Bez kategorii
Like

Na stadionach w czasie Euro 2012 spokoju nie będzie…

13/12/2011
398 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Artur Janusz z Radia Judo rozmawia z Kazimierzem Greniem, szefem Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej o sytuacji w PZPN. – Lato nie jest ani silny, ani nie jest graczem. Powiem wprost. Lato jest zwyczajnie grubiański, arogancki i prostacki – mówi Greń

0


Panie Kazimierzu autor słynnych nagrań kompromitujących Grzegorza Latę i Zdzisława Kręcinę opowiada dziennikarzom – „Dałem mu zapałki, a on podpalił las” – tak o Panu mówi człowiek, który sfinansował kampanię Lacie. To jak to faktycznie z tym nagraniem było? Wiem kolejny raz drążymy ten temat.

– Powtarzałem to już wielokrotnie. Pan Kulikowski w nocy z 24 na 25 listopada dał do przesłuchania panu Durajowi i mnie kilka fragmentów nagrań, na których słychać było głosy Z. Kręciny i G. Lato. Wydźwięk ich był porażający. Ponieważ na drugi dzień miałem z delegatami z Podkarpacia zwołaną konferencję prasową, Bogdan Duraj jako dziennikarz oraz ja postanowiliśmy ujawnić te nagrania oraz przekazać ich oryginały do instytucji nadzorującej działalność PZPN tj. Ministerstwa Sportu i Turystyki.  Po części zrobiliśmy to z obowiązku, po części dla własnego bezpieczeństwa, gdyż nie wiedzieliśmy tak do końca, czy nie mamy do czynienia z prowokacją.

  

Co się z tą sprawą obecnie dzieje. Z tego co udało mi się ustalić CBA nie prowadzi już tej sprawy przekazali ją do prokuratury, bo nie mają ponoć kompetencji. Czy ta sytuacja nie niepokoi Pana? A może znowu okaże się, że PZPN i Lato wyjdą obronną ręką z opresji?

– Nam obywatelom demokratycznego kraju wypada mieć wiarę w działanie służb odpowiedzialnych za utrzymanie porządku i praworządności. Moim celem nie było, nie jest i nigdy nie będzie szukanie i pokazywanie palcem winnych przestępstw czy wykroczeń kryminalnych. Jeżeli Lato, Kręcina i inni zamieszani w te nagrania są niewinni to niech śpią spokojnie. Nigdy moje działania nie miały celu, by komuś ten sen zakłócić. Z drugiej strony, jeżeli widziałem przez ostatnie lata ewidentne przypadki łamania statutu PZPN, głośno o tym mówiłem, pisałem na blogu i słałem oficjalne zawiadomienia do kompetentnych urzędów w naszym państwie. Jak ktoś to chciał zamiatać pod dywan, to tak czynił. Jeżeli w tym przypadku nie będzie woli do definitywnego, ale rzetelnego  wyjaśnienia  całej sprawy, to cóż mogę poradzić. Kibice to ocenią, społeczeństwo to oceni i historia to oceni.

       

Rozmawiał Pan osobiście z Minister Sportu o sytuacji w PZPN? Podobno Premier zapowiedział, że Lato pójdzie siedzieć. To prawda Panie Kazimierzu?

– Osobiście z panią minister nie rozmawiałem. Przeprowadziłem tylko rozmowę z wysłannikiem pani minister, dodam wysłannikiem  wysokiego szczebla, któremu przekazałem nagrania. Nie ma sensu wymieniać jego nazwiska, bo niewiele to wnosi do sprawy. Czytałem prasowe deklaracje premiera i nie mnie oceniać ważkość tych deklaracji. Po raz enty powtórzę. Nie do mnie należy ocena czynów w sensie karnym, ale mam prawo do ocen moralnych za zdegradowanie polskiego futbolu i to czyniłem, nie zaprzeczam, czynię i deklaruję, że będę czynił do czasu, aż polska piłka zostanie dogłębnie zreformowana. 

 

W minionym tygodniu wyciekło z PZPN-u, że Kręcina ma kontrakt menedżerski. W związku z tym PZPN będzie mu płacił pensję do końca 2012 roku w kwocie bagatela 38 tys. zł miesięcznie. Jak to możliwe kto jest za to odpowiedzialny?

