Bez kategorii
Like

Wojna zimowa

30/12/2011
350 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Rząd radziecki uznał niepodległość swej byłej kolonii nie bez wahań, ale właściwie nie miał wyjścia.

0


 

Przez 100 lat Finowie byli poddanymi Rosjan, zachowywali się wobec nich lojalnie i spokojnie, na centralnym placu Helsinek stał pomnik (stoi nadal) cara Aleksandra II, luterańska katedra w stolicy nawiązuje stylem do rosyjskich cerkwi z początku XIX wieku. Finowie uzyskali niepodległość po roku 1918. Przywiązali się do niej bardzo.

Rząd radziecki uznał niepodległość swej byłej kolonii nie bez wahań, ale właściwie nie miał wyjścia. Przełknięto nawet to, że granica z obcym państwem przebiega kilkanaście kilometrów od Petersburga i miasto może być w każdej chwili ostrzelane przez artylerię sąsiada. Tyle, że sąsiad nie miał zamiaru strzelać. Dysproporcja pomiędzy 3 milionową Finlandią a 150 milionowym ZSRR wykluczała taką możliwość. Stalin podtrzymywał opinię, że rząd radziecki jest jedynym rządem z siedzibą w Moskwie, który może uznać niepodległą Finlandię. Nie mógł tego zrobić rząd carski ani rząd Kiereńskiego. Uważał to za akt wielkiej łaski ze swej strony i pomimo podpisanych w 1932 roku traktatów pokojowych zaczął domagać się od Finów ustąpienia z Karelii. W zamian proponował bezludne lasy na północy. Finowie nie chcieli się zgodzić i od 1938 roku pomiędzy obydwoma krajami zaczęło iskrzyć. Sowiecka propaganda przedstawiała Finów, jako podżegaczy wojennych, przywódcy kraju: Mannerheim i Cajander nazywani byli „padalcami”, „przebiegłymi i chciwymi hienami” itp., słowem rozpoczęła się komunistyczna propagandowa nagonka. Jednocześnie Rosjanie szykowali się do wojny, a raczej nie szykowali się, bo byli pewni, że w razie wojny pokonają Finlandię w ciągu 12 dni. Trwały rozmowy dyplomatów prowadzone w atmosferze przyjaźni i wzajemnego zrozumienia, Stalin i Mołotow prześcigali się w uprzejmościach i opowiadali dowcipy. Na ostatnim spotkaniu z dyplomatami fińskimi, tuż przed atakiem uśmiechnięty Mołotow rzucił na pożegnanie: Au revoir, a Stalin życzył Finom wszystkiego najlepszego.

Do wybuchu każdej wojny, nawet najbardziej oczywistej potrzebny jest pretekst. Finowie takiego pretekstu na pewno by nie dostarczyli, musiało go więc dostarczyć NKWD. 26 listopada na radziecki garnizon pod wsią Mainilia spadły pociski. Stalin ogłasza światu: Finlandia zaatakowała ZSRR! A co na to świat? No cóż, świat jest pod wrażeniem sukcesów Niemiec w Polsce i mocno się boi. Tak zwane mocarstwa nie wiedzą co odpowiedzieć. Wybucha wojna i w Wielkiej Brytanii powstaje projekt wysłania wojsk na pomoc Finom (między innymi Polaków), ale Norwegia i Szwecja nie godzą się na przejście sprzymierzonych przez swoje terytorium. Finowie są pozostawieni sami sobie. Broni ich linia leśnych bunkrów z drewna i kamieni nazywana linią Mannerheima, naprzeciwko stoją Rosjanie w liczbie ćwierć miliona (pierwsze natarcie) czołgi (około tysiąca) i gotowe do startu samoloty. Na drzewach w lesie poprzyczepiane są portrety Stalina z napisem adresowanym do żołnierzy: „Nie opuszczajcie go” . Rusza natarcie. Finowie cofają się za linię Mannerheima, która okazuje się być dużo lepsza od wszystkich innych linii obrony wybudowanych w latach międzywojennych w Europie. Okazuje się też, że radziecki sprzęt w ogóle jest niezdolny do walki w trudnym bagnistym terenie, niewyszkoleni żołnierze giną masowo, dowódcy nie mają pojęcia o dowodzeniu, a samoloty nie mogą atakować pozycji fińskich, bo dzień jest zbyt krótki na to by rozpoznać pozycje i nalecieć nad nią z bombami, poza tym pogoda jest okropna, nadchodzi zima 1939/40 najcięższa w tej części Europy od 1828 roku.

