Bez kategorii
Like

Jest wiele zamienionych ciał w trumnach

31/10/2012
832 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Śledzwo Nowego Ekranu przeprowadzone przez kilka ostatnich dni potwierdza, że teza blogera Demostenesa, iż „rzadko które ciało było włożone do właściwej trumny” może być prawdziwa.

0


W dniu 26.10 Demostenes opublikował szokujący artykuł pod tytułem "Rosjanie umieszczali ciała w trumnach w sposób przypadkowy".

http://demostenes.nowyekran.pl/post/77932,rosjanie-umieszczali-ciala-w-trumnach-w-sposob-przypadkowy

Powołując się w nim na oficera rosyjskich służb specjalnych bloger-dziennikarz śledczy (jak sam siebie określa) postawił nastepującą tezę sformułowaną cytatem z wypowiedzi swojego informatora: gdy już wszyscy wiedzieli, że w Polsce trumny nie będą otwierane to umieszczaliśmy na nich tabliczki w sposób przypadkowy. Było przekazane po 2, 4, 6 tabliczek na trumny, w zależności od pomieszczenia w którym stały i nikt sie nie przejmował, że nie ma wiedzy, która tabliczka do której trumny. A najmniej wasi urzędnicy, którzy przy tym byli. Jeśli sobie zrobicie ekshumację to się przekonacie, że rzadko które ciało było włożone do właściwej trumny.

Ta informacja, jeżeli zostałaby potwierdzona, jest wielkiej wagi.

Po pierwszedlatego, że oznacza ona, iż zamiana ciał nie była incydentalna lecz masowa i mamy do czynienia z sytuacją, że większość rodzin ofiar smoleńskich w dniu 1 listopada będzie odwiedzać mogiły, w których nie leżą ich bliscy. Tłumaczyłaby także jak to się stało, że w stwierdzonych przypadkach mamy do czynienia z zamianą 4 ciał pomiędzy dwoma trumnami – chociaż, w przypadku Prezydenta Kaczorowskiego, to nie jest takie pewne, gdyż Prokuratura nie udzieliła informacji szczegółowej, czy to, iż jakaś osoba leżała w grobowcu Prezydenta to oznacza, że Prezydent leżał w grobie właśnie tej osoby. Byc może jest tak, że był pochowany w grobie jeszcze kogoś innego – na co wskazuje zapowiedź kolejnych ekshumacji. Z artykułu Demostenesa wynika bowiem, że zamiana następowała albo pomiędzy dwoma trumnami, albo w grupie czterech trumien, albo sześciu – w zależności od pomieszczenia w którym się trumny znajdowały.

Po drugieoznaczałaby ona, że oddelegowani do Moskwy urzędnicy polscy niedopełnili obowiązków, gdyż albo nie sprawowali żadnego nadzoru nad procesem umieszczania ciał w trumnach, pieczętowania, lutowania i oznakowywania trumien tabliczkami z imieniem i nazwiskiem ofiary, albo podeszli do swoich czynności z lekceważeniem uczuć rodzin i fundamentalnych zasad obowiązujących w cywilizowanych krajach wiedząc, że zapadła decyzja, iż przed pochówkiem trumny w Polsce nie będą już otwierane. Obydwa zachowania narażające rodziny ofiar na koszmar, a Państwo Polskie na koszty ekshumacji oraz dramatyczną utratę zaufania u własnych obywateli wyczerpywałyby także przesłanki przestępstwa urzędniczego i bezczeszczenia zwłok.

Po trzecie, enuncjacja Demostenesa otwiera na nowo pytanie – ważne chociażby wczorajszych informacji na temat śladów materiałów wybuchowych we wnętrzu wraku Tupolewa i na ciałach ekshumowanych ofiar – jakaż to ważna przyczyna kryje się za decyzją Ministra Tomasza Arabskiego i Prokuratury Wojskowej prowadzącej śledzwo smoleńskie, zakazująca otwieranie trumien w Polsce przed pochówkiem oraz o rezygnacji ze zbadania ciał i ubrań ofiar w trybie, z jakim mamy do czynienia standardowo, gdy następuje śmierć tragiczna człowieka. Tutaj było 96 ludzi, w tym Prezydent RP, były Przezydent RP na uchodźctwie i najwyżsi dowódcy Polskich Sił Zbrojnych.

I w końcu po czwarte, prawdziwość śledztwa Demostenesa ujawniałaby poziom najwyższej pogardy w stosunku do Polski i obywateli polskich, zademonstrowany przez Rosję, oraz absolutne lekceważenie prawa międzynarodowego oraz procedur związanych z katastrofą. Jeżeli niemal losowo opisywano trumny przed ich ekspedycją do Polski nie przejmując się w istocie tym czyje ciało gdzie leży naprawdę, to możemy założyć, że wszelka dokumentacja śledcza, od dokumentów sekcyjnych, poprzez zeznania świadków, aż do stenogramów z czarnych skrzynek w równym stopniu nie ma nic wspólnego z prawdą.

Kontrowersyjny tekst Demostenesa wywołał burzę wśród dyskutantów, gdyż trudno było nam wszystkim odnieść się do jego wiarygodności. A przecież poruszał sprawy fundamentalne dla Rodzin, Śledztwa Smoleńskiego i Państwa Polskiego. Dlatego w imieniu Redakcji Nowego Ekranu zobowiązałem się, że sprawdzimy rzeczy podstawowe, które mogłyby wykluczyć prawdziwość postawionej tezy, albo ją uprawdopodobnić.

