Bez kategorii
Like

Oziębła Kublik, zesztywniały Czuchnowski czyli Przenicowani 2.

26/04/2011
413 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

„Sprawa Blidy. 4 lata, 2 umorzenia, 11 pytań”

0


Zauważyłem, że pani Kublik i jej redakcyjny kolega Czuchnowski mają pewien problem, który nazwałbym dysfunkcją jaźni lub lewitacją poprzeczną, pod kątem 45 stopni. Otóż mają oni problem z dopasowaniem rzeczywistości, którą kreują swoim  czytelnikom, do faktów, czyli oczywistych oczywistości, gdzie czarne, to czarne, a białe, to białe.

Moją uwagę przykuł tytuł, kliknąłem więc żeby dowiedzieć się czegoś więcej. 
Artykuł o wielce niepokojącym tytule:
"Sprawa Blidy. 4 lata, 2 umorzenia, 11 pytań"

Artykuł zaczyna się od przypomnienia sprawy czyli od opisania tego co wszyscy* dziś już wiemy (*wszyscy chcący wiedzieć). Niestety nie da się opisać tego własnymi słowami,  musze zatem posłużyć się cytatem:

"Barbara Blida, b. posłanka SLD kierująca resortem budownictwa w rządzie Leszka Millera, zginęła 25 kwietnia 2007 r. od kuli z własnego rewolweru,  w momencie gdy do jej domu w Siemianowicach wkroczyli funkcjonariusze ABW z nakazem zatrzymania. Śmierć Blidy była wstrząsem, bo pokazała, że konsekwencją rzucanych przez polityków oskarżeń może być nieodwracalna ludzka tragedia."

Czy jest w tym cytacie jakiś element,  którego brak sprawia, że to co czytamy, nie jest tym samym co już wiemy?
Nie ma? Na pewno?
A gdzie jest ręka, która pociągnęła za spust?
Wszak czytamy, że pistolet był własnością błogosławionej Blidy, niech biskup Pieronek zmówi za jej duszę trzy zdrowaśki, a Gajowy, oby żył wiecznie, odznaczy ją krzyżem Virtuti Militari, ale my, przypadkowi Czytelnicy „gówna prawdy”, nadal nic nie wiemy o ręce, która pociągnęła za spust (sic !)
Z treści cytatu wynika  jedynie, że w momencie wkroczenia funkcjonariuszy ABW, kula z pistoletu Blidy raziła śmiertelnie właścicielkę tejże klamki*.
Pełni złej woli lub po prostu nieświadomi tego, co się naprawdę zdarzyło w domu Blidów, możemy wysnuć wniosek, że to samo wejście/wkroczenie ABW uruchomiło spust rewolweru lub, że to być może za sprawą wrogiego milczenia pewnej,
wiadomej osoby, wymienionej później w tym odkrywczym artykule, która nawet jak milczy, to wydaje wyroki śmierci, kopyto” Basi samo wystrzeliło, śmiertelnie godząc w jej dumną i niewinną pierś, zaś jej zwłoki zostały, już po jej śmierci cynicznie i z premedytacją podrzucone w łazience przez spanikowanych funkcjonariuszy ABW.

Nie poznawszy właściciela tajemniczej ręki, choć duet K&C naprowadza nas na nią, jak ślepców na ruchome  schody, dowiadujemy się od autorów tekstu, że taka jest konsekwencja rzucania oskarżeń przez polityków, nieodwracalna ludzka tragedia. Tak właśnie konkluduje duet egzotyczny Kublik-Czuchnowski. Tragedia nad którą oboje redaktorzy z Czerskiej nachylają się niczym Pieta nad ciałem Syna.

Zostawiamy zatem „wejście smoków” w tyle i  czytamy dalej:

"sprawa Blidy miała być dla rządów PiS dowodem na istnienie "układu" na styku świata biznesu, przestępczości i władzy. Dlatego śledztwo przebiegało pod specjalnym nadzorem, a o jego efektach był informowany premier Jarosław Kaczyński."

Dziś już z całą pewnością wiemy, że nie było żadnej sprawy Barbary Blidy, wiemy za to, że była i jest sprawa afery węglowej (prezesi spółek na ławach oskarżonych), której rozmiarów chyba nigdy nie poznamy, a sam Kaczyński, który Blidę musiał znać choćby z Sejmu, wcale się nią nie interesował, z tego co pamiętam, z zeznań przed komisją śledczą, jej nazwisko nie padało w czasie odpraw u Premiera.
Dziś też już wiemy, że nie było żadnych nacisków w trakcie śledztwa, a po śmierci Blidy nie zacierano śladów, bo tak orzekła łódzka prokuratura. Ta najniezawiślejsza z najniezawisłych. Koniec, kropka. Nacisków nie było, nie było zacierania śladów!!
                  Dociera na Czerską??

