Bez kategorii
Like

Andrzej Owsiński: Polska i Węgry

17/02/2012
339 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Tak się składa że w okresie powojennym drogi Polski i Węgier niejednokrotnie krzyżowały się. Szczytowym objawem tego zjawiska był październik 1956 roku…

0


… kiedy to polski ruch wyzwoleńczy podjęty spontanicznie jako konsekwencja powstania poznańskiego zakończył się oszukańczym manewrem partii w postaci wymiany kierownictwa i niewiele znaczących zobowiązań dotyczących ulżeniu doli umęczonego narodu. Przypomina to zabieg dokonany w 1989 roku.
Węgrzy którzy swój ruch wyzwoleńczy oparli na polskich wzorach zostali na lodzie gdyż poszli nie o „jeden most”, ale o kilka mostów za daleko, jak wówczas oceniano granicę możliwości.
Tak naprawdę trudno jest dzisiaj ocenić co można było zdobyć w owym czasie. Powszechnie oceniano że „Węgrzy zachowali się jak Polacy, Polacy jak Czesi, a Czesi jak świnie”, ale przecież ostatecznie reprezentowana przez Gomułkę „polska droga do socjalizmu” bliższa była spostrzeżeniu Szpotańskiego z „Cichych i Gęgaczy” że ….” Do socjalizmu droga Polaków poprzez więzienia wiedzie z pustaków”
Czasy są inne, ale analogie natrętnie się narzucają, Węgrzy bohatersko podnieśli bunt przeciw unijnej dyktaturze, natomiast Polacy ciągle tkwią biernie w bagnie które nam zgotowano w 89 roku.
Obawiam się że temu stanowi sprzyja upust krwi jaki zgotowano nam przez przymusowy exodus w poszukiwaniu chleba. Ubytek przynajmniej 2 milionów młodych i energicznych ludzi powoduje niewątpliwe osłabienie narodu nie mówiąc już o perspektywicznych konsekwencjach.
Nie jest to jednak pełne wytłumaczenie szczególnie w świetle oczywistego upadku polskich elit intelektualnych. Miarą tego zjawiska jest aktualna sprawa Wisławy Szymborskiej, której całe życie było naznaczone piętnem zdrady, może to za duże słowo na skalę znaczenia w polskiej kulturze, ale z pewnością –kolaboracji. Znacznie gorzej to wygląda w odniesieniu do Gałczyńskiego, Skamandrytów z wyłączeniem oczywiście Wierzyńskiego i Lechonia, czy nawet Marii Dąbrowskiej i innych nie pomijając Broniewskiego i Andrzejewskiego. Zawód sprawili czołowi pisarze, publicyści, politycy i to nie tylko z poddanych bezpośredniej presji przebywających w kraju, ale przecież i z wychodźstwa które mimo swego wielkiego dorobku było praktycznie nieobecne w ważnych chwilach przełomu ostatnich dekad ubiegłego wieku. Szczególnie bolesne dla mnie była żałosna rola jaką odegrał mój druh z białostockiego harcerstwa i „Szarych Szeregów” ostatni prezydent niepodległej Polski, który nie miał prawa przekazywania insygniów władzy prezydenckiej inaczej aniżeli w trybie przewidzianym konstytucją.
Wracając do naszych ostatnich literackich laureatów Nobla, możemy tylko z ubolewaniem stwierdzić że zarówno dekorujący jak i dekorowani spłynęli na ten sam poziom.  Przepaść ilustruje jedno nazwisko – Zbigniew Herbert i więcej komentarzy nie trzeba.
Podobnie w elitach politycznych, ku pamięci obecnego pokolenia i potomnych wystarczy wymienić też jedno nazwisko – Kazimierz Pużak.
I nie chodzi tu bynajmniej o zgodność poglądów, ale o rzecz znacznie ważniejszą o wierność nie tylko Niezawisłej, ale nawet samemu sobie.
Główny problem obecnych czasów leży w przyjętej postawie sił opozycyjnych w stosunku do władzy.
