„Warszawska Gazeta”; 15 – 21 lipca 2016 r. ujawnia: „Fakt zarejestrowania byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez SB jako Tajnego Współpracownika o pseudonimie „Alek” znany jest od 2000 roku. „Warszawska Gazeta” dotarła jednak do pierwszej partii materiałów dotyczących byłego prezydenta, które do tej pory pozostały tajne. – Myślę, że pan Kwaśniewski nie jest w stanie nikogo obrazić. Był komunistycznym aparatczykiem(…). W latach 1983 – 1989 był zarejestrowany przez bezpiekę jako TW „Alek” przez Departamenty II i III MSW – powiedział w kwietniu 2009 roku ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka. W tym samym roku, kilka miesięcy później, dr Piotr Gontarczyk opublikował ponad 50-stronicowy artykuł naukowy, którego konkluzją było stwierdzenie, że w latach 1983 – 1989 Aleksander Kwaśniewski był zarejestrowany pod numerem 72 204 jako TW „Alek”.
MAMY TECZKĘ TW „ALKA”
DOKUMENTY DOTYCZĄCE WSPÓŁPRACY ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO Z SB
„Warszawska Gazeta”; 15 – 21 lipca 2016 r. ujawnia: „Fakt zarejestrowania byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez SB jako Tajnego Współpracownika o pseudonimie „Alek” znany jest od 2000 roku. „Warszawska Gazeta” dotarła jednak do pierwszej partii materiałów dotyczących byłego prezydenta, które do tej pory pozostały tajne. – Myślę, że pan Kwaśniewski nie jest w stanie nikogo obrazić. Był komunistycznym aparatczykiem(…). W latach 1983 – 1989 był zarejestrowany przez bezpiekę jako TW „Alek” przez Departamenty II i III MSW – powiedział w kwietniu 2009 roku ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka. W tym samym roku, kilka miesięcy później, dr Piotr Gontarczyk opublikował ponad 50-stronicowy artykuł naukowy, którego konkluzją było stwierdzenie, że w latach 1983 – 1989 Aleksander Kwaśniewski był zarejestrowany pod numerem 72 204 jako TW „Alek”.
WERSJA KWAŚNIEWSKIEGO
Pokłosiem tych publikacji były liczne artykuły prasowe. „Dokumenty potwierdzają, że prezydent był agentem” – brzmi tytuł na stronie internetowej Polskiego Radia. Inne redakcje do sprawy podchodziły ostrożniej. Ówczesny prezes IPN zaznaczał, że nie przesądza, czy współpraca „była materializowana, czy nie”. -Podziwiam sztukę pisania o niczym aż na 70 stronach. Bo to jest o niczym, skoro dowodem współpracy Kwaśniewskiego z bezpieką ma być wpis ewidencyjny, znany już przecież sądowi lustracyjnemu w roku 2000. Wtedy sąd Kwaśniewskiego z zarzutu współpracy oczyścił. Oskarżanie teraz Kwaśniewskiego o tajną współpracę z SB na podstawie samego wpisu ewidencyjnego to błąd. Nie ma przecież informacji czy były spotkania, raporty, donosy, czy agent brał pieniądze(…). Traktowanie wpisów ewidencyjnych jak ewangelii to doktryna IPN. To przeprowadzanie lustracji według swojego wyobrażenia. Takie dowody nie ostoją się nie tylko w sądzie lustracyjnym ale i przed sądem historycznym. Bo sam wpis ewidencyjny o niczym nie świadczy – bronił byłego prezydenta w „Gazecie Wyborczej” prof. Andrzej Friszke, historyk, b. członek kolegium IPN.
Sam zainteresowany bronił się, że „stwierdzenia Kurtyki są ostatecznym dowodem potwierdzającym, iż IPN to instytut kłamstwa narodowego”. Podkreślał, że Sąd Lustracyjny orzekł w 2000 roku, że nie był TW „Alkiem”. -Powtarzanie tego wymysłu wyjaśnionego i odrzuconego przez Sąd Lustracyjny jest niegodziwością – dodawał Kwaśniewski.
Piotr Gontarczyk pisze, że w wyroku z 2000 roku Sąd Lustracyjny napisał nieprawdę, m.in. co do niemożności ustalenia zmiany rejestracji „Alka” z tzw. zabezpieczenia ( czyli rezerwacji osoby, którą zajmują się służby po to, aby np. inna państwowa agenda jednocześnie próbowała werbunku) na tajnego współpracownika, bo – według autora – „przerejestrowania” dokonał w czerwcu 1983 roku oficer SB Zygmunt Wytrwał. Zdaniem Piotra Gontarczyka, sędziowie „nie dysponowali dostateczną wiedzą merytoryczną”, a w swym wyroku dokonali „wątpliwych interpretacji”.
