O Marku Migalskim przestałem pisać i komentować jego bloga po serii żałosnych ataków na Jarosława Kaczyńskiego. Jego dzisiejszy wpis jest jednak flagą tak wysoko wywieszoną, że trzeba ostro postawić tytułowe pytanie.

Wielu komentatorów (ostatnio w „Uważam RZe”) przedstawia Migalskiego jako nieco zagubionego, czy egoistycznego samotnego gracza – wręcz „romantyka”. W obliczu jego zdradzających planowość działań, wydaje mi się to opcją zbyt życzliwą:

1) w kampanii prezydenckiej był wręcz twarzą miękkiej linii JK pomijającej główny motyw naszej rzeczywistości politycznej – Smoleńsk;

2) przy niewyjaśnionym udziale Schetyny i Palikota (głównego filaru kampanii Komorowskiego) daje hasło do ataku na Kaczyńskiego pod pozorem listu wyrażającego troskę o PiS i miłość do JK;

3) niby dalej podszczypując PO (co po „przekręceniu wajchy” stało się już wręcz obowiązkiem wśród teflonowych celebrytów), ale główne ostrze swej krytyki niezmiernie kieruje w stronę PiS i JK. Ostatnio podchwycił nawet hasło Palikota z jego rozbijackiego wiecu w Lublinie: „JAREK PODRÓBKA”.

Udawanie blogera będzie tylko kolejną odsłoną mimikry uprawianej przez Jarosława Kaczyńskiego od wielu lat. Wiem, co mówię – sam brałem udział w jednej z takich operacji. Ale ja nie będę udawał, że tak nie było. Bo jestem prawdziwym blogerem, a nie jego żałosną podróbką.

Tak jawne przyznanie się do linii Komoroski-Palikot mogło wskazywać na małą maestrię Migalskiego i przysłowiowy „wypadek przy parcy”, ale dziś idzie on jeszcze dalej – jawnie chwali największego wroga polskiej racji stanu i to za działanie w interesie Rosji:

Dlatego z radością przyjąłem ostatnie słowa Bronisława Komorowskiego odnośnie zapowiedzi kontynuowania polityki wspierania opozycji na Białorusi. Prezydent słusznie zapewniał, że działacze praw człowieka znajdować będą w Polsce wsparcie i pomoc. Obyło się bez wpadek, a głowa państwa powiedziała to, czego należało od niej oczekiwać. Nawet wywiad w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" jest dobry (pomijając niepotrzebne reminiscencje i ewokacje rodzinne). Uważałem, że prezydentura B. Komorowskiego będzie słaba i nie myliłem się, ale wtedy, gdy zdarza mu się zrobić bądź powiedzieć coś dobrego i właściwego, nalezą mu się słowa pochwały (bo taka także jest rola opozycji). Co niniejszym czynię.
 
Warto spojrzeć na to w kontekście aktualnego przetasowania w polskich władzach. Partia niemiecka jest w postępującej niełasce i potrzeba szybkiego wykreowania nowego premiera. Do tej funkcji przygotowywany jest Grzegorz Schetyna, o którego biografii tak wypowiada się Grzegorz Braun:

„A wszystko po to, żeby na fali uniesienia po raz kolejny wypłynął do władzy Grzegorz Schetyna i obóz funkcjonariuszy, którzy kontrolują biografię tego wybitnego polityka od co najmniej ćwierć wieku.” „idź POD PRAD” nr.79, luty 2011

Warszawscy dziennikarze i autorytety już lansują nam Schetyna jako polityka-fachowca, a Marek Migalski lansuje nam jego wspólnika z układu wrocławskiego jako rzecznika polskiej racji stanu na Białorusi!

Do niedawna maiłem jeszcze maleńki cień złudzeń, że Migalski jest tylko „pożytecznym idiotą”


Paweł Chojecki