Bez kategorii
Like

Socjalista-chrześcijanin, gorszy jest od socjalisty-bezbożnika!

10/01/2012
476 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

„Właściwie mówiąc nie bardzo się lękamy tych wszystkich socjalistów (…) jest wśród nich niewielka grupa ludzi osobliwych: to są ci, którzy w Boga wierzą, chrześcijanie, a jednocześnie socjaliści. To straszni ludzie! ” (Fronda, blog z 27.07.2010r.)

0


 

 Wdrażanie idei socjalistycznych można porównać do wznoszenia staro-testamentowej wieży Babel; jest próbą dorównania Bogu w tworzeniu raju na Ziemi.


Wybierając socjalizm, wybieramy koncepcję cywilizacyjną obcą Narodowi Polskiemu, tracimy nieświadomie poczucie rzeczywistości metafizycznej i elementu boskości w człowieku.

 „Precz z jaśnie wielmożnymi dziedzicami, precz z utracjuszami, tyś powinien zamieszkać w tych pałacach, a do okopów wpędzić tych, co się obojętnie przyglądali twej biedzie. Ta ziemia, której broniłeś, tobie ma przypaść, a ty, chłopie, który pracowałeś w pocie czoła po dworach pańskich za marne pomieszczenie po czworakach i garść soczewicy, który trząsłeś się na widok pana rządcy, ty, którego widok oblicza jaśnie pana wprawiał w drżenie i strach zarazem, tak że na nogach twych porcięta ze strachu latały jak na wrzecionie.

Ty chłopie, ty robotniku, odetchnij dziś całą piersią, bo odtąd tobie kłaniać się będzie twój ciemiężca, odtąd on drżeć będzie przed tobą. Bóg tak sprawił, że poniżani będą wywyższeni”.

Przemówienie ks. Eugeniusza Okonia, wygłoszone na wiecu chłopskim 6 listopada 1918 r. pod pomnikiem Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu

Księża, którzy obecnie z całą zaciekłością atakują liberalną gospodarkę, niezależną od aparatu państwowego, SĄ SOCJALISTAMI! Są takimi samymi socjalistami jak księża skupieni przy powstawaniu PRLu w Ruchu „księży postępowych”

  (post niniejszy opracowałem na podst. art. Tomasza Potkaja -Tygodnik Powszechny Nr 36 (2774), 8 września 2002) http://www.tygodnik.com.pl/numer/277436/potkaj.html

 1 września 1949 roku w auli Politechniki Warszawskiej półtora tysiąca delegatów, przybyłych na kongres zjednoczeniowy nowo powstałej organizacji kombatanckiej ZBOWiD (Związek Bojowników o Wolność i Demokrację). 

Wśród przybyłych było także 45 księży katolickich. Razem z innymi wznosili okrzyki „Stalin, Stalin!!!”. Potem: „Bierut, Bierut!!!”. Razem z innymi bili brawo, gdy kolejni mówcy piętnowali „antypolską politykę” Watykanu. „Żadna siła nie postawi większości polskich księży poza nawiasem nurtu dominującego w społeczeństwie polskim” – zapewniał z trybuny ksiądz Zygmunt Pasternak.

 Ruch „księży postępowych” (jak określali się oni sami) lub inaczej „księży-patriotów” (jak z nutką ironii nazywali ich inni) jest jedną z najsmutniejszych kart w powojennej historii polskiego Kościoła. 

 Centralny organ „księży-patriotów” nazwano „komisją”

 W ciągu kilku miesięcy utworzono struktury regionalne tzw. komisji

 Pod koniec lutego 1950 r. zjechali do Warszawy delegaci z 32 okręgów na pierwsze plenarne zebranie „księży-patriotów”

 W przyjętej deklaracji ideowej znalazło się stwierdzenie: „Jeśli chodzi o wiarę – jesteśmy całkowicie zgodni z episkopatem, jeśli jednak chodzi o poglądy społeczne i polityczne – jesteśmy z ludem polskim”. 

 Polscy Biskupi nie tolerowali „postępowców”.

 Ks. Konarski został odwołany z funkcji dziekana, a kolejni uczestnicy ruchu „patriotów” otrzymali wezwania na rozmowę do swoich zwierzchników. Latem 1950 r. w pałacu arcybiskupim w Krakowie księża „postępowi” Boczek, Stopka, Izowski, Bonorowski, Pawlaczyk, Zork i Wyrobisz otrzymali od kardynała Sapiehy kategoryczny zakaz uczestniczenia w ruchu. Większość usłuchała. Najbardziej oporny ks. Boczek został zawieszony w czynnościach kapłańskich i skierowany na przymusowe rekolekcje do klasztoru.

