Bez kategorii
Like

Antyrodzinna polityka ucieczką z domu starców na koniu króla

15/05/2011
374 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

O ile nie wprowadzimy polityki prorodzinnej i tworzącej miejsca pracy, to przekształcimy Polskę w dom starców Europy, a dynamiczny rozwój będą notowały jedynie przedsiębiorstwa pogrzebowe

0


 

Bloomberg 10 czerwca w obszernej informacji z zadowoleniem podaje że Grecji udało się sprzedać 1,625 mld euro 26 tygodniowych bonów, w tym 34% inwestorom zagranicznym, o rentowności 4,88%. Jednocześnie istnienie powszechne przekonanie o bankructwie Grecji wyrażające się w 15,4% rentowności dziesięcioletnich obligacji greckich, o 1231 pb wyższe od obligacji niemieckich. W Polsce debatę gospodarczą charakteryzuje kompletny brak odesłania do konieczności zainicjowania polityki prorodzinnej w sytuacji prawie trzy i półmilionowego deficytu dzieci do prostej zastępowalności pokoleń, prowadzącej wprost do katastrofy sektor finansów publicznych. Brak debaty na ten temat można porównać do strusiej polityki prowadzonej przez UE względem krajów peryferyjnych strefy chcącej odwlec nieuniknione bankructwo tych krajów. To działanie za Martinem Wolfem ze środowego Financial Times’a, artykułu „The eurozone’s journey to defaults” można porównać do historii osoby skazanej przez króla na karę śmierci, który podjął się karkołomnego zadania, aby w ciągu jednego roku nauczyć konia króla komunikowania się z nim.

Tłumaczenie naszych elit jest podobne do rozumowania skazańca, który uznał że wprawdzie nauczenie konia mówić jest mało prawdopodobne, ale przecież w ciągu roku nie tylko on sam może umrzeć, ale przecież może również umrzeć król, a polscy politycy są jeszcze bardziej zuchwali gdyż uważają, że w międzyczasie uda im się uciec i to na koniu króla.
 
Debata dotycząca zapaści demograficznej jest jednocześnie toczona na znacznie niższym poziomie merytoryczności w porównaniu z równolegle toczoną w Anglii, która nastąpiła po opublikowaniu 10 marca 250-cio stronicowego raportu Lorda Hutton’a na temat emerytur w sferze publicznej („Final ReportIndependent Public Service Pensions Commission). Opisuje on konsekwencje starzenia się społeczeństwa jak i trudności w finansowym udźwignięciu emerytur w systemie zdefiniowanego świadczenia. Skutkuje to podejmowaniem działań, ograniczających wysokość świadczeń kilku milionów pracowników sektora publicznego poprzez propozycje zdefiniowania ich wysokości w relacji do przeciętnych wynagrodzeń w całym okres aktywności zawodowej, a nie jak to było dotychczas w relacji do wynagrodzeń przedemerytalnych. O ile w Polsce reforma emerytalna poddana jest totalnej krytyce to w Anglii po prostu się informuje, że skala problemu jest minimalna, gdyż w latach 2008-2009 na prawie pięć milionów pracowników publicznych posiadających uprawnienia do emerytur opartych na zdefiniowanym świadczeniu, w sektorze prywatnym jest ich tylko dwa miliony. Pozostali mają świadczenia w tak krytykowanym w Polsce systemie zdefiniowanej składki. Jeśli chodzi o debatę brytyjską i poziom argumentów, to komentarze, które jej towarzyszą mówią wyraźnie o tym że to, co jest kluczowe, to pełna świadomość kosztów świadczeń emerytalnych, zwłaszcza w sektorach uprzywilejowanych.
 
