Bez kategorii
Like

Temat

02/06/2011
456 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Czy porównanie poziomu życia w obecnych czasach do życia w Polsce Ludowej jest odpowiednie? Wielu polityków i komentatorów życia społecznego uważa to za nonsens i zarzuca obłęd autorom doszukującym się podobieństw pomiędzy III i IV RP.

0


 Los wielu osób pokazuje brutalną rzeczywistość.

Pan jan ponad 20 lat pracuje dla jednego z największych koncernów prasowych w Polsce. Studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest znany wielu dziennikarzom i politykom. Kiedyś miał marzenie, żeby dostać stałą pracę w szalecie miejskim.

Blisko pięćdziesięcioletni dziś jan w 1981 roku rozpoczynał studia na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Nigdy nie był okazem dobrego zdrowia i nie dbał za bardzo o siebie. Jednak okres studiów okazał się ponad siły organizmu i doprowadził do ciężkiej choroby płuc. Siermiężne czasy karnawału solidarności, ciągłe strajki, pustki w sklepach gdzie brakowało dosłownie wszystkiego,  stan zapaści gospodarki nie sprzyjały leczeniu, ze zdrowiem było coraz gorzej. Samotnie wychowywany przez matkę przez wiele lat choroby był na jej utrzymaniu. Pensja urzędniczki wystarczała na skromne życie, opłaty, ubranie i jedzenie. Po matce odziedziczył słaby wzrok pogarszający się stopniowo z biegiem czasu.

 Z wielką radością przyjął zwycięstwo Solidarności w 1989 roku. Miał nadzieję na poprawę losu i lepsze życie. Zdrowie poprawiło się na tyle, że mógł podjąć pracę. Zaczął roznosić gazety. Dziś wspomina z dumą tamte czasy gdy dziennikarze wyczekiwali jego powrotu. Problemy finansowe wydawcy, opóźnione płatności wobec pracowników, brak gotówki w kasie sprawiał, że jak przynosił pieniądze za sprzedany nakład popołudniówki to już czekała kolejka po wypłatę i pieniędzy do banku nie trzeba było nosić. Gazeta nie przetrwała ale znalazł pracę u konkurencji.

 Zajęcie traktował poważnie i wykonywał je niezwykle sumiennie. Odwiedzał wszystkie sklepy, rynki, bazary, pawilony rzemieślnicze i handlowe. Przemierzał dokładnie 300 tysięczne miasto nie ograniczając się jedynie do centrum, obchodził odległe osiedla i giełdy na obrzeżach miasta. Zyskał sobie renomę. W dobrych czasach potrafił sprzedać nawet 500 egzemplarzy magazynu tygodniowo. Licząc po obecnych cena 0,50 zł za jeden dawało to całkiem niezły zarobek.

 Dodatkowo roznosił ulotki. Wybory to był najlepszy czas. Pan jan jest sympatykiem prawicy i swoją pracą wspiera tylko właściwe partie. Znają go dobrze lokalni politycy. Dostawał zlecenia na roznoszenie ulotek od różnych firm ale musiał się z tego wycofać po groźbach ukarania go wysokim mandatem przez Straż Miejską. Polityka nie służy biznesowi. Po tym jak roznosił przed wyborami ulotki krytyczne wobec władz miejskich Strażnicy wzięli go pod obserwację, zakazali rozkładania ulotek w niedozwolonych miejscach a nawet zrobili zdjęcie jak łamie prawo przyklejając jakieś ogłoszenie i wlepili 300 zł. mandatu. Na błagalne prośby, żeby się ulitowali bo jest bez pracy i nie ma z czego zapłacić, usłyszał od rezolutnego funkcjonariusz radę, by sobie pracę znalazł.

 Pan jan jest właściwie osobą niewidomą. Żeby coś zobaczyć musi przysunąć rękę na odległość 10 centymetrów do oczu. Największą trudność sprawia mu wydanie reszty. Ludzi rozpoznaje jedynie po głosie. Jest coś niesamowitego w jego sposobie poruszania się po mieście. Zawsze chodzi tymi samymi trasami, bez niczyjej pomocy, na pamięć, kierując się bardziej słuchem niż wzrokiem. Obserwując go idącego trudno się domyślić, że patrzy się na kogoś kto nie widzi co jest przed nim. Pewny, szybki krok, nieco schylona głowa i przymknięte oczy, wzrok skierowany pod nogi, beznamiętna, skupiona twarz, czasami tylko lekko się o kogoś otrze jak by był niewychowany.

 Po kilku latach wydawca prasy zmienił reguły uniemożliwiając mu pracę. Gazety mogły sprzedawać jedynie zarejestrowane firmy. Pan jan chciał poszukać sobie innego zajęcia, myślał o pracy w szalecie miejskim. Miał ciche marzenie, że będzie normalnie pracował, dostanie ubezpieczenie i stałe, choćby minimalne wynagrodzenie. Nie udało się ale ktoś pomógł z gazetami i  Pan jan dalej je roznosił.

 Z urzędnikami nie potrafi rozmawiać. Był kilka razy w urzędzie ale pracownicy z wyższym wykształceniem po prywatnych uczelniach nie potrafili mu pomóc i w ogóle z nim się porozumieć. Wygląda nie ciekawie a rozmawia tak jakby był niewiadomo kim, zadaje dziwne i kłopotliwe pytania, niby proste i oczywiste ale zupełnie nie życiowe. Zamiast pokornie czekać i słuchać dyskutuje i poucza. Takich pyskatych mądrali nie znosi i nie będzie tolerował, żaden przedstawiciel władzy.

 Sprzedaż prasy systematycznie maleje dziś trudno roznieść nawet 100 egzemplarzy magazynu. Kilkadziesiąt złoty zarobku na tydzień nie nastraja optymistycznie. Podwyżki opłat za czynsz, wodę, gaz, energię elektryczną, wywóz śmieci znacznie przekraczają wzrost emerytury. Prezydent miasta i rząd mówi, że to tylko kilka groszy ale skąd je wziąć. Leków już dawno nie kupują bo za drogie. Pan jan martwi się co będzie jak zabraknie matki, której emerytura pozwala mu jeszcze jakoś przeżyć. Nie wie czy nie będzie musiał wyjechać z Polski. Uczy się francuskiego. Ma dobrą pamięć, nie musi zapisywać numerów telefonów, które w większości pamięta, łatwo zapamiętuje słowa i nie sprawia mu to większej trudności. Może się porozumieć po francusku jak będzie trzeba. Z nadzieją patrzy na Francję tam chce szukać nowej ojczyzny i może nie zginie, bo sądzi, że u nas to lepiej się traktuje zwierzęta niż ludzi.

 Pan jan żyje sobie spokojnie, nie ma długów, nie ma nałogów jest religijny, interesuje się polityką, na bieżąco śledzi wydarzenia w kraju i na świecie. Uważa się za zwykłego człowieka. Ma poczucie własnej wartości i godności, pracuje uczciwie i uważa, że państwo w którym żyjemy nie jest normalne a to co stało się 22 lata temu to wielkie oszustwo.

 Kilka pokoleń dziennikarzy zna Pan jana  przechodzili wielokrotnie obok niego szukając tematu na ciekawy artykuł i nikt nie widział tragedii człowieka, tak jak nie dostrzegają dramatycznej sytuacji środowiska w którym przyszło im pracować.

 

0

szafran

Kilka slów o tym co wazniejsze niz wlasna korzysc

65 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758