Jesienią tego roku wszyscy księża „postępowcy”otrzymali dekret watykański o ekskomunice duchownych za sprzeniewierzenie się Kościołowi i zarządzenie prymasa, zabraniające – pod karą jej zastosowania – brania udziału w organizacjach i zebraniach politycznych bez zezwolenia biskupa. 

Ksiądz Stanisław Owczarek, w swoich wspomnieniach pisał: „Idąc ramię w ramię z polskimi komunistami i socjalistami (…) w swoim sumieniu byłem spokojny, że nie robię niczego przeciwko Kościołowi (…), że służę obiektywnie słusznej sprawie”.

W 1952 r. komisja księży przy ZBOWiD liczyła już 485 członków, ale byli oni w stanie zmobilizować do udziału w zjazdach ponad tysiąc duchownych z całej Polski

 Można przyjąć, że ruch „księży-patriotów” jesienią 1950 r. obejmował 10 proc. wszystkich kapłanów. 

Nie wszyscy księża z grupy »patriotów« byli tajnymi współpracownikami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, ponieważ idiotów „wierzących w dobro socjalizmu”, nie trzeba było werbować!

 27 stycznia 1953 r., po trwającym tydzień procesie, krakowski sąd wojskowy wydał wyroki w sprawie „ks. Lelity i innych agentów wywiadu amerykańskiego”. Siódemka oskarżonych związana była z kurią krakowską, zapadły kary wieloletniego więzienia i trzy wyroki śmierci. 

W procesie w roli obserwatorów uczestniczyło około 40 księży, członków koła przy ZBOWiD, dowożonych do gmachu sądu autobusem. W styczniowym numerze organu komisji „Ksiądz Obywatel” ukazał się komentarz: „Rumieniec wstydu pokrywa oblicze każdego uczciwego kapłana-Polaka, na wspomnienie czynów, których dopuścili się księża z kurii krakowskiej (…). O zdradzieckiej robocie księży krakowskich wiedzą ich biskupi. Wiedzą i milczą. Biorą ich pod swe ochronne skrzydła do pracy w kurii”. I dalej: „Zarząd Kościoła w Polsce winien znaleźć się w rękach kapłanów, związanych z polskim narodem nie tylko miejscem urodzenia i językiem macierzystym, ale w rękach takich kapłanów, którzy służąc Kościołowi jednocześnie całą duszą (…) będą służyć ojczyźnie”. 

30 stycznia 1953 r. prezydium Głównej Komisji Księży podjęło uchwałę, domagając się usunięcia z kurii biskupich księży „znanych z antypaństwowej postawy i działalności”.

 Okręgowe komisje zaczęły słać podobne pisma do swoich biskupów. 
Pierwszym krokiem do awansów przychylnych reżimowi duchownych było usunięcie (w styczniu 1951) przez władze pięciu administratorów apostolskich z diecezji na ziemiach zachodnich (Wrocław, Opole, Gorzów, Gdańsk i Olsztyn). W ich miejsce kapituły wybrały wskazanych przez władze wikariuszy kapitulnych (prymas Wyszyński uznał wszystkie nominacje, nie chcąc doprowadzić do schizmy). 

Ruch » księży postępowych« był najliczniejszy na „ziemiach odzyskanych” i dlatego wybory na tych terenach wygrywało SLD (a obecnie PO), bo partie te są jednoznacznymi wrogami Kościoła Katolickiego. Powodem tego stanu jest brak zakorzenienia „przesiedleńców” oraz status społeczny ich przodków (znaczna ilość była przed przesiedleniem parobkami oraz małorolnymi chłopami)! Ksiądz w Tarnowskiem czy Rzeszowskiem mógł sobie pozwolić na sprzeciw wobec władzy, bo wiedział, że może liczyć na parafian. Na „ziemiach odzyskanych” parafianie byli socjalistami. 

Przez ruch „księży-patriotów” przeszło ok. 1.500 księży.

Formalne podstawy do umieszczania proreżimowych księży w strukturach kurii biskupich przyniósł dekret Rady Państwa PRL „O obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych” z 9 lutego 1953 r. To ten dokument spowodował słynne non possumus prymasa Wyszyńskiego. 


 

0

thot

Krzysztof Chrobot - Polak, katolik, antysocjalista. - „th?t” w jezyku wietnamskim oznacza „plyty tnace”lub „deska do krojenia” http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/937039,detektyw-inwektyw-deska-do-krojenia.html

58 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758