W Stanach Zjednoczonych mimo występowania zastępowalności pokoleń to wg US Today z 7 kwietnia właśnie zapaść demograficzna jest głównym powodem narastania deficytu i przedmiotem wielorakich rozważań. Jak się szacuje z powodu wzrostu ilości osób wchodzących w wiek emerytalny z przeciętnie dwóch milionów w latach 1975-2010 do 2,8 w tym roku, do przeciętnie 3,8 mln w ciągu następnych 35 lat nastąpi nie tylko skokowy wzrost kosztów emerytalnych ale i kosztów publicznej opieki zdrowotnej. Średnioroczny wzrost kosztów opieki zdrowotnej w ramach programu Medicare będzie wynosił 5,8% do 2020 r. a w roku 2021 wzrośnie o $64 mld. Wzrost wydatków federalnych na ten program skoczy z $526 mld w 2010 r. do $980 mld w 2021 r., a wydatki na Medicaid zwiększą się z $273 mld w 2010 r. do $560 mld w 2021 r.
Społeczeństwo amerykańskie żyje obecnie problemami związanymi ze starzeniem się jego członków, dodatkową stratą wartości aktywów które posiada, a także faktu bycia „sandwich generation”. Utrzymującą młode pokolenie, a z drugiej strony borykającą się z trudami i koniecznością wsparcia starszego pokolenia, które na dodatek utraciło znaczną część swoich aktywów poprzez straty na nieruchomościach które posiada, a także inwestycji w funduszach emerytalnych. Jest to wyzwanie dla tego społeczeństwa i konieczność spojrzenia na wolny rynek w konkretnym aspekcie dotyczącym konieczności nowego uregulowania ubezpieczenia zdrowotnego. Segment zdrowia w Stanach Zjednoczonych jest tym sektorem gospodarki, który jest piątym w skali kraju, ale którego znaczenie ze względu na starzenie się społeczeństwa, rozwój technik zdrowotnych wzrośnie i w przyszłości znajdzie się na trzecim miejscu. W dobie podwójnego kryzysu koniecznym jest ustanowienie konkurencyjnych regulacji, w mniejszym stopniu respektujących interesy wielkich grup biznesu. Sytuacja w której Amerykanie wydają największą część PKB (16 proc., czyli dwukrotnie więcej w porównaniu z innymi krajami wysokorozwiniętymi) i nie osiągają wyniku związanego z zabezpieczeniem zdrowotnym wyższego niż w porównywanych krajach staje się powoli nieakceptowalna. Okazuje się, że olbrzymie wydatki w wysokości 7 tys. dolarów na jednego mieszkańca nie tylko nie zapewniają wyższego poziomu zabezpieczenia zdrowotnego w tym kraju, ale nie gwarantują powszechnego zabezpieczenia zdrowotnego. W Stanach Zjednoczonych żyje aż 47 mln osób które nie posiada żadnego ubezpieczenia.
 
Dlatego nie dziwi ton debaty w USA w sytuacji kiedy wydatki związane ze starzeniem (Old Age and Survivors Insurence) w czasie wprowadzenia przez rząd prezydenta Roosevelta w 1935 były płacone dla 200 tyś. emerytów w wysokości 35 mln podczas gdy obecnie wynoszą 450 mld dla 40 mln, a mają one wzrosnąć do 800 mld dla 50 mln w 2016 r. To samo dotyczy w działań związanych z finansowaniem ubezpieczenia medycznego które już kosztuje 23% całości wydatków federalnych. W efekcie biuro budżetowe Kongresu amerykańskiego podało, że suma wydatków na zabezpieczenie społeczne i medyczne się podwoi do 2050 r. w relacji do PKB. Przy czym wszystko będzie zależało od tego, w jakim zakresie działania oszczędzające zostaną podjęte, ponieważ te wydatki mogą wzrosnąć w przedziale od 7 pkt proc do aż 22. Jest to związane z tym, że w USA jest wprawdzie prosta zastępowalność pokoleń w przeciwieństwie do Polski, to i tak ilość osób powyżej 65 roku życia wzrośnie 2 krotnie do 2025 r. A wydatki na osoby starsze są 4 razy większe od wydatków na młodych, przy czym 2,5 razy większe na usługi ze strony lekarzy, 3 razy większe na lekarstwa, 4 razy większe na świadczenia szpitalne i 10 razy większe na opiekę nad chorym w domu i aż 30 razy większe na opiekę pielęgniarską.
 
