Bez kategorii
Like

„Zakład Pascala” Izabeli Brodackiej Falzmann – polemika

28/01/2012
315 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Niejaka Izabela Brodacka Falzmann popełniła kolejny tekst będący wzorem chrześcijańskiej propagandy. Cała argumentacja sprowadza się do stworzenia wizerunku ateisty na własny użytek. Co ciekawe, wizerunku, który odpowiada akurat wizerunkowi katolika!

0


 

Tutaj znajduje się komentowany tekst.

 

"Wojujący ateista zachowuje się jak gruźlik, który pluje zdrowemu do zupy, bo nie może znieść myśli, że jest chory."

Nie spotkałem takiego ateisty. Mnie nie interesuje w co kto wierzy – a jestem wojującym ateistą. Jak ten gruźlik to zachowują się chrześcijanie, którzy nie mogą znieść, że ktoś nie wierzy w to co oni – „błądzi" więc trzeba go wszelkim sposobem nawrócić. Jeżeli się zaś nie da, to maksymalnie uprzykrzyć mu życie (tutaj wyjaśnienie jak i dlaczego).

"Te same pytania powinno się zadać wojującemu ateiście. Co cię bracie obchodzą moje praktyki religijne, obrzędowy charakter moich wierzeń, a wreszcie moje dzieci.?"

Niewiele mnie obchodzi. Obchodzi mnie tylko to, że za Twoje praktyki muszę płacić ja a Twoje dzieci uczy się, że powinny poniżać i opluwać takich jak ja (tutaj przykład). Czy nie mam prawa bronić swojego dobrego imienia, by nie głoszono na lekcjach religii oszczerstw o mnie?

To pytanie należy zadać katolikom – co was obchodzi w co ja wierzę lub nie wierzę, z kim się wiążę, czy stosuję antykoncepcję i czy idę w niedziele do kościoła czy supermarketu? Co więcej – grzebanie innym w życiu i karcenie innych za to, że nie żyją zgodnie z waszą wiarę, to wasz obowiązek! Patrz KKK 1868.

"Przecież kościół jest w defensywie. Nie zagląda nikomu bez jego zgody do łóżka ani do portfela. Niezależnie od swoich  poglądów,  duchowni nie mogą zakazać nikomu nieformalnych związków, aborcji, korzystania z usług prostytutek, homoseksualizmu, jedzenia mięsa w piątek i pracy w niedzielę. Co cię bracie obchodzi, że nie jem mięsa w piątek jeżeli ty się możesz obżerać nim do woli?”
.
Kościół w defensywie? Ja widzę jego ciągłą ofensywę. Nieustanne roszczenia, oszczerstwa, marsze za Polską katolicką i nawoływanie do zwalczania ateistów (przykład 1; przykład 2):

To, że nie zagląda nikomu do łóżka i portfela to bezczelne kłamstwo! Dlaczego bowiem jestem zmuszony utrzymywać Kościół, opłacać z podatków emerytury księży i finansować katechizację waszych dzieci? Dlaczego to kto ma się z kim wiązać (pary homoseksualne), z jakich środków antykoncepcyjnych będzie korzystał, czy będzie brał ślub czy nie, czy żyje w stałym czy wolnym związku, czy ma dzieci, w jaki sposób dąży do ich posiadania w przypadku niemożności naturalnego poczęcia – nie dość, że interesuje nieustannie księży i wiernych (interesowanie się tym leży w gestii również wiernych – o czym też mowa w KKK 1868), to jeszcze sam Kościół chce te sprawy regulować prawnie?

