Bez kategorii
Like

O hierarchiach

29/12/2011
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Wajcha przestawiająca kierunek jazdy naszego pociągu jest na innych torach. Nie wiemy na jakich, ale mam dziwną pewność, że ci którzy organizują hierarchie w Polsce wiedzą doskonale

0


 Jak już to kiedyś ustaliliśmy hierarchie budują się wokół budżetów. Im większy budżet tym ważniejsza hierarchia. Hierarchie stworzone wokół budżetów największych lub takich które przeznaczone są na bardzo dynamiczne projekty, tworzą niższe rangą struktury hierarchiczne, które demonstracyjnie okazują pogardę dla budżetu oraz deklarują inny niż finansowy sposób organizacji własnych struktur. Fakt iż hierarchie stworzone są w oparciu o budżety jest powszechnie znany, ale w takiej na przykład Polsce wszyscy, poddani jakiejś zbiorowej hipnozie, udają, że tak nie jest. Czynią to jak mniemam po to, by przekonać ludzi iż poza pieniędzmi istnieją jeszcze jakieś inne sposoby przekształcania rzeczywistości. Istnieją, ale one pozostają w gestii Pana Boga nie ludzi i nimi się dziś zajmować nie będziemy.

 

Nie będę tu pisał o środowiskach naukowych, o których z pewnością każdy z czytelników coś tam wie i ma jakąś opinię. Ja tych środowisk nie znam, tak więc nie mogę się wypowiadać w sposób wiążący. Chciałbym jednak byśmy na chwilę pochylili się nad niedawnym tekstem Piotra Bączka w opublikowanym w portalu www.niezalezna.pl . Tekst ten nosi tytuł „Komu służą niemieckie fundacje w Polsce”. Jest dość długi i można go przeczytać, ale nie jest to warunek konieczny by znaleźć odpowiedź na pytanie postawione w tytule. Odpowiedź ta jest bowiem jasna. Fundacje te służą Niemcom. Zadziwiające jest to, że mając wiedzę na ten temat Polacy, określający się mianem patriotów, Polacy mający do dyspozycji jakieś narzędzia medialnie nie mogą w żaden sposób odpowiedzieć na niemiecką propagandę. Mogą jedynie wydeptywać te same od lat koleiny i zajmować się tak wydrwionym wielokrotnie „krzewieniem kultury” . Na czym ono polega, owo krzewienie. W przypadku Niezależnej na lansowaniu filmu Poręby pod tytułem „Hubal”. Filmu, który nawet jeśli włączymy wszystkie receptory dobrej woli i uruchomimy cały polski aparat wzruszeń w mózgu nie ma szans w starciu z niemieckimi fundacjami. Wszystko przez to, że prawdziwe i ważne hierarchie budowane są wokół budżetów. I żaden lament tu nie pomoże. Sprawa wygląda tak, abstrahuję tutaj od portalu niezależna i jego potężnych kierowników oraz jeszcze potężniejszych autorów, że oni mają pieniądze, a my – nawet jeśli udałoby nam się je zdobyć – powinniśmy złożyć je na ołtarzu i iść na barykady w gołymi rękami. Wtedy będzie dobrze i właściwie. Możemy się w międzyczasie zająć rozwiązywaniem zagadek i łamigłówek w rodzaju tej, którą zaproponował Piotr Bączek – komu służą niemieckie fundacje w Polsce.

 

No dobra, trochę się czepiam, ale chciałem zilustrować pewne ważne zjawisko. Wobec tego co opisałem powyżej i konkluzji z początku tekstu łatwo można wywnioskować, że uważam polskie hierarchie patriotyczne za byty będące emanacją jakiś innych ważniejszych hierarchii zbudowanych wokół poważniejszych budżetów. Hierarchie te – mam tu na myśli hierarchie patriotyczne – mają swoich liderów, którzy dość zręcznie przekonują ludzi, szczerze wierzących w Polskę, że sprawa rozgrywa się na serio, w czasie rzeczywistym. Pozwolę sobie zwątpić. Tak jak tu już wielokrotnie wątpiłem w rozmaite deklaracje „naszych”.

