Bez kategorii
Like

Para-olimpiada czyli paranoja

04/09/2012
1578 Wyświetlenia
2 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Każdy ma prawo uprawiać dowolne ćwiczenie fizyczne i urządzać dowolne zawody. Można się tylko cieszyć, że inwalidzi też organizują zawody. Ze sportem nie ma to jednak wiele wspólnego – równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili

0


– lub turnieje brydżowe dla ludzi z zespołem Downa.

A niby dlaczego nie?

Istnieją zawody dla bardzo wielu kategorii ludzi niepełnosprawnych:

młodzicy

juniorzy

kobiety

seniorzy (oldboye, jak ja)

inwalidzi

– a ponadto w niektórych dyscyplinach:

koszykówka dla mężczyzn poniżej 180 cm wzrostu

boks (zapasy, judo itp. – dlaczego nie sumo?) dla zawodników zbyt lekkich. Nie wiem dlaczego nie ma w szybownictwie zawodów dla zawodników powyżej 110 kg, też nie mających szans w wyścigach z mikrusami. Albo w sprincie dla Białych i Żółtych…

To wszystko jednak jest z przymrużeniem oka – bo wiadomo, że hasłem sportu jest „Citius, Altius, Fortius” – a szczyty mogą osiągać tylko pełnosprawni mężczyźni.

Jednak ONI (budowniczy obecnej anty-cywilizacji) wielkie „halo” robią nie z okazji rozgrywek innych kategorii niepełnosprawnych – np. (istniejącej w USA!) ligi koszykówki dla niziołków, lub (nieistniejącej) olimpiady dla młodzików – lecz z okazji rozgrywek inwalidów, zwanych „Para-olimpiadą”. Dlaczego? To oczywiste. Cywilizacja europejska, która panowała nad światem, stawiała na najmądrzejszych, najsilniejszych, najinteligentniejszych, najszybszych – a obecna anty-cywilizacja za najważniejsze uważa forowanie biednych, głupich, niezaradnych – i również inwalidów.

W efekcie to nie my dziś kolonizujemy świat – to nas kolonizują. Ciekawe, czy jak dojdzie do rozgrywki, np. z muzułmanami, to bronić nas będą żołnierze bez ręki lub na wózkach inwalidzkich?

Ludzie z defektami odruchowo starają się je ukrywać. Inni starają się takich ludzi unikać. Kiedy kobieta ma pryszcz na twarzy – stara się nie wychodzić z mieszkania. Podobnie z inwalidami. I nie chodzi tu o względy estetyczne…

(Np.p.Henryk Martenka napisał w „ANGORZE”: "na Woronicza podjęto właśnie decyzję o nietransmitowaniu para-olimpiady, internet zaś obiegła wypowiedź jakiegoś telewizyjnego kretyna, twierdzącego, że „»pokazywanie niepełnosprawnych sportowców jest takie nieestetyczne«. Na oba fakty: zaniechanie obowiązującej (?) misji TVP i głupotę kretyna-decydenta, słusznie wzburzyła się opinia…” Tymczasem to wcale nie jest kretyn:p.Tadzio Turner, właściciel potężnej CNN, omal nie doprowadził jej do bankructwa pokazując bodaj osiem lat temu para-olimpiadę. Więc żadna „opinia” się nie wzburzyła, bo mało kto chce tę para-olimpiadę oglądać – i słusznie.

I nie chodzi o estetykę: w społeczeństwie obowiązuje zasada: „Z kim przestajesz, takim się stajesz”, więc i oglądanie – godnych podziwu skądinąd – wysiłków para-sportowców może przynieść – przejściowe, na szczęście – zaburzenia w motoryce!). Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała, w telewizji powinnismy ogladac ludzi zdrowych, pieknych, silnych, uczciwych, madrych – a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów – i inwalidów, niestety. 

 Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała – oczywiście.

Przy okazji: obejrzałem sobie klasyfikację medalową para-olimpiady. Nie ma tam prawie w ogóle państw afrykańskich. Tam zaraza nie dotarła.

Ale to oznacza, że Murzyni niedługo podbiją świat. I wyrżną nas.

Zaczynając od niepełnosprawnych. 

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Główną przyczyną wypadków drogowych jest obecnie ubezpieczenie od OC – bo ubezpieczeni kierowcy mniej boją się wypadku. Podobnie pokazywanie, że los inwalidy nie jest taki straszny musi przynieść wzrost liczby wypadków – bo ludzie (podświadomie!) mniej będą bali się kalectwa!

Podsumujmy: para-olimpiadę forują ci sami, którzy odbierają pieniądze dobrym pracownikom i dają je nierobom. Socjaliści. Ludzie żywiący nienawiść do naszej cywilizacji: do tych najlepszych, najwydajniejszych, najsprawniejszych. Kochający za to nieudaczników wszelkiej maści.

I ONI zaatakują mnie za ten tekst z furią.

