Bez kategorii
Like

Cała prawda o… politykach.

24/12/2011
408 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Zanosi się na celowe zniszczenie flagowego polskiego przedsiębiorstwa LOT. Czy tym razem również nie będzie oporu społecznego i czy nie dojdzie do odrzucenia negatywnej linii politycznej w Polsce? Czasy się zmieniają.

0


Przede wszystkim z tej okazji warto ponownie przyjrzeć się niejasnym zależnościom między gospodarką i polityką oraz kontynuowanemu dalej, wbrew interesom ekonomicznym Polski, procesowi „prywatyzacji”. W przedstawianym opinii publicznej obrazie zależności „gospodarka-polityka”, a zwłaszcza wizerunku „prywatyzacji”, doszło do mistyfikacji, które blokują zrozumienie rzeczywistych przemian w Polsce i służą rujnowaniu kraju. Sprawy zaszły tak daleko, że widać gołym okiem, że system polityczny w Polsce przekształcił się w niebezpieczną grę układów mafijnych.


Mity o polityce
Środowiska polityczne w Polsce są oceniane przez opinię publiczną coraz gorzej, szczególnie za kłamliwe obietnice, ordynarne wypowiedzi, nieustanne spory polityczne i towarzyszący tym sporom hałas medialny. Jednak jest to tylko kierowanie opinii publicznej na boczny tor. Podtrzymuje się ciągle mit, jakoby władze polityczne działały dla dobra kraju, zaś niepokojące problemy polityczne biorą się z – naturalnej, a czasem rażącej – nieefektywności władzy. Przypomina to lansowane u schyłku rządów PZPR przeświadczenie, że ustrój jest wspaniały, ale pojawiają się „błędy i wypaczenia”.Wraz z nasilaniem się tych problemów zmuszeni jesteśmy do odrzucenia tego mitu, co się właśnie obecnie dzieje. Nawet ci, którzy mitologizowali okres tzw. transformacji ustrojowej”, nie czują się pewnie.

George Stigler, jeden z wpływowych ekonomistów (neoliberalnych) skupił się na badaniu, dlaczego „politycy nie słuchają ekonomistów ?”. W końcu doszedł do wniosku, że wynika to z faktu, że … politycy słuchają kogoś innego. Innymi słowy, realizują partykularne interesy gospodarcze, które są sprzeczne z interesami gospodarczymi kraju. Jako ekonomista neoliberalny … nie doszukał się jednak w podobnych działaniach politycznych nic złego. Prawdę mówiąc, są one wyrazem ostrej patologii, która stosunkowo szybko przeradza się w degrengoladę polityki. Właśnie z tym mamy obecnie do czynienia w Polsce.

Nie ma co dalej ukrywać, że ośrodki władzy politycznej w Polsce są dzisiaj silnie powiązane z interesami gospodarczymi sprzecznymi z interesami Polski. Paradoksem jest to, że wielu prominentnych polityków tego już nie ukrywa.

Towarzyszy temu zaskakująca metamorfoza. Pozornie niewinna słabość – niechęć do respektowania interesu publicznego – przeradza się w silną wrogość wobec narodu polskiego. Początkowo była to (lepiej lub gorzej skrywana) wrogość do „nieposłusznych” środowisk zawodowych, grup społecznych, ludzi przeciwstawiających się oficjalnej polityce. Z największą energią tępione były trzy nurty (uważane za najbardziej niebezpieczne): sprzeciw wobec rabunkowej „prywatyzacji”, sceptycyzm wobec Unii Europejskiej oraz wszelkie poglądy kwestionujące głoszoną przez agendy rządowe i media demagogię ekonomiczną. Proces takiego „dialogu ze społeczeństwem” był rozsiewaniem ziaren trucizny. Z jednej strony, dla zdrowia społeczeństwa trujące okazało się masowe wyjałowienie umysłowe. Z drugiej strony, dla ośrodków politycznych trujące okazało się coraz głębsze pogrążanie się w bagnie moralnym. Nic więc dziwnego, że wspomniana wrogość przerodziła się w bezwzględną, cyniczną realizację obcych społeczeństwu i groźnych dla niego interesów zagranicznych. A to musiało znaleźć jakieś odzwierciedlenie w ogólnym stosunku do Polski. Polska, zaś w szczególności katolicyzm i tradycje niepodległościowe, stała się przeciwnikiem, którego należy zlikwidować.

Podstawowe pytanie pozostaje ciągle bez jednoznacznej odpowiedzi: czyje interesy gospodarcze (i nie tylko gospodarcze) realizują dwa główne ośrodki władzy politycznej? Dla kogo pracuje rząd i kancelaria prezydenta?

Ostatnio najbardziej widoczne są zabiegi rządu związane z podtrzymaniem rozpadającej się Unii Europejskiej. Ale, prawdę mówiąc, nie są to interesy krajów Unii Europejskiej, lecz ambicjonalne interesy gospodarcze i polityczne Niemiec. Ten kierunek polityki jest jaskrawo widoczny w działaniach rządu Donalda Tuska, który stał się głównym ośrodkiem umacniania wpływów niemieckich w Polsce.

Równolegle w świetle poszukiwania przyczyn światowego kryzysu finansowego najwięcej zainteresowania skupiają na sobie interesy światowej oligarchii finansowej. Ale są to głównie ambicjonalne interesy korporacji znajdujących się w określonych rękach żydowskich. Ten kierunek polityki jest szeroko komentowany w Polsce z powodu antypolskich i antykatolickich inklinacji kamaryli prezydenckiej, złożonej głównie z weteranów Unii Wolności.

