Bez kategorii
Like

„Newsweek” o kulisach publikacji „Rz”: Zamiast trotylu miał być C4

05/11/2012
478 Wyświetlenia
1 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację – o tym pisze „Newsweek”, odsłaniając kulisy powstania publikacji „Rzeczpospolitej” na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

0


Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą. Wiedziało o nim jedynie kilka osób, m.in. redaktor naczelny Tomasz Wróblewski oraz jego zastępca Andrzej Talaga, którzy według tygodnika byli nastawieni sceptycznie do ustaleń Cezarego Gmyza.

Gmyz, który na początku nie precyzował, o jakie materiały wybuchowe może chodzić, sugerował, że być może jest to C4, co nie spodobało się Taladze zajmującym się od dłuższego czasu tematami wojskowymi. "Kazał Gmyzowi zweryfikować dotychczasowe informacje i dowiedzieć się czegoś bardziej konkretnego" – pisze "Newsweek".

A jak na tym etapie zapatrywał się na sprawę Gmyz? Sam miał wątpliwości. – Czarek na papierosie mówił mi, że nie wie, co o tym wszystkim sądzić, bo to może być rosyjska prowokacja – mówi jeden z pracowników "Rz" dla "Newsweeka".

Wróblewski, zdając sobie sprawę z wagi publikacji, postanowił spotkać się z Andrzejem Seremetem. Jechał na to spotkanie "bez przekonania", a wrócił z niego "nakręcony". Właśnie wtedy podjął decyzję o publikacji. Dostał na to "zielone światło" od Hajdarowicza, który wrócił specjalnie z tego powodu z Austrii.

"Newsweek" odsłania również kulisy oświadczenia "Rzeczpospolitej", które pojawiło się już po konferencji prokuratury wojskowej. Na kluczowe zdanie, które pojawiło się w jego pierwszej wersji, czyli "pomyliliśmy się pisząc o trotylu i nitroglicerynie", Gmyz miał zareagować: "K…!", wstać zza biurka i zrobić awanturę Taladze. Po niej słowa o pomyłce zniknęły.

Zdaniem pracownika "Rz" to właśnie Talaga, który według innego anonimowego rozmówcy jest "dominującą postacią", stoi za pierwszą wersją oświadczenia.

– To on zwalnia ludzi, obcina kasę. Wróbel od dłuższego czasu jest rozbity i nie panuje nad gazetą. Kiedyś to był silny facet, z energią. A dziś? Zamyśla się, zdarza się, że chodzi poplamiony zupą – mówi dla "Newsweeka" inny rozmówca, również anonimowy.
 

gazeta.pl

Cały artykuł w najnowszym "Newsweeku"

0

Jan Pi

938 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758