanowani, czyli odrzuceni z roznych powodow, maja swoja druga szanse na - wyjasnienie sprostowanie dodanie przekazanie obrone . Zamiast emocji proponuje wiec analize oraz rozsadek i wymiane mysli.

53 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758