– Słyszałem o tym zapisie od pana Kulikowskiego. Znając życie myślę, że jest prawdziwy. Kto ponosi winę za tak niekorzystny dla związku zapis? Mogę domniemywać, że powstał on w ciszy gabinetu, a podpis złożył prezes Lato i któryś z wiceprezesów. Proszę spytać o to wiceprezesa Bugdoła. Jego wiedza z racji funkcji powinna być kompletna.

 

Z tego, co mówią moi informatorzy to Grzegorz Lato ma podobną umowę z PZPN i nawet jeśli go odwołacie z funkcji Prezesa to i tak związek będzie mu płacił pensję w kwocie 50 tys. do końca trwania kontraktu. To jest prawdą? Słyszał pan o tym?

– Szczerze mówiąc zdziwiłbym się, gdyby Lato nie miał podobnego zapisu, ale pewnej wiedzy na ten temat nie mam. Podejrzewam tylko, że podobny zapis w na jakimś dokumencie ma oczywiście także Lato. Wielokrotnie mówiłem o wielu dokumentach podpisywanych bez zgody całego zarządu. Te kontrakty mogą być jednymi z wielu dokumentów podpisanych po cichutku, przez nielicznych, z korzyścią dla nielicznych. Do oskarżeń się jednak nie posunę.

 

Czy to nie jest kolejny przekręt, że Lato załatwił sobie i Kręcinie bez wiedzy członków zarządu PZPN, a dzięki podpisowi Bugdoła takie wielkie kontrakty menedżerskie? Czy było to zgodne z obowiązującym prawem w PZPN?

– Jeżeli to prawda, to  można tak to nazwać. Zarząd ma prawo podejmować tego typu decyzje jak podwyżki, czy ustalać wysokość kontraktów np. z trenerami. Problem polega na tym, że Lato zawsze „olewał” zarząd i poszczególnych członków tego gremium. Jako namacalny  dowód niech posłużą słowa Laty na jednym z nagrań, które brzmiały: – Coś im się tam powie. Chodziło o przedstawienie zarządowi planów dotyczących budowy siedziby. Czy to nie wymowne. Coś im się tam powie. Uważam, że podejmowanie jakichkolwiek decyzji bez informowania całego zarządu jest nie tylko naganne, ale jest naruszeniem prawa pisanego i zwyczajowego. Nazwanie mecenasa Jacka Masioty „Narcyzem”, to kolejny dowód na potwierdzenie stosunku Laty do poszczególnych członków zarządu.

 

Był Pan obecny na komisji Sportu w Sejmie. Czy zachowanie Laty nie budziło w Panu zażenowania? Przecież on zachował się tak jak gdyby to on sam narzucał program. Lato jest aż tak silnym graczem, że może dyktować swoje warunki nawet politykom?

– Nie. Lato nie jest ani silny, ani nie jest graczem. Powiem wprost. Lato jest zwyczajnie grubiański, arogancki i prostacki. Tylko tyle.

 

A może jest tak jak mówi Jan Tomaszewski, że „byli ministrowie sportu legalizowali korupcję i patologię w polskiej piłce, a obecnie PO i PSL chronią PZPN”? Co Pan o tym myśli?

– Nie chcę wygłaszać pochopnych opinii o posłach tej kadencji. Zrobili pierwszy krok, poczekajmy co zrobią dalej. Co do poprzedniego ministra, pana Adama Giersza powiem tylko tyle, że patrzył, a nie widział, słuchał, a nie słyszał. Giersz nie zrobił nic,  by powstrzymać degrengoladę piłki w Polsce. Mało tego. Na moje liczne pisma, wskazujące na przykłady łamania statutu, otrzymywałem zdawkowe odpowiedzi, podpisywane przez urzędników niskiego szczebla. Miałem wrażenie, że to tak na „odwal się”. Kiedyś  np. otrzymałem z PZPN wezwanie na Wydział Dyscypliny, do którego była załączona kserokopia mojego pisma  do ministra.  Jaki z tego wniosek? Minister Giersz widocznie prosił o opinię samych zainteresowanych, przekazując moje pisma do PZPN. Trudno takie postępowanie w rozpatrywaniu spraw petentów nazwać mianem rzetelności urzędniczej.