Dalej w artykule pada wymienione w tytule 11 pytań, z którymi nawet nie zamierzam polemizować. Ba, posunę się jeszcze dalej. Nie mam zamiaru nawet ich czytać, bo poznawszy założenia wstępne tandemu Kublik-Czuchnowski,  mogę z całym spokojem i pewnością orzec, że to funta kłaków warte bicie piany, michnikowskie branzlowanie i puszczanie smoleńskiej mgły, mające przykryć fakt, że tzw. „sprawa Blidy” kończy się piękną katastrofą, katastrofą dla tych, którzy sami ją wywołali.



Oczywiście oni nie grali ludzką śmiercią. Nie przerzucali się trumnami. Nie odwiedzali w świetle kamer zaprzyjaźnionych telewizji, w czasie kampanii wyborczej na Prezydenta RP, zbolałego wdowca (a może i wspólnika ciągnącego korzyści z lewizny), w domu Blidów,  nie sugerowali, że Blida szamotała się z kimś w łazience, że w czasie tej szarpaniny ktoś nacisnął spust, że ktoś inny zacierał ślady… itd. Itp., kto by jeszcze spamiętał ten rejwach und giewałt na Czerskiej i w okolicach ITI.??

O nie! To nie oni! No to kto, do kurwy nędzy,  powołał Komisję Sejmową, a na jej czele postawił ten czerwony, spasiony, tłusty łeb zwany Kaliszem? Ja? A może prezes Kaczyński?

Możecie sobie łachudry z Czerskiej zadawać i 1000 pytań do waszej usranej  śmierci, możecie wyć do księżyca, ale nie macie już władzy nad kłamstwem, które sami stworzyliście.
Blidę zabiło SLD, wraz z mechanizmami korupcji w handlu węglem,  jakie powstały pod rządami tejże partii, partii o której mówi się żartobliwie: Sojusz Lewych Dochodów (zaczętych od dolarów w torbie na cukier,  w dyplomatycznym bagażu Millera, czyli słynnej "moskiewskiej pożyczki”).

I znowu wraca do mnie syndrom sroczego jajeczka.

Z jednej strony mamy oczywistą samobójczynię, uwikłaną w niejasne interesy, której śmierć, mnie osobiście, obeszła tyle co nic, a z drugiej strony mamy Marka Rosiaka, osobę, która chciała żyć, a która zamordowana została tylko dlatego, że była członkiem PiS. Zamordowanej przez funkcjonariusza PO, usuniętego z partii za niepłacenie składek. Gdyby nie te nieszczęsne składki funkcjonowałby zapewne w PO do dziś, jak nie przymierzając Niesiołowski, odbierający premię za „katastrofę smoleńską”.
Marek Rosiak nie był politykiem z pierwszej linii, nie wrzucał osobiście granatów do okopów wroga. Był pracownikiem łódzkiego biura europosła Janusza Wojciechowskiego. I to wystarczyło żeby zamordować Go z zimną krwią.

Ale pani Kublik z panem Czuchnowskim nad śmiercią  Marka Rosiaka się nie pochylą, nie zadadzą choćby jednego prostego pytania: dlaczego, pomimo braku rzeczywistych ku temu przesłanek, śledztwo przeciw Ryszardowi C. toczy się jak krew z nosa? Dlaczego zostało przedłużone o kolejne 3 miesiące? Przecież oni są od branzlowania nas Blidą. Klapki na oczy i jedziemyyyyy….

Zapewne, w ich mniemaniu, morderstwo Marka Rosiaka było banalnym zdarzeniem, jakich dzień w dzień mamy miliony, jeśli nie miliardy. Oni wolą pochylać się ze współczuciem nad osobą, która z niejasnych powodów, targnęła się na własne życie.

Bo oni są wrażliwi inaczej. Tacy na odwrót. Na lewą stronę. Przenicowani.

Może mi ktoś tu ktoś zarzucić, że nie szanuję śmierci Barbary Blidy, że robię sobie jaja z pogrzebu i z jej „tragicznej”  śmierci.itd. itp.
A ja się spytam krótko: a gdzie byliście mydłki,  gdy znieważano mojego Prezydenta, po Jego tragicznej śmierci? Nie samobójczej, o nie. Śmierci, będącej wynikiem, co najmniej zaniedbania ekipy rządzącej, jak nie czegoś więcej.

No? Gdzie wtedy byliście sukinsyny, job waszu mać??

 PS. Ad tytuł. Nawet tu mieszają fikcję z prawdą. 4 lata i dwa umorzenia, to są fakty. Fakty dość nieprzyjemne dla autorów.
A 11 pytań, to już tylko paroksyzm i konwulsje tandemu & dyszla Kublik-Czuchnowski.

·        * Klamka, kopyto, spluwa, to w więziennym grypsie po prostu pistolet/rewolwer.


0

gallux

stary moher

221 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758