POLSKA
Like

Kombatanci i „kombinanci”

29/10/2021
290 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Andrzej Owsiński Kombatanci i “kombinanci” Dotarła do mnie informacja, że “dodatek kombatancki” w tym roku wzrósł do wysokości aż! 239,66 zł miesięcznie. Najbardziej wzruszające jest owe 66 groszy, świadczy bowiem o niezwykłej staranności przy obliczeniu tej kwoty. Po tylu latach, dopiero przeczytanie tej informacji uświadomiło mi, że jest to po prostu kpina z ludzi walczących dla Polski w czasie II WŚ, bo nie wiem czy są nim objęci też walczący o niepodległość po wojnie, czy może są nadal wyklęci. W PRL dodatek kombatancki wynosił 3.000 zł i stanowił, w chwili jego ustanowienia, mniej więcej równowartość 500–600 zł obecnych, a przecież wtedy tych kombatantów było około 400 tys. z czego przynajmniej połowa była na emeryturze. Nie miejmy złudzeń, wówczas ten dodatek […]

0


Andrzej Owsiński

Kombatanci i “kombinanci”

Dotarła do mnie informacja, że “dodatek kombatancki” w tym roku wzrósł do wysokości aż! 239,66 zł miesięcznie. Najbardziej wzruszające jest owe 66 groszy, świadczy bowiem o niezwykłej staranności przy obliczeniu tej kwoty.

Po tylu latach, dopiero przeczytanie tej informacji uświadomiło mi, że jest to po prostu kpina z ludzi walczących dla Polski w czasie II WŚ, bo nie wiem czy są nim objęci też walczący o niepodległość po wojnie, czy może są nadal wyklęci.

W PRL dodatek kombatancki wynosił 3.000 zł i stanowił, w chwili jego ustanowienia, mniej więcej równowartość 500–600 zł obecnych, a przecież wtedy tych kombatantów było około 400 tys. z czego przynajmniej połowa była na emeryturze. Nie miejmy złudzeń, wówczas ten dodatek był ustanowiony przez wzgląd na “swoich” kombatantów, z “utrwalaczami” na czele. Przy okazji skorzystali ci, którzy z różnych przyczyn byli ujawnieni jako kombatanci z niezbyt mile widzianych formacji, a także zarejestrowani uczestnicy kampanii wrześniowej 1939 roku.

Oczywiście, wyłączeni byli kombatanci z NSZ i innych formacji uznanych za wrogie PRL. AK było już wtedy tolerowana, a nawet powołano “Światowy Związek AK”, jako konkurencję dla stowarzyszenia żołnierzy AK na uchodźstwie. Ze względu na skład kierownictwa, a szczególnie osobę prezesa, praktycznie wyznaczaną przez ówczesne władze, nikt z mojego środowiska akowskiego nie wstąpił do tej “światowej” organizacji.

Raz jednak miałem z nią kontakt z racji sprawy ciężko chorego mojego przyjaciela i towarzysza broni “Judyma” (Pawła Borowskiego), członka komendy obwodu AK Białystok (Lis 11) i miałem rozmowę z “weryfikatorem” dawnego Okręgu białostockiego AK,  którym był młody człowiek, mający w roku 1944 – 15 lat. Wg rozkazu Mścisława, komendanta Okręgu, było zabronione przyjmowanie do szeregów AK ludzi w tak młodym wieku, ale ponieważ wszystko jest możliwe, nie mam zamiaru robić z tego powodu zarzutu, przynajmniej nadużycia. Jednakże nadawanie uprawnień weryfikatora, to z pewnością  przesada.

Rozmawiałem wówczas z ówczesnym prezesem Urzędu d/s kombatanckich – Jerzym Woźniakiem, że jeżeli chcą weryfikować żołnierzy AK z Okręgu białostockiego, to mogą poprosić żyjących jeszcze członków komendy Okręgu, jak choćby Władysława Brulińskiego “Oskara”, czy Józefa Ochmana “Oliwę”, “Orwida” z którymi byłem w stałym kontakcie, a także ewentualnie kilku innych z kadry dowódczej, którym udało się przeżyć. Jak wiem, nikt z naszego grona nie został zaproszony.