Autor publikacji – dr Piotr Gontarczyk podkreślał, że” w czasie tego procesu, głównie na skutek pośpiechu powodującego błędy w działaniu UOP, Sąd Lustracyjny otrzymał tylko część znanych wówczas dokumentów dotyczących Kwaśniewskiego”.
Najcenniejszym dowodem miał być dokument odnaleziony w archiwach utworzonych w miejsce SB UOP ze sprawy sprawdzenia operacyjnego o kryptonimie „Teleecho” z 1983 roku.
Jak opisywał sprawę tygodnik „Wprost”, „SB próbowała wtedy ustalić, kto na południowym Ursynowie zakłóca sygnał telewizyjny nakładając na wizję napis „Solidarność”. SB spytała swą ewidencję operacyjną o wszystkie rejestracje osób mieszkających w wytypowanym obszarze. W dokumencie tym jest zapis z ul. Polinezyjskiej z numerem rejestracyjny 72 204 i nazwiskiem kpt. Wytrwała. Piotr Gontarczyk dodał, że w tym zapisie chodzi właśnie o Kwaśniewskiego, który mieszkał wtedy przy tej ulicy”.
Sporny był wątek wykorzystania „Alka” do rozpracowania redakcji „Życia Warszawy”. „Aleksander Kwaśniewski nigdy nie pracował w tej redakcji, co miało być dowodem na niewinność byłego prezydenta. Piotr Gontarczyk wyjaśnia, że SB mogła tu wykorzystywać prywatne kontakty Aleksandra Kwaśniewskiego” – opisywało wątek „.Polskie Radio”.
Lustracja w 2000 roku była dziwna. Ten sam sąd uniewinnił od zarzutu współpracy z SB Lecha Wałęsę, fikcyjnie „uśmiercając” na potrzeby sprawy jego byłego oficera prowadzącego (skoro nie żył, to nie można było go przesłuchać).
Co ciekawe – wspomniany kapitan SB Zygmunt Wytrwał, który figurował w dokumentach jako oficer prowadzący Kwaśniewskiego, a następnie zeznawał na jego procesie lustracyjnym w 2000 roku (twierdził, że wśród agentów, których prowadził nie było Kwaśniewskiego), dostał później pracę w firmie Aleksandra Gudzowatego. Rekomendować miał go tam szef doradców Kwaśniewskiego, Andrzej Gdula – relacjonowała sprawę „Rzeczpospolita”. „W kilka miesięcy po objęciu przez Kwaśniewskiego ponownie urzędu prezydenta, Wytrwał rozpoczął pracę w Banku Wspólnoty Europejskiej, kontrolowanym przez Gudzowatego”- komentowali dziennikarze.
Zresztą Gudzowaty otwarcie przyznawał pod koniec życia, że Wytrwała zatrudnił na prośbę „ludzi Kwaśniewskiego”. Częstym gościem miliardera był też szef gabinetu Kwaśniewskiego, Marek Ungier. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że praca u miliardera była nagrodą dla byłego esbeka za złożenie właściwych zeznań przed Sądem Lustracyjnym.
KTO I DLACZEGO TO UTAJNIŁ
To, co budzi zainteresowanie to fakt, że zapisy ewidencyjne były tak długo trzymane w zasobach tajnych IPN. Dokumenty na które powoływał się dr Piotr Gontarczyk w swoim tekście(był on wówczas pracownikiem IPN i miał wgląd do dokumentów, do których nie mają wglądu inni badacze i dziennikarze), zostały odtajnione dopiero na wniosek „Warszawskiej Gazety”.
Ciekawą jest adnotacja, na której obok nazwiska Kwaśniewskiego figuruje przekreślony skrót „zab”(zabezpieczony – red.) nadpisany „TW”” Alek” miał zostać zdjęty z ewidencji 7 października 1989 roku, gdy komuniści błyskawicznie tracili władzę (12 września powołano rząd Tadeusza Mazowieckiego).
Obok daty wypisania z ewidencji widnieje adnotacją „rezygn”(rezygnacja – red).
Autor Grzegorz Jakubowski „Warszawska Gazeta”; 15 – 21 lipca 2016 r.
3 komentarz