wziąłem łopatkę i grabki, potem wrócę po wiaderko. wiosna idzie, ja z nią
W niniejszej notce nie będę zajmował się tematem cenzury, nawet słowem nie wspomnę o czyszczeniu wpisów i usuwaniu komentarzy, bo to się tak szybko odbywa, że jest, a za chwilę już nie ma.
A skoro nie ma to trzeba przyjąć, że nie było (śmiech). Dlaczego nie wspomnę?
Ano dlatego żeby ktoś nie pomyślał przypadkiem, że tutaj na Nowym Ekranie są dyżurni i dbają o tzw. poprawność i linię wyznaczoną przez właściciela spółki, pana doktorka. O! Zgrabnie wyszło mi sformułowanie (śmiech).
Zanim trzasnę obcasem jednym o drugi – a potem drzwiami, wpierw uprzejmie się odmelduję i odejdę na inne salony.
Nie będę dziękował nikomu, prawda, za to, że dał mi tę możliwość i mogłem sobie tutaj pobyć i popisać, podzielić się swoją wiedzą i zdradzić swoje przekonania, pokazać kim jestem, co myślę na ten i tamten, i inne też, tematy.
To, panie doktorku, pan powinien podziękować wszystkim tym, którzy dali się zwabić i swoją pracą intelektualną, pozostawiając tutaj swoje wpisy, podnosili z dnia na dzień wartość tego czegoś, czegoś, co pan szanowny raczy niebawem opylić ze znacznym zyskiem.
Zastanawia się pan zapewne, czy ja wiem komu? A wie pan – chuj mnie to obchodzi.
Wiem. Podobne mechanizmy działają w ośmiornicach – tworzą kreatywne księgowości wymieniają się fakturami, wirtualnym bytom nadają pewnej formy dzieła podnosząc sztucznie jego wartość. Są właścicielami i prezesami rozlicznych spółek i spółeczek, których nie sposób sprawdzić, a nawet gdyby ktoś łaskawie zechciał, to oni na czas je zawieszą, zlikwidują, posprzątają po sobie i się „przebranżowią”, a wtedy – szukaj wiatru w polu.
No bo kto ze ciekawskich odważy się wleźć na salony i zapytać o to i tamo?
A jeśliby się taki śmiałek znalazł i odważył, to go wykidajło za wszarz złapie i wyrzuci na zbity pysk, a nawet na ryj.
Chłopaki ze wsi, wiadomo – pracowite, i niekoniecznie lubią robotę w polu, a coś robić muszą, prawda.
A to zaczyn posadzą i ferment posieją… A to zupełnie co innego jeszcze wymyślą – póki krowa mleczna i da się wydoić, doją.
Zatem żegnam i ch…j, pardon, Bóg z panami 😉