 

Zapowiedział Pan, że znalazł sposób na odwołania Grzegorza Laty z funkcji prezesa PZPN. Jak to będzie wyglądało i kiedy podejmie Pan w tym kierunku kroki?

– Wbrew pozorom, nie jest to prosta sprawa i nie ukrywam tego. Składa się na to kilka czynników. Wielu ciągle myśli, że Lato powinien zostać, bo w Polsce mamy Euro. To błędne myślenie, gdyż właśnie dymisja Laty oczyściła by całkowicie atmosferę wokół polskiego futbolu. Gdyby tak się stało Michel Platini mógłby spać spokojnie i nie oczekiwać gwarancji spokoju na stadionach.  Ja wiem, że tego spokoju nie będzie, bo kibice Lacie nie zapomną orzełka, kart kibica, alkoholowych ekscesów i innych sprawek. Są możliwości proceduralne, ale wola musi być raczej zbiorowa Mam nadzieję, że Lato podejmie w końcu męską decyzję i sam odejdzie. Jeżeli nie, to mam nadzieję że zostanie o to poproszony przez władze UEFA. Równocześnie kolejnymi krokami będziemy zmierzać w kierunku samooczyszczenia związku, a gdzieś tam po drodze jest jeszcze wola polityczna w celu zaprowadzenia praworządności w obszarze piłki nożnej.  

 

W tej sytuacji jest szansa, że w PZPN jeszcze przed Euro 2012 będzie nowy prezes?

– Mamy dopiero początek grudnia.  Tak, szansa jest.  Do końca marca można zdążyć z wszelkimi procedurami. Zarówno z odwołaniem Laty, jak i wybraniem nowego prezesa, ale przecież nie potrzeba tego czynić. Obowiązki szefa związku może pełnić przecież któryś z wiceprezesów i podejrzewam, że każdy z nich przy pomocy reszty zarządu świetnie dałby sobie z tym radę.

 

Ma Pan jeszcze jakiegoś asa w rękawie, którym może Pan zaszachować PZPN?

– Mam. Pozwoli pan jednak, że nie będę wychodził przed szereg, bo nie uważam żebym był osobą najważniejszą w tym rozdaniu, jeżeli już używamy nomenklatury karcianej.

Wist jest teraz po stronie innych, ale jeżeli taka będzie wola, dołożę swoje jokery do wspólnej talii. Nie chcę i nie będę szachować PZPN, ale uważam, że pat w tej rozgrywce byłby najgorszym rozwiązaniem. Lato nie jest królem na tej szachownicy. Król to futbol jako całość  i aby uratować króla trzeba poświęcić  gońca, tym bardziej że jednego laufra już nie ma.

    

Jesteśmy po losowaniu grup na Euro 2012. Jak Pan ocenia szansę polskiej reprezentacji?

– Oceniam jako umiarkowanie dobre. Przestrzegam przed hurra optymizmem, ale nie uważam byśmy musieli na boisko wbiegać na drżących nogach. Dziwi mnie tylko podejście do rywali trenera Smudy. Osobiście oczekiwałem od niego postawy  bardziej bojowej i profesjonalnej. Czekałem na słowa, potwierdzające gotowość do rywalizacji, słowa świadczące o posiadaniu koncepcji gry, by wygrać rywalizację z wylosowanymi przeciwnikami. Niestety, nic z tego. Asekuranctwo trenera zadziwia i na pewno nie pomoże w mobilizacji naszym zawodnikom. Mam jednak wiarę w naszych chłopaków, że pomimo strachu trenera nie pękną przed obecnym potencjałem Czechów, Greków i Rosjan, a co dalej zobaczymy. Przed losowaniem traktowaliśmy wyjście z grupy jak sukces, ale los tak chciał, że po losowaniu sytuacja się diametralnie zmieniła i jeżeli  z grupy nie wyjdziemy, będzie to sromotna porażka całego sztabu budującego reprezentację na te mistrzostwa.

www.radio-judo.eu

Wywiad ukazał się pierwotnie w Gazecie Warszawskiej Nr 50 z 9 grudnia 2011r.

 

0

Grzegorz Rycak

19 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758