Bez kategorii
Like

Rodzice fundamentem edukacji

04/09/2012
491 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Mój wczorajszy wpis o konieczności sprywatyzowania szkół wywołał lawinę komentarzy, także niechętnych mi socjalistów. Rozszerzam więc wczorajszy wątek o straszną, bo wolnorynkową wizję prywatyzacji szkolnictwa.

0


Komentując mój wczorajszy wpis "Skutki państwowej edukacji", jeden z blogerów – socjalistów zwrócił mi uwagę, że rodzic sam nie wie jakich przedmiotów powinno się uczyć jego dziecko, bo nie na wszystkim się zna. Drugi z kolei wytknął mi, że generalizuję, nazywając złymi urzędników MEN, gdy źli są tylko niektórzy, większość jest przecież dobra, życzliwa, zatroskana o młodzież itp. Obu blogerom proponuję lepiej przyjrzeć się polskiemu systemowi edukacji i jego skutkom – wystarczy to zamiast polemiki. Argument, iż rodzic wie gorzej od urzędnika uważam za tak niepoważny, że trudno mi z nim dyskutować. Zgadzam się natomiast z tym, że prywatyzacja szkolnictwa musi uwolnić rynkowe (czyli zdaniem socjalistów "złe") mechanizmy. Przyjrzyjmy się więc tym "złym", obrzydliwym, wolnorynkowym mechanizmom.

Wyobraźmy sobie, że nagle wyzucamy wszystkich urzędników odpowiedzialnych za edukację, prywatyzujemy szkoły i wprowadzamy bony edukacyjne. Każdy bon to określona suma pieniędzy od państwa dla szkoły, do której bon trafi. Bon dają rodzice, wybierając tą szkołe, do której chcą posłać dziecko. Szkołę kupuje nowy właściciel i wie, że w jego interesie jest to, żeby bonów trafiło jak najwięcej. Bo za bonami idą pieniądze. Nowy właściciel pędzi więc do banku po kredyt na wyposażenie swojej szkoły. Za pożyczone pieniądze natychmiast kupuje wyposażenie dla szkoły: komputery, ławki, sprzęt gimnastyczny, może nawet basen urządzi. Właściciel – "zły kapitalista" stara się jak może, bo wie, że w innym banku, w innej kolejce stoi już jego konkurent – facet, który kupił szkołę dwa kilometry dalej. I on też się stara. Nasz "zły kapitalista" inwestuje wszystko w odnowienie szkoły (zarobią specjaliści od wykańczania wnętrz), w rozbudowę części sportowej (zarobią wykonawcy), w nowy chodnik (zarobią brukarze) i wiele innych rzeczy. Szara, niedoinwestowana, socjalistyczna szkoła staje się więc po kilku tygodniach eleganckim, nowym budynkiem świetnie przygotowanym do kształcenia młodych ludzi. Problem braku sprzętu znika więc sam z siebie.

"Zły właściciel" wie, że żaden rodzic nie pośle dziecka do szkoły, która nie zapewnia mu bezpieczeństwa. Dlatego ten "zły właściciel" bierze pałkę, wynajmuje firmę ochroniarską (zarabiają ochroniarze) i każe spuścić wpier… stojącym obok szkoły dealerom i drobnym złodziejaszkom. I każdemu z nich mówi jak mafioso w filmie "Sara": "jeszcze raz któegoś zobaczę z prochami pod szkołą to osobiście wsadzę mu te prochy w d…ę". Dealerzy i złodziejaszkowie wpier… nie lubią dostawać, a z prywaciarzem żartów nie ma, więc trzymają się od szkoły jak najdalej. Problemem pozostaje chuliganeria wśród uczniów. Ale i na to kapitalistyczny "zły właściciel" ma receptę. Wyrzuca ze szkoły najbardziej rozrabiających uczniów, bo wie, że jeśli tego nie zrobi to inni rodzice poślą swoje dzieci tam, gdzie jest bezpieczniej. Tak oto, w ciągu kilku dni, rozwiązuje się drugi problem: bezpieczeństwo.

"Zły właściciel" wie też, że najważniejszą sprawą jest poziom nauczania. Wie dobrze, że żaden rodzic nie pośle dziecka do jego szkoły, jeśli będzie choć cień ryzyka, że dziecko wyrośnie na głupca. Dlatego "zły właściciel" zatrudnia najlepszych nauczycieli i zaciska z gniewu zęby, gdy oni każą sobie płacić sowite wynagrodzenia. Zaciska zęby, zaciska z gniewu pięści i klnie na czym świat stoi, bo wie, że najlepszych nauczycieli stara się też zatrudnić konkurent prowadzący szkołę dwa kilometry dalej. Więc jeśli on nie da wysokich pensji, dobrzy nauczyciele pójdą do konkurencji. Ten system eliminuje problemy z zarobkami. Tym bardziej, że znika horda niepotrzebnych urzędników z MEN, a pieniądze wypłacane na ich pensje trafiają do nauczycieli. A nauczycieli potrzeba więcej, bo szkoła musi mieć ofertę zajęć dodatkowych. Rodzice chcą przecież, żeby ich dzieci rozwijały swoje zainteresowania od najmłodszych lat.

"Zły właściciel" przyjdzie też pewnego dnia do szkoły w twardych butach. Po to, żeby kopnąć w dupę hałastrę, która chce mu sprzedać złe podręczniki. On – ten "zły właściciel" wie, że jeśli rodzice stwierdzą, że podręczniki do nauki ich dzieci są kompletnie bez sensu to jeszcze się rozmyślą i poślą dziecko do innej szkoły. Dlatego ten wstrętny człowiek sam oceni część podręczników, resztę każe ocenić zatrudnionym przez siebie nauczycielom. I dopiero wówczas zdecyduje jakie książki będą w jego szkole wykorzystywane. Tak samo zrobią jego konkurenci. W ten sposób wydawcy złych podręczników zbankrutują. Z pożytkiem dla edukacji.

I kiedy każdy "zły właściciel" w mieście otworzy swoją ofertę edukacyjną, przyjdą do niego rodzice dzieci i surowym okiem będą oglądać szkołę, a potem porównywać ofertę edukacyjną. A właściciele będą się przekrzykiwać jeden przez drugiego: "U mnie 20 zajęć fakultatywnych", "U mnie basen", "U mnie sportowe zajęcia na najwyższym poziomie". I dopiero po obejrzeniu szkół rodzic wybierze tą, która jest najlepsza dla jego dziecka. A "zły właściciel" – ten obrzydliwy kapitalistyczny wyzyskiwacz, kułak i biznesmen, ten łotr i chciwiec zainteresowany tylko własnym zyskiem, ta wredna kanalia zarabiająca ciężkie pieniądze na edukacji – będzie stawał na głowie i harował od rana do nocy, żeby rodzic dziecka nie zmienił zdania i nie przepisał syna czy córki do innej szkoły. Bo wtedy będzie o jeden bon mniej. Czyli mniej pieniędzy.

Podstawą systemu edukacji nie jest urzędnik, kurator czy inna biurwa. Podstawą jest rodzic. To ten rodzic, wybierając szkołę, która zarobi na kształceniu jego dziecka, ma rządzić edukacją.

Tych, którzy w tą wersję nie wierzą zachęcam do prostej rzeczy: idźcie do dowolnej państwowej szkoły (najlepiej do gimnazjum) i zobaczcie jaki jest tam poziom edukacji, poziom przestępczości, poziom bałaganu i bezsensownej papierologii. Słowem – jeden wielki syf i dziadostwo. Wynalazek urzędników, którzy wiedzą lepiej niż rodzice co jest dobre dla dzieci.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758