.
"Niezależnie od swoich poglądów, duchowni nie mogą zakazać nikomu nieformalnych związków, aborcji, korzystania z usług prostytutek, homoseksualizmu, jedzenia mięsa w piątek i pracy w niedzielę."
.
Księża nie mogą zakazać nikomu nieformalnych związków, aborcji czy homoseksualizmu, bo żyjemy w demokratycznym państwie a nie katolickim! Cały czas jednak do tego dążą – co widać w nieustannych próbach wywarcia wpływu na prawo polskie. Poprzez katolickie partie wszystkie wspomniane tu kwestie, Kościół próbował regulować na swoją modłę – za wyjątkiem chyba tylko jedzenia mięsa w piątek. Mieliśmy więc próbę wprowadzenia obowiązku rejestracji nieformalnych związków, całkowitego zakazania aborcji, nieustanną walkę z prawami dotyczącymi partnerów homoseksualnych oraz chęć zaostrzenia przepisów dotyczących pracy w niedzielę – zakaz pracy w placówkach handlowych Kościół już dawno wymusił.

Kto wam zakazuje nie jeść mięsa w piątek? Niech autorka wskaże takiego ateistę! Ani mnie, ani większości ateistów to zwyczajnie nie obchodzi! To wy – katolicy – chcecie każdemu układać życie co do szczegółu!

"Pozostawienie wychowywania religijnego do pełnoletniości, gdy młody człowiek będzie mógł sobie przejrzeć oferty różnych kościołów i wybrać ten, który mu najbardziej odpowiada ( jakby wybierał dom wczasowy)  jest równie absurdalne jak zabranianie dziecku mówienia do 18 roku życia w nadziei, że wtedy w pełni świadomie wybierze sobie język, który mu się spodoba. Takie dziecko nie będzie w ogóle mówić. "
.
Znowu kłamstwo! Nikt nie zabrania dzieciom wyboru religii. W całej tej dyskusji chodzi o to, by formalne zapisanie do związku wyznaniowego odbywało się po 18 roku życia – a nie jak dziś , czyli masowe zapisywanie noworodków, które potem będą miały problem z wypisaniem się gdy dokonają wyboru. Do poglądów mówiących iż formalne przypisanie do wyznania powinno odbywać się dopiero w takim wieku, przyczynił się sam Kościół. To on nie daje ludziom wyboru i utrudnia apostazję zaś za katolika liczy każdego, kto tylko został ochrzczony. Skoro utrudnia to ludziom, których tam zapisano bez ich zgody, to czemu dziwić się ich opinii, by zapisanie odbywało się za ich zgodą? Podobnie ze statystykami – wiele osób, które odcięło się od Kościoła, dalej widnieje w statystykach Kościoła jako katolicy – bo cała procedura przebiegała bez ich świadomości.

Niech więc dziecko się uczy języka od małego, ale do stowarzyszenia obrońców poprawnej polszczyzny niech będzie mogło się zapisać samo, w odpowiednim wieku.

"3 letnie dziecko urodzone w rodzinie katolickiej uczy się religii katolickiej, tak jak uczy się języka. Paciorek w przedszkolu to jak wyrabianie niezbędnych w życiu nawyków.
Jeżeli ktoś jest wyznawcą religii ateistycznej i nie chce zgodzić się w tej sprawie z wolą większości, niech pomyśli o przedszkolu specjalnym.

Tutaj mamy przykład tego kto komu chce coś narzucać. Dlaczego mowa o podporządkowaniu się woli większości i dlaczego dziecko ateisty miałoby nie uczyć się w placówce publicznej? Po to ateiści płacą podatki, by nie mogli posyłać dzieci do publicznych placówek i byli zmuszeni na placówki specjalne? Dlaczego w ogóle specjalne? To uznaliście, że dzieci ateistów z samego względu, że ich rodzice są ateistami, są niedorozwinięte? Polska jest państwem świeckim – dlaczego katolicy chcą by lekcje religii były obowiązkowe? Dlaczego publiczne placówki mają wszystkim wciskać katolicyzm? Kto tu komu grzebie w życiu? Czy tylko to dotyczyć ma ateisty będącego wyznawcą religii ateistycznej, czy każdego? A co z wyznawcami innych religii teistycznych?

 

„Gdybym mieszkała w kraju muzułmańskim nie przyszłoby mi do głowy żądać reformowania  tego kraju tylko dlatego, że nie chce żeby moje dziecko  uczestniczyło w muzułmańskich praktykach religijnych.”