 

Ja nie odgadnę tutaj jakich i przez kogo finansowanych hierarchii emanacją są nasze swojskie patriotyzmy eksploatujące filmy Poręby i produkujące jakieś własne filmy ze ścinków i skanów monitora, ale mam głębokie przypuszczenia, że są to byty poważne. My ich nigdy nie poznamy, ponieważ nie taka jest nasza rola w tym filmie. Nasza rola polega na reagowaniu na gwizdek. I to właściwie tyle. Pozwolę sobie na sprzeciw. Dlaczego? Otóż hołubię w duszy wielkie przywiązanie do skuteczności. Jeśli zaś coś lub ktoś posiada cechy chronicznej nieskuteczności od razu wydaje mi się podejrzane. Jeśli więc mamy niemieckie fundacje, które przecież nie strzelają, a jedynie płacą. Płacenie zaś to koncentracja środków w jednym miejscu w ściśle określonym czasie, to przy naszym zapale i środkach – skromniejszych, prawda, ale to nic przecież – możemy – z naszą inwencją i pomysłowością, puścić te wszystkie fundacje do Diabła. Możemy czy nie? Moim zdaniem możemy, ale nie chcemy.

 

Pozostawmy jednak „naszych” i zajmijmy się „onymi”. Oni – tak to przynajmniej wygląda na pierwszy rzut oka – mają więcej pieniędzy i do tego jeszcze dostają te pieniądze do niemieckich fundacji. Pieniądze dodatkowe. No i to jest poważna sprawa, bo mając duży budżet można rozprawić się z różnymi przeciwnikami. Oni jednak tego nie czynią. Po staremu, jak drzewiej bywało, dzielą te budżety między siebie kładąc kolejne projekty przeznaczone na budowę społeczeństw nowoczesnych i europejskich oraz postępową propagandę. Tworzą swoje hierarchie, tak samo fikcyjne, że wspomnieć tu sobie pozwolę, całą hierarchię literacką wokół GW zbudowaną.

 

Dla równowagi nasi budują swoje hierarchie literackie i naukowe, które niczym poza kierunkiem wektora się od tamtych nie różnią. Są tak samo bezwładne, tak samo aspirujące do nie wiadomo czego, tak samo unikające prawdy o sobie. Realizowane przez nie projekty już na samym początku są unieważniane, jak to się przydarzyło książce Cenckiewicza. Ważnej ponoć, ale sprowadzonej do roli zamokłego kapiszona. O czym to świadczy?

 

Wszystko to świadczy o tym, że wajcha przestawiająca kierunek jazdy naszego pociągu jest na innych torach. Nie wiemy na jakich, ale mam dziwną pewność, że ci którzy organizują hierarchie w Polsce wiedzą doskonale.

 

Na koniec jeszcze słów kilka o nędzy tego wszystkiego, o głębokich podziałach, zawiści i takich tam sprawach. Gdyby w Polsce istniał duch jedności proszę Państwa to po wyemitowaniu w telewizji Planete filmu Grzegorza Brauna „Towarzysz generał idzie na wojnę” usłyszelibyśmy może nie brawa, ale przynajmniej szmer uznania. Ja doprawdy nie wymagam wiele. Ktoś w salonie24 mógłby zrobić z tym Braunem wywiad, mogłyby o nim napisać „nasze” gazety. Nic takiego się jednak nie zdarzyło. Braun jest bowiem człowiekiem spoza tych hierarchii. A kto jest człowiekiem z „tych” hierarchii? Jeśli chodzi o salon to z pewnością Jan Osiecki. On zawsze znajdzie tu dla swoich wynurzeń miejsce. Jeśli chodzi o inne portale jest podobnie. Pan Targalski w Niezależnej reklamuje książki Ferdynanda Goetla. Nieśmiało chciałem przypomnieć, że Goetlowi zmarło się jakiś czas temu, a Braun jest żywy i zamierza kręcić te filmy nadal. Uprzedzam, że za wpisanie w komentarzu frazy „…Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy…” wyrzucę z bloga. Na nowym ekranie zaś gwiazdą jest Alef Stern i nic już nie trzeba dodawać.

