W zastępstwie pani Grzybowskiej, na moje pytanie, w chrakterystyczny dla zwolennika polityki miłości sposób,  odpowiada Polemik, cyt:
„Podzielił Polaków na normalnych (do których zaliczył siebie), którzy chodzą do normalnych sklepów i biedotę, która chodzi do Biedronki: "Oczywiście moglibyśmy iść do Biedronki, ale Biedronka, to jest jednak sklep dla najbiedniejszych". I podtrzymuje to.
Wylazła z niego mentalność buca.
Pomijając już to, że palnął głupotę.”

I jak rozumiem, to jest ta obrzydliwość, o której poisała Anna Grzybowska.

Sprawdźmy. Oto, co powiedział  Prezes…

 

Oglądam tę relację i zastanawiam się, w którym miejscu Prezes dzieli Polaków?  Proszę o podpowiedź, bo ja nie widzę.

W przytoczonym przez Polemika zdaniu: "Oczywiście moglibyśmy iść do Biedronki, ale Biedronka, to jest jednak sklep dla najbiedniejszych", jeżeli Kaczyński cokolwiek dzieli, to nie Polaków, tylko SKLEPY. Dzieli je na te dla ludzi zamożniejszych oraz na te dla mniej zamożnych. A właśniwie nie on dzieli, bo wcześniej zrobili to dzennikarze mówiąc o drożyźnie w sklepie, który wybrał Kaczyński. Kaczyński sie tłumaczy. Biedronka niewatpliwie należy do sklepów dla ludzi mniej zamożnych, co nie znaczy, że zamozni nie robią tam zakupów, ale o ile człowiek zamożny ma wybór i może zrobić zakupy gdzie chce (również w Biedronce), to człowiek liczący się z każdym groszem takiego wyboru już nie ma i siłą rzeczy wybierze sklep, który ma ceny najniższe.

„Biedronka , niskie ceny” – jeżeli to reklamowe hasło jest prawdą, to Biedronka JEST sklepem dla ludzi niezamożnych, a więc tych najbiedniejszych, a jeżeli tak, to:

Jarosław Kaczyński powiedział prawdę.

Pytanie dlaczego to powiedział? Otóż nie jest tak, jak się sugeruje, ze Prezes brzydzi się Biedronką bo jest dla biednych. Intencje Prezesa, dla każdego nie przesiąknietego nienawiścią do jego osoby człowieka, są jasne – powodem wizty w osiedlowym sklepie była chęć zwrócenie uwagi na drastyczną podwyżkę cen. W tym celu wybrany został sklep o cenach typowych. Dla dziennikarzy był to sklep tzw. drogi, więc Kaczyński odpowiedział (wolne tłumaczenie): tak, mogłem pójść do Biedronki, ale tego nie zrobiłem bo chciałem pójść do sklepu w którym zaopatruje się średnio zamożny Polak. Co nie znaczy, ze średnio zamożny Polak nie zaopatruje się w Biedronce.
 

Doprawdy, jest rzeczą straszną, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć.

Jest rzeczą straszną, że każda wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego poddana jest manipulacji i staje się pretekstem do kolejnej nagonki na niego.

Pani Anno Grzybowska, to nie to co robi Prezes jest obrzydliwe, obrzydliwa jest nagonka na Prezesa, w której Pani bierze udział.

***

 

Wizyta Kaczyńskiego w sklepie przyniosła skutek, Donald Tusk zauważył drożyznę. Jak informują media, podwyżkę cen „liberalny” premier skomentował słowami:

„Żarty się skończyły. Będziemy szukali wszystkich dostępnych metod, aby tam gdzie jest to możliwe, ceny nie były efektem takiej wulgarnej, bezczelnej spekulacji”

Witam w PRL-u. I to w epoce późniego Gomułki.