Tyle, że Polska nie jest krajem katolickim a świeckim, demokratycznym – czyli w szkołach publicznych nikt nie może być zmuszany do religii!
Mieszkam w kraju demokratycznym i świeckim, dlatego domagam się by regulacje prawne były zgodne z taką koncepcją państwa!


" Muszę przyznać, że zupełnie nie rozumiem wojujących ateistów. Ludzie, którym nie przeszkadza, że państwo odbiera im w przymusowych podatkach lwią część zarobków i zużywa w dowolny sposób, martwią się, że ktoś inny zupełnie dobrowolnie, rzuci 5 złotych na tacę.”

Pokaż mi ateistę, którego to obchodzi. Dla mnie możesz tam rzucić całą swoją pensję. Mnie obchodzą tylko moje pieniądze, które wydzieracie mi poprzez państwo na Kościół!

 

" Ludzie, którym nie przeszkadzają zaśmiecające miasto ulotki prostytutek oraz wulgarne love parade, czują się urażeni obecnością krzyża w przestrzeni publicznej.
Z większym szacunkiem traktują tarota i obrzędy voodoo niż wierzenia większości swego społeczeństwa.”

Nikt na tych ulotkach i paradach nie wyzywa mnie i nie każe wynosić się z kraju, nikt nie odbiera mi tam prawa do korzystania z instytucji publicznych, nikt nie dąży poprzez nie do odebrania mi moich podstawowych praw – a w imię tego krzyża tak. Dlatego one mi nie przeszkadzają a krzyż tak. Poza tym, różnorodne parady nie są oficjalnym przedstawicielstwem państwa a żadna ulotka prostytutek nie wisi obok godła sugerując, że jedno i drugie są ze sobą w ścisłej współpracy i od siebie zależą. Krzyż ma zaś zrobić z państwa świeckiego, demokratycznego, wyłącznie własność Kościoła i katolików!

"Z większym szacunkiem traktują tarota i obrzędy voodoo niż wierzenia większości swego społeczeństwa."

Wiara w tarota jest mi obojętna, bo nie oczernia mniei nie stara się odebrać mi moich wolności, tak jak katolicyzm.

" Nie ma sensu przenoszenie na kościół swego indywidualnego sporu z Panem Bogiem. To tak jakby mając sprawę z dziedzicem pobić jego ochmistrzynię. W kościele jak w każdej ludzkiej instytucji zdarzają się ludzie dobrzy i źli. Inaczej mówiąc- to, że ksiądz żyje z gospodynią, nie dowodzi, że nie ma Boga."

Na końcu autorka pokazuje, że nie wie o czym pisze! Ateista nie jest w konflikcie z Bogiem – ateista nie wierzy w Boga! Nie można być w konflikcie z czymś w co się nawet nie wierzy. Ateiście zazwyczaj przeszkadza instytucja, która odbiera mu jego fundamentalne prawa – Kościół! Kto twierdzi, że ksiądz żyjący z gospodynią jest dowodem na nieistnienie Boga?

"Każdy wybiera jedną z opcji zakładu Pascala i nikt mu wyboru nie narzuca. Dlaczego zatem ateista chce uniemożliwić swobodny wybór innym?
Chyba, że przyjąć, że wojujący ateista zachowuje się jak gruźlik, który pluje zdrowemu do zupy, bo nie może znieść myśli, że jest chory. Trzeba byłby zatem traktować ateizm jak niebezpieczną chorobę, której ateista jest świadom. Wolałabym jednak tego nie robić.”

Kolejne kłamstwo. Strona katolicka narzuca, czego przykłady ciągle podaję na swoich blogach. Jaki ateista chce uniemożliwiać? Jakim innym? Jaki wybór? Wy – katolicy, ciągle krytykujecie ateistów właśnie za liberalizm, że chcą by każdy decydował o sobie, podczas gdy wy chcecie, by to Kościół decydował o wszystkim. To jest więc zaprzeczeniem innych waszych argumentów krytykujących ateistów.
Na razie to wy chcecie odebrać ateistom – nawet prawo do korzystania ze szkół publicznych.

0

Attonn

21 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758