To, oczywiście, nie jest zarzut w stosunku do para-sportowców. Oni są tylko pionkami w tej rozgrywce. Oni chcą walczyć na arenie – i pokazywać innym inwalidom, że kalectwo można w dużym stopniu przezwyciężyć.

I wszyscy inwalidzi powinni te zawody oglądać!!

Natomiast od lat piszę, że ludzie pełni dobrej woli – jak p.Martenka właśnie – po prostu nie mają pojęcia, o czym piszą. Nie mają – bo w życiu nie widzieli para-olimpiady, która jest zaprzeczeniem reguł olimpijskich.

Dlaczego para-olimpiada jest – jako wydarzenie sportowe – nonsensem? Dlatego, że premiuje cechę będącą przeciwwskazaniem do uprawiania sportu: kalectwo.

I tu rodzą się podstawowe paradoksy.

Jeśli zrobimy zawody w skoku wzwyż dla liliputów, to mierzący 140 cm karzełek może ustanowić rekord świata skacząc 130 cm. Jednak jest to wysokość niedostępna dla liliputów mierzących 90 cm…

Podobnie w pływaniu: zawodnik pozbawiony lewej nogi nie ma szans z zawodnikiem pozbawionym tylko łydki – a ten z zawodnikiem pozbawionym stopy, a ten z zawodnikiem pozbawionym połowy stopy!!

W sporcie zawodnicy walczą (pomijając kategorie młodzików, juniorów, kobiet czy oldboyów) jako jedna kategoria: pełnosprawni. Natomiast niepełnosprawni nie stanowią jednej kategorii.Każde kalectwo jest inne.

By temu zaradzić ustala się skomplikowane „przeliczniki”.Podobnie jak na rajdach samochodowych – tylko tam jest to obiektywne (pojemność silnika mierzy się w centymetrach) – a tu…Tu o zdobyciu medalu w niewielkim tylko stopniu decyduje wynik: w znacznie większym ten, kto ustanowił przelicznik…

http://www.nytimes.com/2012/09/01/sports/at-paralympics-first-thing-judged-is-disability.html?_r=1

W sporcie zawodnicy usiłują poprawić swoją muskulaturę, wagę, nawet skład hemoglobiny – w para-sporcie lada moment dowiemy się, że jakiś pływak kazał sobie zrobić amputację jeszcze czterech centymetrów łydki – bo wtedy będzie miał, z uwagi na przelicznik, większe szanse na złoty medal!!!

I jestem prawie pewien, że takie przypadki już się trafiały. Pęd do medali u inwalidów jest równie silny, jak u ludzi zdrowych. Mężczyźni, by zdobyć medal, udają kobiety (może by zawodniczkom mierzyć poziom testosteronu i ustanowić przeliczniki?) – dlaczego inwalida nie miałby udawać większego inwalidy??

Gdybyśmy na Olimpiadzie przy skokach wzwyż przeliczali wyniki dodając niskim i dodając wysokim, odbierając chudym i dodając tłustym – to byśmy powiedzieli, że jest to zaprzeczenie idei sportu – nieprawda-ż? Podobnie jak zaprzeczeniem idei nauczania byłyby przeliczniki preferujące brak inteligencji – przy przyjmowaniu na studia. 

Więc właśnie para-olimpiada jest idei sportu zaprzeczeniem.

 

Oto przykład z aktualnej para-olimpiady: odebrano medal jednej dyskobolce, a przyznano innej, bo „sędziowie się pomylili”.

http://www.sport.pl/londyn2012/1,109590,12403155,Paraolimpiada__Londyn_2012

__Ukrainskiej_dyskobolce.html

Nie, nie zmierzyli źle rzutu – pomylili się przy skomplikowanym mnożeniu i odejmowaniu punktów za stopień kalectwa!

Cytuję: „W sumie zmieniono miejsca siedmiu zawodniczek z czołowej dziesiątki. W wielu konkurencjach, w których rywalizują ze sobą sportowcy o różnym stopniu niepełnosprawności, rezultaty są przeliczane na punkty i na przykład w przypadku rzutów nie liczą się bezwzględne odległości uzyskane w konkursie. Jak przyznał komitet organizacyjny, podobne pomyłki wystąpiły przy obliczaniu wyników w pchnięciu kulą mężczyzn, ale nie dotyczyły one czołowej trójki”.

Ale mnie nie chodzi o pomyłki. Chodzi o zrozumienie, że gdyby ustalono inne przeliczniki, to wygrywaliby inni zawodnicy. Podobnie jak w dość absurdalnej „klasyfikacji łącznej” w rajdach samochodowych.

Oglądający słynną szarżę lekkiej brygady francuski marszałekśp.Piotr Bosquet powiedział: „To wspaniałe – ale to nie jest wojna”. Nie oglądając para-olimpiady oświadczam: „To godne podziwu – ale to nie jest sport!

 

0

Janusz Korwin-Mikke

Blog Janusza Korwin-Mikke

1865 publikacje
0 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758