Oczywiście o ZBOWID’zie nie było mowy, chociaż kiedy rozmawiałem z jakimś wojskowym “specjalistą” od kombatantów, to mi z miejsca wręczył dokument do wypełnienia. Ze zdumieniem stwierdziłem, ze jest to deklaracja zbowidowska. Zapytałem go wtedy czy jest to warunek uznania mojego statusu kombatanta? Bardzo niechętnie odpowiedział, że to jest tylko kombatancka powinność i solidarność. Wobec tego zwróciłem mu formularz, dziękując za rozmowę.

Dla sprawiedliwości muszę jednak przyznać, że po jakimś czasie zostałem zaproszony na rozmowę z dwoma wojskowymi, oficerami ze starszymi stopniami, którzy ani słowem nie wspomnieli o incydencie, nie zgłaszając żadnych warunków, okazując daleko posuniętą uprzejmość, a nawet rewerencję.

Dzisiaj, kiedy prawdziwych kombatantów jest najwyżej parę tysięcy i ubywają w błyskawicznym tempie, pozwala im się nosić mundury. Powstaje pytanie: na jakiej zasadzie udziela się zezwolenia na coś, co jest niezbytym prawem jeszcze z czasów przedwojennych i stanowi część przywileju wojskowego, do którego cywile nie mogą się mieszać. Tylko, że taki “przywilej” nic nie kosztuje, a dwieście zł. to jednak wydatek. Nie za długo, a urzędników w “Urzędzie d/s kombatantów” będzie więcej niż samych kombatantów.

W swoim czasie pisałem, że kombatanci wojenni stanowią, chyba dość istotny, składnik narodowej służby wojskowej i powinni być związani z nią organizacyjnie, a nie podlegać jakimś cywilom, co zapewne z wojskiem niewiele, lub całkowicie nic wspólnego nie mają.

Jest jeszcze jeden wstydliwy, jeżeli nie haniebny nawet, incydent. Inwalidzi wojenni otrzymują, bardzo niewielką zresztą, rentę – przeważnie nieco ponad tysiąc zł. miesięcznie. Renta ta jednak podlega redukcji do połowy wymiaru w przypadku pobierania innego wynagrodzenia, zazwyczaj – emerytury. Pomijając fakt, że emerytury kombatantów – inwalidów z najstarszych nadań, są przeważnie niskie, to jeszcze w dodatku fakt zabierania połowy dziadowskiej renty inwalidzkiej nie wymaga chyba komentarzy.

Dla kontrastu pozwalam sobie przytoczyć, że urzędnik, nie za pracę czy osiągnięcia, ale za sam staż może otrzymać dodatek za “wysługę” lat w wysokości do 20 % płacy, co daje przeciętnie ponad tysiąc zł. miesięcznie, a na stanowiskach kierowniczych i parę tysięcy. W każdym zaś przypadku wielokrotność dodatku kombatanckiego. Co zaś się tyczy “zbiegu świadczeń”, to posłużę się cytowanym niedawno wynagrodzeniu niejakiego pana Majchrowskiego (nomen omen?) z Krakowa, który otrzymuje okrągło -150 tys. zł pensji, 100 tys. zł. emerytury i 100 tys. zł z uczelni w skali rocznej, co daje w przybliżeniu 30 tys.  miesięcznie. i jemu z tytułu zbiegu wynagrodzeń nic się nie redukuje.

Podobną sytuację, ale chyba w nieco mniejszym wymiarze, notuje też prezes PiS, ale w tym przypadku chodzi jednak o człowieka, który wziął na siebie odpowiedzialność za całą Polskę, Moim zdaniem powinien otrzymywać wynagrodzenie niezależne od formalnych stanowisk.

Mój wniosek nie jest adresowany do decydentów, którzy chyba powinni wiedzieć co i dlaczego robią. Jest tylko żądanie: – przestańcie udawać troskę i solidarność z kombatantami dotąd jeszcze nie skończonej walki o naszą wolność i niepodległość, bo to jest znacznie gorsze niż żenada.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758