Bez kategorii
Like

O powściągliwości i pracy

07/03/2011
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

 Dawno temu napisałem tekst o Tomaszu Karolaku, o tym, że jest on żywym dowodem na to iż w Polsce rządzą służby. Jest tym dowodem Karolak z dwóch powodów. Jeden z nich opisałem sięgając do niezawodnej Wikipedii. Zacznę jednak jeszcze raz od początku. Oto Tomasz Karolak lansowany jest na tak zwanego gwiazdora, a jeszcze do tego na amanta. Troszku – jak mówią w Rzeszowie – siermiężnego, ale jednak amanta. Naszego, swojskiego w dodatku. Otóż większość z nas, ze szczególnym wskazaniem na gejów i kobiety, zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda amant filmowy, większość z nas zdaje sobie także sprawę jak nie wygląda amant filmowy. Ci, którzy pamiętają kino dawne, szczególnie francuskie, muszą z powodu tej wiedzy mieć niewąski kapeć w […]

0


 Dawno temu napisałem tekst o Tomaszu Karolaku, o tym, że jest on żywym dowodem na to iż w Polsce rządzą służby. Jest tym dowodem Karolak z dwóch powodów. Jeden z nich opisałem sięgając do niezawodnej Wikipedii. Zacznę jednak jeszcze raz od początku. Oto Tomasz Karolak lansowany jest na tak zwanego gwiazdora, a jeszcze do tego na amanta. Troszku – jak mówią w Rzeszowie – siermiężnego, ale jednak amanta. Naszego, swojskiego w dodatku. Otóż większość z nas, ze szczególnym wskazaniem na gejów i kobiety, zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda amant filmowy, większość z nas zdaje sobie także sprawę jak nie wygląda amant filmowy. Ci, którzy pamiętają kino dawne, szczególnie francuskie, muszą z powodu tej wiedzy mieć niewąski kapeć w ustach, bywali bowiem w kinie francuskim amanci nie tylko tak bezmyślnie mydłkowaci jak Maurice Chevalier, ale także tacy jak Alain Delon. No i teraz rzućmy na to tło Karolaka. No przecież to jest potwarz. Dla delikatnych emocji, dla gustu, dla obsesyjek. Jak tak można? Ano można. Zajrzałem do Wikipedii zaciekawiony tym Karolakiem i przeczytałem tam, że jego rodzice pracowali – oboje – w tajnych jednostkach wojskowych. W Ustroniu Morskim, w Mińsku Mazowieckim i w Radomiu. Można by się było z tego pośmiać, ale jakiś wikipedyjny mędrzec usunął tę informację zaraz po tym jak w 2009 roku umieściłem ten tekst w salonie24. Już tam o tych rodzicach nie przeczytacie. Całe szczęście, że Karolak sam o tym opowiadał w wywiadzie dla 'Vivy” czy innej „Gali” i jest to do odnalezienia.
 

Nie o Karolaku będzie jednak dzisiejszy tekst, a o kimś zgoła odmiennym. O Marku Jurku i jemu podobnych mianowicie. Kiedy kilka dni temu napisałem notkę o Henryku Krzeczkowskim i jego uczniach pomyślałem sobie, że z informacjami które zaczerpnąłem przecież z Wikipedii stać się może to samo co z tymi dotyczącymi rodziców Karolaka. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło i w Wikipedii dalej wisi pełna lista sympatyków i zaufanych, młodych przyjaciół pana Henryka. Znajdują się na niej: Marek Jurek, Kazimierz Michał Ujazdowski, Jacek Bartyzel i Tomasz Wołek. Charakterystyczne dla tych wszystkich ludzi jest to, o czym od czasu do czasu pisze Toyah, mianowicie ich pobożność lub jakieś szczególne związki z kościołem, ot choćby takie, że Tomasz Wołek był kiedyś współpracownikiem periodyku pod tytułem „Królowa Apostołów”. Stamtąd wprost wyskoczył na stanowisko redaktora naczelnego „Życia Warszawy”. O Marku Jurku nie ma co mówić, bo wszyscy wiedzą o jego nieskalanej pobożności i wielkiej prawości charakteru.

