Znani ze swej sumienności rosyjscy prokuratorzy skrzętnie zebrali zeznania milicjantów, pracowników Siewiernego i świadków katastrofy. Ich zeznania wskazują, że są to klony.
Jak to było? „Łże, jak naoczny świadek”. Ale co zrobić, jak sprawiedliwych było 40?! Wirtualna Polska cytuje osobę, która zapoznała się protokołami zeznań. Wszystkie brzmią identycznie. Wszystkie zawierają te same zdania i frazy: „Słyszałem nadlatujący samolot.
Samolot
dodał gazu, słychać było odgłos silników. Następnie słyszałem drobne wybuchy, potem samolot runął”. Zeznania są uderzająco jednakowe, mówi na łamach wp osoba, mająca dostęp do dokumentów, przekazanych polskim prokuratorom wojskowym. „Nie tylko ich
treść
jest identyczna, zeznający używają takich samych zdań, takich samych fraz. To wydaje się po prostu niemożliwe”, opowiada Wirtualnej Polsce. Wojskowa prokuratura nie chce komentować sprawy. Nie musi. Ludzie radzieccy chwalili pana tymi samymi słowami, tak samo też zeznają.
Homo sovieticus
zawsze mówił jednym słowem. Jakby śmiał inaczej! Wówczas taki świadek byłby niewiarygodny, a rosyjskiej prokuraturze nieprzydatny. Już raz zadbała ona o to, by unieważnić zeznania, nakazując je złożyć na nowo. Teraz samym kontrolerzy lotów nie mówią bzdur w rodzaju, że
wieża
miała prawo zamknąć lotnisko, jeśli była silna mgła. Wygląda na to, że kontrolerów zbadano rosyjskim wariografemi przekonano o tym, że nie mówili oni prawdy, narażając ojczyznę na międzynarodowy szwank. Nowe, prawdomówne zeznania złożyły się na rzetelny raport MAK.
Post scriptum: to drugi równie rzetelny raport w historii Rosji. Poprzedni sporządził wybitny rosyjski specjalista na czele Specjalnej Komisji Śledczej ds. zbrodni katyńskiej, Nikołaj Burdenko, członek Akademii Nauk ZSSR. W gronie ekspertów znalazł się także metropolita kijowski i halicki, Mikołaj (Borys Jaruszewicz, urodzony w Kownie) , i pisarz Aleksiej Tołstoj, stalinowski apologeta, syn hrabiego Nikołaja Tołstoja i Aleksandry de domo Turgieniew.