Z niepokojem patrzę, jak pojawiają się kolejne entuzjastyczne komentarze dotyczące sondaży. Kiedy 1 lutego napisałem kilka słów otrzeźwienia na ten temat, na Salonie24 rozegrał się ciekawy spektakl.

Najpierw tekst  "NIE PODNIECAJMY SIĘ!"  znalazł się na samej górze Strony Głównej i spotkał się przychylnym i licznym przejęciem. Wtedy red. Leski napisał sławetny i kulturalny inaczej tekst  „What the f*?”

Właściciel Salonu24 złożył stosowne wyjaśnienia:

„Leski
Mniej emocji. To słaby tekst, zgoda, teraz go czytam. Mogłeś juz zauważyć, ze nie adminuję SG i nie jestem w stanie czytać 500 tekstów dziennie:)
 
IGOR JANKE”

i tekst zdjął.

Takie zgranie nie spodobało się niektórym blogerom, czemu wyraz dał np. Bushido we wpisie „Kapral Leski – wpływowy bloger w (rozk) roku”  . Tego już red. Leski nie wytrzymał i na swój sposób miłosiernie obszedł się z Gospodarzem Salonu: „Goń się, Jankes”.

Jako, że sprawa sondażowych gierek ciągle jest na topie, przypominam ten niepozorny, ale jakże „groźny” tekst:

NIE PODNIECAJMY SIĘ!  

Niebezpiecznie zaczynamy się fascynować sondażami wieszczącymi spadek popularności PO. Niektórzy traktują to nawet jakooznakę przebudzenia Polaków.

W mojej ocenie to tylko gra. Przecież słusznie nie wierzyliśmy dotychczas sondażom – skąd więc dziś zmiana podejścia? Powie ktoś – zmiana nastrojów przeciw PO jest zapewne dużo większa, a media tylko tuszują skalę prawdziwego poparcia dla PiS. Gdyby tak było, to po ogłoszeniu raportu MAK mielibyśmy pod kancelarią premiera „Tunezję i Egipt”, a nie skromna demonstrację.

Co więc oznaczają nowe wytyczne dla mediów głównego nurtu? Realne są moim zdaniem co najwyżej dwa nowe scenariusze: podmiana pierwszego sekretarza lub podmiana jedynej słusznej partii. Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że PO pod wodzą Tuska dalej będzie rządzić po chwilowych obecnych kłopotach. Podmiana pierwszego sekretarza lub jego partii dałaby nam tylko tyle, że obóz moskiewski umocniłby się jeszcze bardziej. Większość liderów PO miała swoje wsparcie w Berlinie, a tylko w wyniku „dziejowych konieczności” przeszła obecnie pod wschodnią kuratelę. Być może Moskwa zechce ich zastąpić bardziej oddanymi towarzyszami – aktywność Belwederu i tworzenie tamtejszego zaplecza może na to wskazywać. Manewr ten w obliczu rychłych wyborów wydaje się bardzo ryzykowny i wątpię, by ruscy szachiści się na niego zdecydowali.

Musimy pamiętać o jednym – w Rosji kilka dni temu „wybuchowo” rozpoczęła się kampania prezydencka. W tym obozie panują niestety takie zwyczaje. Po 10 kwietnia i zamachu łódzkim nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń, że u nas partia odda władzę pokojowo. Gdyby wyniki wyborów zostały rzeczywiście zagrożone, nie cofnie się przed rozwiązaniami siłowymi. Zamiast więc podniecać się sondażami, skupmy się na pracy u podstaw, której owoce może nie przyjdą szybko, ale będą trwałe.

Paweł Chojecki