 

Dysproporcja sił jest przerażająca, nawet gdyby Finowie zmobilizowali do walki dzieci i inwalidów nie dorównaliby liczebnością atakującym ich Rosjanom. Za to duch i morale armii fińskiej jest tak wysokie, że wystarcza z miliony żołnierzy. Po froncie krążyła anegdotka, że kiedy jeden z szeregowców zobaczył atakujących czerwonoarmistów rzucił do dowódcy: Tylu Rosjan! Gdzie my ich wszystkich pochowamy?!

Pierwsze natarcie z początku grudnia skoncentrowało się w okolicach Summa i Taipale, Rosjanie zniszczyli najstarsze pochodzące jeszcze z lat 20 schrony i nie posunęli się ani o krok naprzód. Ważące 50 ton czołgi T-35 stały rozbite wśród drzew, nie lepiej poszło średnim czołgom T-28 z sześcioosobową załogą, w lesie pod Summą zostało ich około 20. Drugie natarcie rusza po lodzie jeziora Ładoga, Finowie strzelają w lód ze swych przestarzałych armat, czołgi toną. W lasach rozpoczyna się walka wręcz. Wszystkie radzieckie pamiętniki z tamtej wojny, w tym pamiętnik Nikity Chruszczowa, który był wtedy żołnierzem pełne są opisów przerażenia, jakie dopadało Rosjan przedzierających się przez lasy Karelii. Dywizjom wykrwawiającym się na linii Mannerheima próbowano dostarczać zaopatrzenie. Szło to opornie, lasy wokół duktów i dróg były zaminowane, za linią pól minowych poruszali się na nartach fińscy snajperzy, którzy wystrzeliwali wszystkich obecnych w kolumnach transportowych oficerów i politruków. Najlepszy fiński snajper miał ich na koncie 500.

W armii Stalina panował okropny, zwierzęcy strach. Jeden ze wspominających tę wojnę oficerów porównywał walkę Finów do toczonej później wojny z Niemcami: Kiedy tylko wychodziliśmy na ich skrzydło (Niemców) lub wykonywaliśmy manewr okrążenia podnosili ręce do góry i krzyczeli Hitler kaputt, Finowie byli inni, to oni nas okrążali. W książce Wiktora Suworowa „Lodołamacz” znajduje się opis przeprawy radzieckiej kolumny zaopatrzeniowej przez zaminowane lasy do linii frontu. Kiedy samochody dojechały do mostu nad strumieniem, saperzy poszli sprawdzić czy nie ma min. Nie było ich. Pierwsze wozy wtoczyły się na most i wtedy wszystko wybuchło. Finowie zamurowali miny filarach mostu.

Koszmar trwał i trwał, zamiast szybkiego nokautu Stalin zafundował swoim żołnierzom przewlekłą walkę ze sprytniejszym przeciwnikiem. Nie przeszkoleni żołnierze giną masowo. Kierownictwo partii wpada na pomysł tyleż dziwny co idiotyczny; ponieważ Finlandia ma opinię kraju sportowców, sukcesy na froncie przypisuje się właśnie temu: wróg lepiej biega, lepiej jeździ na nartach, lepiej strzela wobec czego należy rzucić przeciwko niemu…własnych sportowców. Rozpoczyna się mobilizacja lekkoatletów, najwięcej sportowców wcielono do wojska w południowych regionach Rosji i na Ukrainie. Młodzi biegacze wyruszają na front. Zostają zmasakrowani.

 

Pod koniec grudnia, po miesiącu ciężkich walk ludzie Stalina zaczęli liczyć straty. Nie mogli uwierzyć, że 430 tysięcy fińskich żołnierzy walczyło przeciwko 1,2 miliona czerwonoarmistów wspartych czołgami, artylerią i samolotami i pokonało ich. Pod koniec grudnia w dywizjach radzieckich atakujących Przesmyk Karelski wybuchł bunt, zaczęły działać sądy polowe, rozstrzelano 843 żołnierzy i oficerów. W polu zginęło 27 tysięcy Rosjan.

