Nadchodzi ten czas, kiedy paradoksalnie poprawia się pamięć.
przedzierał się przez grądy
gubił tropy w oparach łąg
sam w końcu zbłądził
a kiedy dotarł do brzezin
wydarł drzewu duszę
i na niej powiesił
całą prawdę
zabrał gdzieś hen
pośród śpiewu ptaków
i szelestu listowia
kołysząc się w takt
stygnących rzek aort i żył
brzoza w swej giętkości
pochyliła się łagodnie
on przeciwnie – zesztywniał
zszedł w fioletach wrzosowisk