 

Fakt, że niewątpliwy sukces jakim jest wyemitowanie tego filmu w tej akurat stacji został przez „naszych”, wszystkich naszych przemilczany, świadczy właśnie o tym o czym tu mówimy – polskie hierarchie patriotyczne zajęte są dzieleniem budżetów, które na ich działalność przeznaczył ktoś inny, ktoś kto funkcjonuje w jakiejś ważnej i prawdziwej hierarchii, zajęte są także pilnowaniem miejsca dla tak zwanych swoich. Bo budżety, nawet duże, mają przecież dno i dla wszystkich może nie starczyć. Prócz budżetów są także inne ważne kwestie. Sława na przykład. Dla sławy człowiek zdolny jest do wielu rzeczy. Wiem o tym najlepiej, wszak motto mojego bloga o czymś musi świadczyć.

 

Nie tak dawno sam Grzegorz Braun, dziwił się temu, że te wszystkie środowiska nie mogą się w żaden sposób porozumieć, mimo że cele deklarowane mają identyczne lub prawie identyczne. Ja bym nawet dodał, że one mają identyczne również cele istotne, ukryte. Czymś się jednak różnią. Oto różnią się dynamiką i rozumieniem metody. Ja się w sposób głęboki nie zgadzam z wizją mediów prezentowaną przez właścicieli salonu24. Uważam, że to całe produkowanie alternatywnej telewizji doprowadzi ich do klęski. Salon24 stawia bowiem na profesjonalizm, ale to jest taki sam profesjonalizm jak za Gierka, tak samo rozumiany. Ludzie mogą sobie kupować najnowocześniejsze urządzenia do dojenia krów, nie ma to znaczenia, bo we wsi jest tylko jeden transformator i on akurat obsługuje remizę oraz dom kultury. Do obsługi nowoczesnej obory jest za mały, a nowego nie wstawią, bo mają „obiektywne trudności”.

 

Projekt Niezależna z kolei stawia na brak profesjonalizmu, co wywołuje zawsze mnóstwo emocji. Emocje zaś napędzają człowieka i stąd bierze się złudzenia, że Niezależna coś robi. To się wielu ludziom podoba, bo tak jak salon24 odwołuje się do starego dobrego gierkowskiego profesjonalizmu, tak Niezależna lansuje patriotyzm a la Sławoj- Składkowski. Być może dlatego, że takie są założenia, a być może dlatego, że innego się tam nie rozumie. Ja tego nie rozstrzygnę.

 

Pozostają więc tylko dwaj gracze na rynku internetowym, którzy w sposób bardziej spójny traktują cel i metodę, przy czym i jedno i drugie jest w istocie ukryte. Są to w dodatku gracze najbardziej lekceważeni. Chodzi mi o „Nasz dziennik” oraz Nowy ekran. I to jest już jakąś informacja proszę Państwa, wzięta w dodatku z prostej obserwacji. To się może komuś nie podobać, ktoś się może oburzać, ale tak to wygląda. Daje nam to pewną wiedzę na temat tego jak może w przyszłości wyglądać scena medialna w Polsce. Scena zwana prawicową, patriotyczną lub jakoś podobnie. Żeby nie było; ja życzę wszystkiego dobrego w nowym roku wszystkim, przecież umieszczam swoje teksty na każdym z tych portali z wyjątkiem „Naszego dziennika” i zawsze reklamuję tam swoje książki. Zajmujemy się tu jednak – o czym warto pamiętać – dziennikarstwem obywatelskim. A to zmusza nas, lub tylko skłania, do dzielenie się swoimi przemyśleniami z czytelnikami bez względu na koniunktury. Co też uczyniłem. Będę jeszcze oczywiście pisał w tym roku, ale gdybym musiał wyjechać, albo coś, życzę wszystkim samych sukcesów w nadchodzącym roku. Sobie także.

 

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758