Oczywiście procesy demograficzne mają olbrzymi wpływ na finanse publiczne również w innych krajach. „Financial Times” opisał szczegółowo kryzys systemu emerytalnego we Francji. W tym kraju, w którym w przeciwieństwie do Polski występuje zastępowalność pokoleń, ponieważ na rodzinę przypada prawie o jedno więcej dziecko niż w Polsce, starzenie się populacji również powoduje powstawanie napięć finansowych. Jest to naturalne w sytuacji wzrostu ilości emerytów, kiedy mężczyźni przeciętnie pobierają emerytury przez 24 lata, a kobiety przez 28 lat w porównaniu z innymi krajami Unii, gdzie mężczyźni pobierają ją przez 18 lat, a kobiety – 23 lata. We Francji przeciętny wiek emerytalny wynosi 58,7 roku dla mężczyzn i 59,5 roku dla kobiet, gdy w sąsiednich Niemczech mężczyźni zaczynają przechodzić się na emeryturę w wieku 62,1 roku, a kobiety – 61 lat. Jeśli wziąć pod uwagę, że we Francji aż 85,4 proc. emerytury jest finansowane przez państwo powoduje, że wchodzenie w wiek emerytalny roczników wyżu powojennego będzie powodowało konieczność dofinansowania z budżetu państwa do poziomu niemal 100 mld euro w 2050 r., przy założeniu, że uwzględni się już obniżone przywileje emerytalne o 20 proc. W efekcie już w 2030 r. wypłaty związane ze świadczeniami emerytalnymi tylko w połowie będą zapewnione przez płacone składki, resztę będzie musiało dopłacić państwo. A to dlatego że o ile 40 lat temu we Francji czterech pracowników pracowało na każdego emeryta, to obecnie pracuje 1,5 pracownika, a w przyszłości będzie ich przypadało jeszcze mniej.
 
Polska aby zapewnić rozwój miejsc pracy powinna dokonać podwójnego wysiłku inwestycyjnego podjąć. Obecnie mamy wyższy poziom dochodów od Chińczyków i Hindusów, do których w procesie globalizacji mogą trafić nasze miejsca pracy. Dlatego korzystając z tego, że istnieje duży potencjał konwergencji w dościganiu naszych bezpośrednich sąsiadów, należy rozwijać działania wspierające przedsiębiorczość, na równi z wprowadzeniem polityki prorodzinnej. Chodzi o to, aby nasi obywatele nie musieli pracować w krajach zachodnich tylko, aby miejsca pracy zostały przeniesione do Polski. Młodzi obywatele radzą sobie z kryzysem poprzez emigrację zarobkową. My w wystarczający sposób nie wprowadziliśmy się programów stymulujących rozbudowy infrastruktury wzrostu, które skutecznie podjęły się Chiny. A właśnie w ten sposób moglibyśmy jednocześnie pobudzić koniunkturę i przeorientować wydatki rządowe, z wegetatywnych w kierunku zredukowania kosztów aktywności gospodarczej w przyszłości. Będąc otwarci na procesy globalne musimy z jednej strony interweniować aby nie były zamykane zakłady w Polsce, jednocześnie stale polepszając warunki dla prowadzenia aktywności gospodarczej, w takim celu aby wyzwania przed którymi stoimy nie odbiły się negatywnie na przyszłości naszej i naszych dzieci.
 
Niestety w Polsce mimo wielkiej debaty na temat zabezpieczenia emerytalnego związanego z OFE obniżono wymiar składki do nich wpływający z dniem 1 maja, co z finansowego punktu widzenia oznacza zwiększenie podatku od płac aż o 5 pkt. procentowych, ale nawet dąży się do tego, żeby ten segment emerytalny nie był rynkowy i dąży się do jego zoligopolizowania poprzez administracyjne ograniczenia możliwości przenoszenia się ludzi między funduszami emerytalnymi. A brak skutecznych działań prorodzinnych w przeciągu najbliższych pięciu lat spowoduje, że nasz kraj nie będzie już dłużej czterdziestomilionowym, lecz dwudziestomilionową kohortą z wielomilionowym garbem starych ludzi.
 
Niestety ale idee wolnorynkowe są w Polsce tylko głoszone, ale nie są rozumiane, a regulacje stwarzające płaszczyzny konkurencji nie są wprowadzane. O ile nie podejmiemy już w najbliższych latach zdecydowanych działań idących w kierunku wprowadzenia polityki prorodzinnej i tworzącej miejsca pracy w Polsce, to będziemy świadkami przekształcania się naszego kraju największy dom starców Europy, a dynamiczny rozwój będą notowały jedynie przedsiębiorstwa pogrzebowe.
 
 
Dr Cezary Mech – były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, były prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i autor programu gospodarczego PiS z 2005 roku
0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758