Bez kategorii
Like

Świadoma naiwność

28/07/2011
387 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Sądzę, że wielu z moich i państwa znajomych nie przeżyłoby nie tylko masakry na norweskiej wyspie, czy wywózki na Syberię, ale nawet zabłądzenia w Lesie Kabackim

0


Licznym komentatorom wydarzeń w Norwegii zaleciłabym ponowne przeczytanie „Wehikułu czasu” Wellsa. Dwa tygodnie temu oglądałam bardzo starą ekranizację tej powieści. Podróżnik w czasie trafia w daleką przyszłość. Grupa młodych ludzi bawi się nad wodą. Jedna z dziewcząt zaczyna się topić. Nikt nie zwraca na to uwagi. Młodzi ludzie nie reagują również na to, że od czasu do czasu ktoś znika i nigdy nie wraca. Ta zdegenerowana rasa- Ejolowie traktowana jest przez żyjących w podziemiach Morlokow jako bydło rzeźne. Eolowie nie przyjmują tego do wiadomości. Nie są zdolni do empatii, do współdziałania, do gniewu i oburzenia. Stracili instynkt samozachowawczy. Tańczą w powiewnych strojach, ozdobieni kwiatami.

 

Można się tylko zastanawiać skąd dobry stary Wells to wszystko wiedział. Kiedy widzę młodych ludzi idących z kwiatami w marszu milczenia przypominają mi Ejoli. A jeszcze bardziej maszerujące do rzeźni barany. Gdy w biały dzień w Warszawie dwóch młodocianych opryszków mordowało nożem policjanta, na przystanku było pełno ludzi, ale nikt mu nie pomógł. A potem z ważnymi minami maszerowali w kolejnym pochodzie milczenia. Nie pomogliby również zaatakowanemu rówieśnikowi, staruszce czy kobiecie w ciąży. Wyuczono ich bierności. Nie przyjmując do wiadomości istnienia zła, to zło wspierają.

 

Drugą lekturą, którą chciałam polecić jest książka Alison Osius „ Strefa Zmierzchu”. Jej bohaterem jest młody amerykański wspinacz skałkowy Hugh Herr -jeden z tych utalentowanych dzieciaków, które w kolorowych spodenkach z lycry i z woreczkiem talku przy pasie wspinają się jak małpy na niedostępne ściany, budząc zachwyt w oczach dziewcząt.

Hugh wzrastał w przekonaniu, że góry są przyjazne, ludzie dobrzy i świat należy do niego.

Nie wiedział jak zdradliwe potrafią być góry, nie przyszło mu do głowy, że zabłądziwszy będzie wraz z kolegą umierał z zimna i wyczerpania przy leśnej drodze, gdzie znalazła ich przypadkiem wiejska dziewczyna. Bilans ich „świadomej naiwności” ( idąc na szczyt pozostawili sprzęt biwakowy pod ścianą) był tragiczny. Amputowano mu obie nogi poniżej kolan. Koledze obcięto palce ręki i stopę. W lawinie zginął poszukujący ich ratownik górski.

 

Sądzę, że wielu z moich i państwa znajomych nie przeżyłoby nie tylko masakry na norweskiej wyspie, czy wywózki na Syberię, ale nawet zabłądzenia w Lesie Kabackim.

 

Mamy do dyspozycji bacówkę pod samym Turbaczem. Warunki w niej są dość spartańskie i w tym cały jej urok. Spędzałam w tej bacówce ferie zimowe sama z piątką dzieci i koleżanką, gdy najmłodsze dziecko miało 1,5 roku. Na dworze było minus 28 stopni, w czajniku w nocy zamarzała woda i wszyscy byli szczęśliwi.

Pewnego razu przed kolejnym Sylwestrem w bacówce do naszego, dość licznego wtedy grona dołączyła grupa przypadkowych wędrowców. Niezbyt nam się podobali, ale zachowaliśmy się po chrześcijańsku przyjmując ich na noc. Zrewanżowali się śpiewając obrzydliwe antyklerykalne piosenki, a ponieważ nie chcieli przestać, zaproponowałam im zmianę lokalu. Dostali klucz od sąsiedniej bacówki i „wyprawkę” drewna.

O czwartej rano obudził mnie trzęsący się z zimna gitarzysta basowy. Okazało się, że nie umieli rozpalić pod kuchnią. Rozpaliłam i poszłam spać. Za godzinę obudzili mnie ponownie. Nie umieli podtrzymać rozpalonego ognia. Oddelegowałam do obsługi kuchni dziesięcioletniego syna. Z rozbawieniem usłyszałam jak zniecierpliwiony mówił do gitarzysty: „ ile ty masz lat durniu, nie przeżyłbyś w czasie wojny nawet dwóch dni”. Gitarzysta miał około czterdziestki.

 

 

To wszystko jest kwestią wychowania. Inteligenckie dzieci z pokolenia Rudego i Zośki jeździły na obozy harcerskie, gdzie budowały prycze, gotowały i zdobywały różne sprawności. Teraz uczniowie pytają przed wycieczką czy każdy pokój będzie miał osobną łazienkę

 

Ktoś z dyskutantów stwierdził, że niestosowne są porównania z czasami II Wojny Światowej, bo norweska młodzież nie wiedziała, co ich czeka. Nie wiedzieli do pierwszych 10 trupów. Potem już wiedzieli.

Porównanie z wojną jest uprawnione. Na rampie w Oświęcimiu czy Sobiborze transport więźniów witała tyraliera esesmanów z bronią i psami oraz kapo z pejczami. Ludzie z transportu też nie wiedzieli, że czeka ich śmierć. Mówiono im, że jadą do pracy, albo są przesiedlani. W chwili rozpoznania okrutnej rzeczywistości faktycznie nie mieli żadnych szans. Trudno sobie jednak wyobrazić, że zapanowałby nad nimi jeden człowiek z bronią. Niemcom, jak widać, nie przyszło to do głowy. Zdarzyło się, że zdeterminowane żydowskie kobiety gołymi rękami wydusiły kilku esesmanów zanim zostały zastrzelone.

 

Jedna z norweskich komentatorek powiedziała, że obecnie młodzież jest wychowywana w „świadomej naiwności”. I z tym właśnie nie mogę się pogodzić.

.

0

Iza

181 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758