Mankamentem zasadniczym tej postawy jest działanie w kierunku reformatorskim, a nie całkowitej zmiany ustrojowej jakiej wymaga dzisiejszy stan.
Przypomina to działania KOR,u w PRL których owocem jest tak zwana „III Rzeczpospolita” w stosunku do której można tylko zacytować słowa Andre Gide’a w stosunku do ZSRS  cztery litery, cztery słowa i cztery kłamstwa. W naszym przypadku chodzi tylko o dwa słowa i dwa kłamstwa. Pojęcie trzeciej Rzeczpospolitej wiąże się z z drugą, a takiej ani prawnie, ani historycznie nigdy nie było co wielokrotnie już wyjaśniałem. Rzeczpospolita musi być fundowana na woli narodu, a nie na spisku „różowych z czerwonymi” jak to nazywano, którzy na samym wstępie przydzielili sobie wiodące role i tytuł własności.
Ci którzy w najlepszej wierze chcą stworzyć „IV Rzeczpospolitą” nie zdają sobie sprawy że jest to związane z kontynuacją obecnej stanowiącej jedynie mutację PRL.
Polska musi pójść jeszcze bardziej konsekwentnie i nie tylko zdelegalizować pozostałości KPZR i jej przyległości, ale osądzić PRL i wyciągnąć z tego właściwe wnioski.
Między Polską a Węgrami jest różnica nie tylko w wielkości kraju, ale przede wszystkim różnica w położeniu strategicznym. Wyjście Węgier z UE spowoduje z pewnością kłopoty. Wyjście Polski to klęska jeżeli nie katastrofa dla Unii. Polska bowiem znajduje się zbyt blisko Rosji i jeżeli wpadnie w jej strefę to koncepcję układu niemiecko rosyjskiego podważy faktem powstania zbytniej przewagi rosyjskiej. W interesie niemieckim leży bowiem istnienie Polski słabej i zależnej od Niemiec, ale nie podległej Rosji. W tym celu nawet wskazane jest utrzymywanie w Polsce nastrojów antyrosyjskich przy równoczesnej możliwości podejmowania wspólnie z Rosją działań arbitrażowych.
Dla Polski droga samodzielnego budowania niezależności w UE to zbyt mało mając na względzie również małe szanse na powodzenie takiej akcji;
Jedynym rozwiązaniem skutecznym jest tworzenie bloku krajów unijnych forsujących zasadnicze zmiany zmierzające do tworzenia wspólnoty europejskiej opartej na chrześcijańskich korzeniach jej kultury z pełnym poszanowaniem suwerenności niepodległych państw, ale ze wspólnym dynamicznie rozwijającym się rynkiem funkcjonującym na równych warunkach dla wszystkich członków.
Węgry powinny być członkiem takiej wspólnoty i przyczynić się do jej rozwoju. Ta droga jest zresztą dla nich jedyną dającą możliwość ocalenia. W przypadku izolacji los orbanowskich Węgier będzie przesądzony wprawdzie nie w formie z 56 roku, ale dostatecznie boleśnie dla węgierskiej gospodarki i perspektyw na przyszłość.
Panuje dość powszechna opinia że Węgry współczesne zerwały się zbyt wcześnie podobnie jak w roku 1956, tylko że obecnie istnieje ryzyko że za parę lat przy kontynuacji obecnej polityki unijnej w krajach Unii „drugiej”, a nawet „trzeciej” prędkości, a raczej ważności, nie będzie już komu podnieść żagwi buntu 
Jest to najważniejszy powód wymagający działań niemal natychmiastowych, a przy okazji można też ocalić Węgry przed akcją represyjną.

 

0

Persona non grata

Blog przeznaczony do publikacji materialów dziennikarzy obywatelskich przygotowanych na zlecenie Nowego Ekranu lub artykulów i listów nadeslanych do Redakcji

422 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758