Sytuacja międzynarodowa nie zmienia się, Finowie pozostają osamotnieni, po ich stronie walczy tylko niewielka liczba ochotników ze Szwecji. Głównodowodzący marszałek Carl Gustav Emil Mannerheim wie, że długotrwała obrona w tych warunkach jest nie możliwa. Finowie nie dadzą rady wystrzelać wszystkich Rosjan, choćby mieli dziesięć razy więcej amunicji.

Po trwających przez styczeń walkach partyzanckich rusza na początku lutego druga ofensywa radziecka. Na front przybywają 24 nowe dywizje, w ich składzie znajdują się doświadczeni oficerowie, nieliczni którzy przeżyli czystki z 1937. Nowe natarcie przynosi takie same ogromne straty, ale Rosjanie prą do przodu. Udaje im się nawet w połowie lutego okrążyć znaczną część fińskich wojsk. Mannerheim traci 1/3 swych żołnierzy. Armia fińska cofa się na całej linii. Walki trwają jeszcze do 2 marca, kiedy to zapada decyzja o podpisaniu porozumienia pokojowego. Finlandia oddaje ZSRR zachodnią Karelię i wydzierżawia na 30 lat bazę morską Hanko. Pokój podpisano 12 marca 1940 roku. W wojnie zimowej zginęło 100 tysięcy czerwonoarmistów i 20 tysięcy Finów. Finlandia straciła Karelię, ale ocaliła honor. Społeczeństwo radzieckie nie dowiedziało się, jaka była cena zwycięstwa w tej wojnie. Nie pierwszy raz Rosjanie musieli zapłacić krwią za pychę i ignorancję swoich przywódców.

Mówi się, że Stalin traktował wojnę z Finlandią, jako poligon. Fakty raczej na to nie wskazują. Mówią za to co innego; mówią, że dyktator kraju o nieograniczonych zasobach nie liczył się z krwią obywateli, mówią też że ci którzy uważają Stalina za genialnego polityka mają być może trochę racji, ci którzy uważają go za genialnego stratega mylą się całkowicie. Pierwszym rosyjskim poligonem w Europie była Hiszpania. Rzucono wtedy do walki samodzielne dywizje pancerne, wcześniej czołgi były elementem uzbrojenia dywizji piechoty. W górzystej Hiszpanii te czołgi zupełnie nie zdały egzaminu. Stalin doszedł więc do wniosku, że modernizacja maszyn ich unowocześnianie i tworzenie samodzielnych jednostek pancernych nie ma sensu, W Finlandii czołgi tylko wspomagały piechotę, były zbyt ciężkie i ponownie nie zdały egzaminu. O tym, jak należy walczyć czołgami Stalin dowiedział się dopiero od swego, byłego już, sojusznika Hitlera latem 1941 roku.

Finowie po zawarciu pokoju nie dali się wmanewrować w radziecką politykę. Cierpliwie czekają i w 1941 roku, jako sojusznik Niemiec wkraczają na swoje ziemie zagarnięte rok wcześniej. Niemcy próbują traktować Finów, jak innych swoich sojuszników, z góry. Domagają się na przykład wydania wszystkich Żydów, minister spraw wewnętrznych przekazuje gestapo 5 osób pochodzenia żydowskiego, które nie miały obywatelstwa fińskiego. Niemcy są wściekli. Zmuszają ministra do dymisji.

Kiedy zbliża się front Finowie zmieniają sojusznika. Wiedzą, że nie obronią się przed Rosjanami, jest rok 1944 i armia czerwona wiele się już zdążyła nauczyć. Muszą tak zrobić, żeby przetrwać. W latach 1944 -1945 w Finlandii trwają ciężkie walki z Niemcami. Po wojnie bohaterski marszałek Mannerheim udaje się na emigrację do Szwajcarii. Finlandia płaci Stalinowi ogromną kontrybucję – 300 milionów dolarów. Mocarstwa nie interesują się małym krajem na północy, Finowie muszą sami dogadywać się ze Stalinem. Udało im się ocalić gospodarkę rynkową ale muszą wyrzekają się częściowo swej suwerenności. Wolny świat nazywa to finlandyzacją, jest to określenie pogardliwe, ale dla Finów oznacza ono życie w bezpieczeństwie i dostatku. Kraje zajęte przez ZSRR, takie jak Polska marzyły o tym, by być Finlandią.  

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758