Tu pochowanych jest 170 mieszkańców wsi Niemilja rozstrzelanych przez Burżuazyjnych Nacjonalistów Ukraińskich w 1943 roku. Wieczna pamięć.

Napis powyższej treści znajdował się na obelisku postawionym w latach siedemdziesiątych przez władze radzieckie na mogile Polaków zamordowanych o świcie 26 maja 1943r. w Niemilii (Kostopolskie) przez bojówki UPA wsparte przez chłopów z okolicznych wsi ukraińskich. Napastnicy wdzierali się do domów zabijając swe ofiary siekierami, nożami i widłami. Próbujących uciekać lub bronić się zabijano z broni palnej. Niektóre ciała były tak zmasakrowane, że wyglądały jak bezkształtne masy. Po masakrze wieś ograbiono z dobytku ruchomego i spalono. W rzeczywistości było 126 ofiar śmiertelnych, które pochowano nazajutrz w zbiorowej mogile.

 

Dzisiaj nie ma nawet tego obelisku. Jak podają W. i E. Siemaszkowie, obecnie na miejscu mogiły znajduje się jedynie wzniesienie pokryte trawą.

_______________

Część „opinii publicznej” wobec tego, co zdarzyło się na Wołyniu i w Galicji Wsch. uporczywie używa sformułowania „wojna chłopska”. Na przykład red. Paweł Smoleński (Gazeta Wyborcza) w burzliwym wywiadzie z wicemarszałkiem Kalinowskim stwierdził : „Wołyń to chłopska wojna domowa, a chłopskie wojny są straszne.” Smoleński powtarza to sformułowanie za autorytetem GW w sprawach ukraińskich, prof. Torzeckim. Przytoczę fragment wywiadu obu panów (GW nr 161 z 12.07.2003):

Smoleński: Co Pana zdaniem mogło sprawić, że konflikt na Wołyniu stał się aż tak tragiczny?
Torzecki: Tu działały czynniki emocjonalne, zadawnione urazy, porachunki, także sąsiedzkie. Na atak odpowiadano atakiem. Nie zapomnijmy, że to była chłopska wojna, w której mordowano się wzajemnie, używając metod i sposobów znanych w wiekach poprzednich.

Pozornie wydaje się, że obaj panowie mają rację. W opisach rzezi kresowych, choćby w powyższym, przewijają się obrazy chłopstwa uzbrojonego w noże, siekiery, kosy, sierpy a nawet piły, niczym czerń atakującego w morderczym amoku swoje ofiary. Powtarzają się opisy obcinania członków, obdzierania ze skóry, ćwiartowania a nawet przepiłowywania ludzi.

Pomimo, że wymienione okrucieństwa popełniane przez chłopów były powszechne, nie ma większego i bardziej podłego kłamstwa odnośnie Wołynia i Galicji niż „wojna chłopska”. Nie było bowiem tak, że nagle ni stąd ni zowąd z powodu zadawnionych urazów chłopi polscy i ukraińscy rzucili się sobie do gardeł.

Jak już pisałem, czystki etniczne na Zachodniej Ukrainie zostały zaplanowane przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. W momencie gdy zaczęła ona dysponować siłami zbrojnymi zdolnymi do przeprowadzania tych czystek, przystąpiła do ich realizacji. Nie znam ani jednego przypadku, by zagłada jakiejś miejscowości nastąpiła w wyniku samodzielnej, spontanicznej akcji chłopstwa ukraińskiego. Wszystkie większe akcje antypolskie odbywały się według jednego schematu: siłę uderzeniową łamiącą ewentualny opór Polaków stanowili bojownicy UPA uzbrojeni w broń palną, a na nimi dopiero następowało zmobilizowane chłopstwo (tak zwane Samoobronni Kuszczowi Widdiły, w skrócie SKW) zabijające bezbronnych, grabiące mienie i podpalające domy.

Trzeba podkreślić, w jaki sposób zmobilizowane: OUN-B niezwykłą wagę przywiązywała do propagandy i agitacji. Jak podaje G.Motyka, już od 1942r. na Wołyniu „niemal w każdej wiosce pracowali banderowscy agitatorzy. Specjalne brygady lektorskie prowadziły zajęcia z polityki, ideologii, historii. Podstawowym punktem zajęć była nauka nacjonalistycznego dekalogu.” Przypomnijmy – dekalogu, który mówił: „nie zawahasz się popełnić największej zbrodni, jeżeli wymagać będzie tego dobro sprawy…” Przed eksterminacyjnymi akcjami agitatorzy przekonywali chłopów o konieczności wymordowania Polaków, gdyż to rzekomo miało dać niepodległą Ukrainę. Posługiwano się fałszywym argumentem, że Polacy wymordowali 30 tys. Ukraińców na Chełmszczyźnie. Rozbudzaniu nienawiści do Polaków miały służyć różnego rodzaju pieśni i rymowanki o antypolskiej treści. Mamiono dobrem, które można było złupić na Polakach. Przed akcjami pojono czerń samogonem…

Opornych Ukraińców likwidowano. Za odmowę brania udziału w mordach a nawet za samo ich potępianie groziła śmierć z rąk Służby Bezpeki OUN.

Jakby tego było mało, rzeź wołyńska była zaplanowana i kierowana nie przez Wołyniaków, lecz przez desant Haliczan (Galicjan). Jak twierdzi Wiktor Poliszczuk, 90% kadry dowódczej OUN i UPA na Wołyniu stanowili przybysze z Galicji, matecznika nacjonalistów. Haliczaninami byli dowódca wołyńskiej UPA Dmytro Klaczkowśkyj, Mykoła Łebed’ i w końcu sam Roman Szuchewycz. Jak przyznał w przepływie szczerości W.Poliszczukowi Ołeksandr Stepaniuk, były politwychowawnyk (agitator UPA): „Do wiosny 1943r. nie było żadnych konfliktów między Polakami a Ukraińcami. Wszystko zaczęło się, jak UPA zaczęła się organizować, to znaczy od wiosny 1943 roku.”

Środowiska zgromadzone wokół GW lansując tezę o „wojnie chłopskiej” paradoksalnie umacniają tak zwalczany przez siebie stereotyp „Ukraińca-rezuna”. Bo jeśli nie obarcza się winą za te zbrodnie szowinistycznej, totalitarnej organizacji, jedynym wyjaśnieniem, jakie pozostaje, jest to, że chłopi, którzy – niby – mieli tam urządzić sobie jatkę (czyli większość Ukraińców i Polaków, bo większość ludności żyła na wsi) to zwyrodniałe bestie niezdolne do ludzkich odczuć. W sformułowaniu „wojna chłopska” pobrzmiewa echo inteligenckiej pychy, tej samej, która kiedyś kazała wykształconym na polskich uniwersytetach ouenowcom nazywać pogardliwie oddziały SKW czernią.

Można rzec, że „wojna chłopska” ma tyle samo wspólnego z prawdą, co „burżuazja” na obelisku w Niemilii.

_______________

Opracowano na podstawie:
Grzegorz Motyka, “Ukraińska partyzantka 1942-1960”, Warszawa 2006
Wiktor Poliszczuk, “Dowody zbrodni OUN i UPA” t.2, Toronto 2000
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”, Warszawa 2000.
Zdjęcie ze strony http://wolyn.ovh.org/opisy/niemilja-03.html