 

Ja jestem za młody, by pamiętać wszystkich wymienionych panów kiedy zaczynali swoje kariery na wyższych uczelniach, ale przechowałem w duszy garść refleksji na temat klimatów podobnych do tego, który unosi się wokół ich osób. Odore Sanctitatis towarzyszył na przykład zawsze działalności takiego periodyku jak 'Powściągliwość i praca”. Nie mogę niestety powiedzieć niczego bardziej precyzyjnego na temat tego pisma, a to ze względu na to iż powściągliwość i praca to były te dwie rzeczy, od których ja się całe życie trzymałem z daleka. Powiem więcej – ja to będę czynił nadal – myślę, że do końca. Nawet gdyby mi jednak coś wtedy, w studenckich czasach, strzeliło do głowy i poszedłbym do tej redakcji, do tej całej „Powściągliwości” z propozycją napisania czegoś, to wiem, że oni popatrzyliby na mnie jak na robaka i wyprosiliby mnie za drzwi. Stałoby się tak z tego względu, że do redakcji tej trafiali „sami wybierani”, czyli ludzie kryształowych zasad, mocnych przekonań, czystych serc i wiary głębokiej. Ja zaś nie legitymowałem się żadną z tych cech nigdy i ta przypadłość trzyma się mnie do dziś.

 

Więcej mogę powiedzieć – ta cała „Powściągliwość” była dla tych wspaniałych ludzi ucieczką i schronieniem przed schamieniem i wulgarnością studenckiego życia, czyli przed takimi jakim niżej podpisany był w tamtych czasach. Ludzie ci wchodzili tam niczym do sprzysiężenia tajnego i niewidzialna jakaś siła kładła im się na ramieniu, szepcząc do ucha – jesteś wybrany. I oni od początku w to wierzyli. Nie trzeba zaraz twierdzić, że siła ta miała coś wspólnego z Henrykiem Krzeczkowskim i jego znajomymi, ale wykluczone to wcale nie jest. Fakt pozostaje faktem – była „Powściągliwość i praca” wyjątkowym miejscem dla wyjątkowych ludzi, których teraz odnaleźć możemy w polityce. Zmieniają oni partię, fronty, okulary, buty i marynarki, ale owa przyrodzona czystość serc i myśli towarzyszy im nadal. To ich wyróżnia i jest czytelnym sygnałem dla każdego widza lub uważnego czytelnika prasy, że ma do czynienia z człowiekiem o żelaznych zasadach, nie uznającym żadnych kompromisów i gotowym w imię obrony swych zasad posunąć się do ostateczności. Widz ten i czytelnik wie także, że jeśli sam poczuje w sobie ową siłę tajemną, tę czystość, która podpowie mu, że oto nadszedł czas, by bronić zasad najświętszych będzie miał prócz wstąpienia w szeregi Świadków Jehowy lub Badaczy Pisma Świętego jeszcze jedną alternatywę. Może nie tak poważną ja te dwie powyższe, ale o wiele bardziej dynamiczną, poprzez jej polityczny charakter. I nawet jeśli wahał się na kogo oddać swój głos, tak by nie poszedł on na zmarnowanie, to widząc Marka Jurka jak występował z PiS nie może mieć już żadnych wątpliwości – to człowiek wartościowy i czysty.

 

Myślę, że dzień, w którym ludzie dotknięci tym szlachetnym piętnem będą mogli znów zabrać głos i zarazić swoim entuzjazmem wyborców zbliża się wielkimi krokami. Nie możemy go przeoczyć, bo doprawdy nieważne jest w szeregach jakiejś partii będą oni głosić swoje słowo, ważne jest jedynie to, że partia owa skazana jest na sukces, przynajmniej na początku. Potem zaś, potem, kiedy opadną emocje, potem powiadam – to się jeszcze zobaczy.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758