Współpraca tych dwóch ośrodków odbija jak w lustrze obecny sojusz Niemiec i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który jest centralnym elementem tworzenia i jednocześnie zarządzania kryzysem finansowym w krajach europejskich. Skoro MFW jest jedynie instrumentem i ogniwem światowej oligarchii finansowej, lepiej byłoby mówić o sojuszu niemiecko-żydowskim. Nie ma co się oburzać, ani skandalizować z powodu takich określeń, ponieważ one funkcjonują od dawna w innych krajach (zwłaszcza w Grecji), a także w Polsce. Przygotowywana likwidacja LOT-u mieści się w tym rozumowaniu.

Nie chodzi o personalizację sytuacji politycznej. Bez uwzględnienia takiego kontekstu zrozumienie sytuacji politycznej w Polsce, a zwłaszcza przemian oznakowanych mianem „transformacji ustrojowej”, jest po prostu niemożliwe. Niemożliwe dlatego, że na miejsce realizowanych z dużą konsekwencją projektów politycznych, które rodzą się w podobnych układach geopolitycznych, podsuwa się ludziom sieczkę złożoną z tysięcy „nieistotnych przypadków” złego zachowania polityków, wyjątkowych okoliczności, rzekomo wyższych racji, przeoczeń itd. Rozmywa się istotę rzeczy i jedzie dalej.

Bez sygnalizowanego kontekstu ogólnego nie da się zidentyfikować głównych tworów politycznych, które przewinęły się w Polsce w ostatnich dwudziestu latach, roli służb specjalnych (zagranicznych i krajowych), mechanizmów „prywatyzacji”, procesu „wejścia” do Unii Europejskiej, a zwłaszcza takich ordynarnych przedsięwzięć, jak likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego, oddanie amerykańskim koncernom wydobywczym bogatych zasobów naturalnych, likwidacja polskiej armii, „reformy” nauki i oświaty itp. Bez takiego kontekstu nie da się uchwycić także przygotowywanej obecnie likwidacji LOT-u i ataku na przeciwników tej likwidacji.

Nieuczciwość „aż do bólu”
Główny mit o prywatyzacji jest zbudowany na kilku abstrakcyjnych twierdzeniach ekonomicznych, w tym przede wszystkim na fałszywym twierdzeniu, że własność publiczna jest bezwzględnie nieefektywna. Jednak nie to jest najważniejsze. Dwie kwestie urastają do rangi Wielkiej Tajemnicy Prywatyzacyjnej.

Po pierwsze, jest to kwestia przekazania „prywatyzacji” politykom (decydującym o tym, kto otrzymuje udział w przywłaszczanym majątku publicznym). Nie ulega wątpliwości, że podobne rozwiązanie – urągające lansowanej doktrynie neoliberalnej, która domaga się radykalnego ograniczenia roli polityki w gospodarce – nie jest przypadkowe. Pytanie, skąd się ci politycy wzięli? jest równie ważne jak następne: kto dzięki nim uwłaszczył się na tym majątku?

Po drugie, jest to kwestia zdemontowania systemu kontroli publicznej nad przywłaszczaniem majątku publicznego, co nadaje „prywatyzacji” charakter wybitnie oszukańczy. Przy tym oszustwa sięgają trzewi systemu politycznego, gdyż ów demontaż polegał na tak pomyślanych działaniach legislacyjnych, aby zachować pozory praworządności. Prawdę mówiąc, czy się to komuś podoba czy nie, podobne zachowania oszukańcze nigdy nie mogą być uznane za prawnie obowiązujące; wcześniej czy później kończą się potężnym skandalem.

Świadomość oszukańczego charakteru „prywatyzacji” w Polsce mają również rządzący politycy, a to oznacza istnienie specyficznej selekcji polityków – wyłączania z ich grona ludzi mających opory moralne. Warto przypomnieć przyrzeczenie Donalda Tuska złożone przed objęciem premierostwa: „Jestem świadomy, bo czuję się, tak jak powinna się czuć ta sala, współodpowiedzialny za to, że dzisiaj słowo „prywatyzacja” nie budzi zaufania obywateli. Chciałbym przy Państwa pomocy, dzięki przejrzystym, uczciwym do bólu działaniom, przywrócić zaufanie obywateli do tego procesu wycofywania biurokracji państwowej z życia gospodarczego. Wierzę, że to zadanie wspólnie wykonamy. Wiem też, że nie ma lepszego zabezpieczenia przed ingerowaniem polityków w zarządzanie spółkami niż realne zwiększenie konkurencyjności polskich firm i polskiej gospodarki, a to uzyskamy w drodze mądrej, szybkiej i dynamicznej prywatyzacji”. Jest to stwierdzenie skrajnie absurdalne, gdyż nie zapowiada rewizji oszukańczego mechanizmu „prywatyzacji”, ani pozbycia się najbliższych współpracowników, których udział w tworzeniu i eksploatacji tego mechanizmu był znaczny.


Prof. dr hab. Artur Śliwiński
 
źródło: www.monitor-ekonomiczny.pl/s17/Artyku%C5%82y/a200/Ca%C5%82a_prawda_o_politykach.html
 
karykatura koolart: http://galeria.interia.pl/galeria,g_id,43452
0

Monitor Ekonomiczny

EEM publikuje analizy i opinie dotyczace sytuacji i tendencji gospodarczych, ze szczególnym uwzglednieniem zmian zachodzacych na swiatowej i europejskiej scenie ekonomicznej. www.monitor-ekonomiczny.pl

17 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758