Szybki rzut oka na wpisy salonowych antypisowców daje obraz krajobrazu po bitewce. Choć lansowane jest z uporem goebbelsowskiej propagandy stwierdzenie, że PiS przegrał „szóste z rzędu wybory”, to jednak trzeba zawczasu ukrócić tę mylącą retorykę. Partia Jarosława Kaczyńskiego przegrała drugie wybory parlamentarne z rzędu. To na pewno powód do pochylenia się i przeanalizowania dotychczasowych poczynań. Z drugiej strony jednak, patrząc historycznie na arytmetykę polskich wyborów, praktycznie nie zdarzało się nowopowstałym partiom, aby po kilku latach od aktu erekcyjnego jeszcze trwały. AWS po czterech latach skonała doszczętnie. Podobnie UW. Po 2005r. SLD nie odzyskała swojej świetności, a cząstkowe wyniki z wczoraj pokazują że w wypadku tej partii mamy raczej do czynienia z równią pochyłą, niż ze zwieraniem szeregów.

Dlatego na Prawo i Sprawiedliwość należy spoglądać z perspektyw dwóch. Pierwszej – utrzymania solidnego status quo i dobrej pozycji do budowania zaplecza politycznego. Ale też z tej drugiej, tj. z perspektywy celu zasadniczego istnienia tej partii, jakim jest przejęcie władzy. Po raz drugi sztuka ta się nie udała. Czy jednak uprawnione jest twierdzenie o „szóstej z rzędu porażce”? Nie. Idąc tą logiką można powiedzieć, że PSL to partia, która powinna już dawno zamknąć za sobą grobowiec, gdyż od przeszło stu lat nie wygrała żadnych wyborów. W tej samej logice Ruch Palikota jest wielkim przegranym wyborów (a przecież nie jest!), bo nie zdobył zakładanych przez siebie ponad 20% głosów.

W tej notce więcej jednak będzie o PiS. Jak widać po ułożonych przez prezesa Kaczyńskiego listach, starał się on przygotować na potencjalną porażkę wyborczą i skonstruował je pod parlamentarny klub opozycyjny. Taki to, które będzie kuźnią kadr dla przyszłego gabinetu. Nie znamy jeszcze ostatecznej listy nowych posłów i senatorów, ale możemy już stwierdzić, że „jedynki” PiS-u, które zasilą sejmowe ławy, to w większości intelektualiści i społecznicy. Ludzie mający nadać nową świeżość partii i zastąpić ich standardowych siepaczy. Po co Kaczyńskiemu taki klub? Wydaje mi się, że w głównej mierze po to, aby wyciszyć dwupartyjną naparzankę i ukształtować posłów mających predyspozycje do merytorycznego wyliczania błędów rządu.

Na co liczy w obecnym rozdaniu Kaczyński? Każdy zorientowany odpowie, że na scenariusz węgierski. Zapewne tak. Ale do tego potrzebne jest mocne trzęsienie ziemi w kraju. W Budapeszcie była to katastrofa finansowa, spowodowana ośmioma latami rządów socjalistów. Tyle, że malutkie Węgry, to trochę inny kaliber, niż sporo większa Polska. W obecnej konfiguracji i w świecie po światowym kryzysie gospodarczym wszystko jest jednak możliwe. Większość z nas słyszała zapewne o tym, że w Grecji dzieje się źle. Niewielu natomiast ma jasną projekcję tego, co tam się naprawdę wydarzyło.

A wydarzyło się sporo.

Były to elektrowstrząsy społeczne. Na pierwszy rzut oka poszedł VAT, który został podniesiony z 19 do 21% (co ciekawe, pomimo tego, że Polska ma ten pośredni podatek na sporo wyższym poziomie, nie przełożyło się to na społeczne nastroje). Zrównano również wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 65 lat (z 61 lat mężczyzn i 56 kobiet). Zamrożono pensje w sektorze publicznym na kilka lat, ucinając jednocześnie premie o ok. 30 – 35%. Zlikwidowano trzynaste i czternaste (ciekawe skąd one się w ogóle wzięły) pensje. Jakie to może mieć przełożenie na polskie podwórko?

Spore, bo w ostatnim czteroleciu znacznie zwiększyła się strefa zatrudnienia budżetowego, a skurczyła sfera prywatna. Po części wynika to z niesprzyjającej przedsiębiorcom polityki rządu, po części z globalnego spowolnienia. W momencie jednak w którym zostały by przekroczone konstytucyjne progi zadłużenia, Polska musiałby rozpocząć operację na żywym ciele i kopiować rozwiązania greckie. VAT musiałby zostać podwyższony do niebotycznej granicy 25% (1/4 ceny produktu lub usługi byłaby daniną), „budżetówka” oddana została by w zasadzie w stan półhibernacji. Niewykluczone, że rząd położyłby również (już po raz trzeci od 2008r.) łapy na resztkach emerytur.

Czy Polacy na takie stymulacje zareagowaliby żarliwiej? Raczej tak. O ile w sytuacji, w której kradzież emerytur z otwartych funduszy emerytalnych jest dla przeciętnego Kowalskiego niedostrzegalna, bo ich efekt będzie ostrzej dostrzegany dopiero za dekadę, może dwie, o tyle przyskrzynienie wyższych podatków, wydłużenie okresu zatrudnienia i zablokowanie wzrostu płac mogłoby skumulować społeczną frustrację. Do tego dochodzi kwestia VAT-u. Jeszcze rok temu dało się ową podwyżkę przeforsować, tłumacząc Polakom, że haracz ten potrzebny będzie na łatanie dziur po PiS-ie i budowę dróg (z czego wycofano się chyłkiem już w grudniu). Teraz Platforma przejmuje pełną odpowiedzialność i tego typu tłumaczenia nie zostaną łatwo uwierzytelnione w społeczeństwie.

Myślę, że w tej „małej stabilizacji” właśnie należy (co jest oczywiście pewną uproszczoną formą) dopatrywać się pokłosia zwycięstwa Donalda Tuska we wczorajszych wyborach. Polakom od czasu wejścia do UE żyje się zdecydowanie lepiej. Oczywiście, w granicach własnej zagrody. Instytucje państwa stopniowo próchnieją i stają się nic nie znaczącą wydmuszką. Jeśli porozmawia się z ludźmi na ulicy, to w przeważającej liczbie usłyszeć będzie można głosy, że „jednak coś się w Polsce buduje”. I jest to tendencja widoczna nawet wśród starszego pokolenia. Czemu nie należy się dziwić, skoro pamięta ono czasu siermiężnej komuny i „modernizację” a’la Jaruzelski Wojciech. Badania exit poll OBOP-u pokazują, że w grupie wiekowej „60+” PO również pokonała PiS. To daje do myślenia.

Co zaś może się stać po ewentualnym zwycięstwie Jarosława Kaczyńskiego w przyszłości? Najlepsze określenie to głęboka przebudowa państwa. Poczynając od przeorientowania w polityce zagranicznej, przez system administracji publicznej, sądownictwa (czy szerzej – wymiaru sprawiedliwości), służbę zdrowia, szkolnictwo wyższe i podstawowe, infrastrukturę, skończywszy na finansach publicznych. Do tego potrzeba nie tylko zapału, ale również kadr i ogromnej społecznej akceptacji. Ale o tym już (mam nadzieję, że systematycznie) w następnym odcinku.