Kwestią, która wydała się możliwa do sprawdzenia było ustalenie, czy faktycznie tablice i trumny wyleciały z Polski do Moskwy osobno, czy też były przyśrubowywane jeszcze w Polsce przez firmę funeralną wybraną do obsługi pochówku ofiar. To kluczowe zagadnienie, gdyż jeśliby wyleciały do Moskwy już przyśrubowane do trumien to oznaczałoby, iż system przygotowywania w Moskwie ofiar do pochówku był diametralnie inny, niż opisał go Demostenes, czy też cytowany przez niego oficer, co zakładając działanie blogera w dobrej wierze, ujawniłoby kłamstwo i prowokację ze strony cytowanego oficera rosyjskiego. Po tak negatywnej weryfikacji nie tylko rodziny ofiar mogłyby spać spokojniej, mając nadzieję, że ujawnione przypadki zamiany ciał są incydentalne, ale też urzędnicy polscy będący tam na miejscu, zostaliby pokazani w innym, lepszym, świetle.

Tak więc kwestia czy tablice do Moskwy leciały przyśrubowane do trumien czy osobno, wydała nam sie kluczowa. Jeżeli jednak osobno, to Demostenes może pisać prawdę. By jednak ostatecznie uwiarygodnić jego tezę należało się dowiedzieć, czy tablice trumienne po przylocie do Moskwy były faktycznie w gestii Rosjan (przypominam, że według informatora Demostenesa Rosjanie je dostarczali do przytwierdzenia w partiach po 2, po 4, po 6 już po zapieczentowaniu i zalutowaniu trumien) i jaki był faktyczny tryb umieszczania tablic na trumnach. Wciąż była szansa, że sie okaże, iż tablice na trumnach były umieszczane jeszcze przed ich zamknięciem, albo przed włożeniem do nich ciał, co rzecz jasna ograniczyłoby możliwości pomyłki, w końcu ciała do trumien wkładali polscy żołnierze w asyście polskich urzędników MSZ.

Ważne też wydalo się nam ustalenie, kiedy zapadła decyzja o zakazie otwierania trumien w Polsce i czy Rosjanie oraz polscy urzędnicy o niej wiedzieli przygotowując w Moskwie ciała do pochówku.

Ustalanie faktów zaczęliśmy od tej ostatniej kwestii, bo wystarczyło pogrzebać w Internecie i juz mieliśmy jasność. Zakaz otwierania trumien został przekazany przez rodzinom i urzędnikom jeszcze podczas identyfikacji ciał w Moskwie, 11 kwietnia (a więc dzień po tragedii) na dużym spotkaniu w hotelu. Zakaz taki przekazała Ewa Kopacz i Tomasz Arabski. Urzędnicy pilnujący polskich spraw w momencie zamykania i pieczętowania trumien (co działo się sukcesywnie od 13 kwietnia) z pewnością wiedzieli, że nie będą one otwierane.

Skontaktowalismy sie też z dziennikarzami TVN, którzy dla Superwizjera robili film śledczy "Kto zarobił na pogrzebach smoleńskich" celem ustalenia jak to naprawdę było z tymi tablicami i trumnami. Piotr Litka, jeden z twórców filmu powiedział nam, że sprawa jest doskonale rozpoznana ponieważ zasady zakupu, przygotowania tablic i ich ekspedycji, a także montażu na trumnach wynikają z faktur i kontraktów pomiędzy Inspektoratem Wsparcia Sił Zbrojnych a SOS Agencją Funeralną, będącą własnością TW Wielokropek, której zlecono kompleksową obsługę pogrzebową ofiar Smoleńska. Z dokumentów tych jak i zeznań świadków wynika, że S.O.S osobno zamówiło trumny (we włoskiej firmie Ferrari) a osobno tablice. Zakupione trumny zostały za darmo przywiezione przez Ferrari z Włoch (co ciekawe ten darmowy transport S.O.S umieścił na fakturze jako bynajmniej niedarmowy) prosto na lotnisko i tam wprost z TIRa przetransportowane do samolotu. Osobno na lotnisko zostały dostarczone tablice, zapakowane w odrębnej przesyłce. W Moskwie trumny trafiły osobno do pomieszczeń, gdzie miały być włozone ciała. Umieszczaniem ciał w trumnach mieli zajmować się polscy żołnierze, natomist lutowaniem wkładów metalowych i przytwierdzaniem tablic mieli zajmować się przedstawiciele firmy funeralnej SOS. Przy jednych i drugich czynnościach byli czasem obecni urzędnicy MSZ. Co ciekawe, dziennikarzom śledczym TVN nie udało sie potwierdzić obecności przedstawicieli firmy SOS w Moskwie, pomimo, że za czynności związane z przygotowaniem pochówku wzieła pieniądze. Z dalszych ustaleń Nowego Ekranu wynika, że trumienne tablice de facto trafiły do rąk rosyjskich, gdzie miały potem być wydane razem z dokumentami ekspedycyjnymi komuś kto miał je umieścić na już zamkniętych (SIC!) i zalutowanych trumnach. Obydwie czynności czyli umieszczanie tablic i lutowanie wkładów metalowych wykonywała jakaś firma rosyjska na zlecenie SOS Agencja Funeralna. Nie wiadomo, czy przy tych czynnościach w ogóle uczestniczyli polscy urzędnicy i żołnierze.

Dowiedzieliśmy sie tylko tyle, że trumny miały być podobno oznakowywane (przez kogo?) jakimiś karteczkami po rosyjsku, przyklejonymi na taśmę klejacą, które notorycznie sie odlepiały. Ale to nie jest pewne. Uzyskaliśmy za to potwierdzone informacje, że tablice w istocie przytwierdzone zostały przez Rosjan do trumien po partacku, bo w czasie transportu kilka z nich się oderwało.

Ostateczna konkluzja jest taka: doniesienia Demostenesa znalazły potwierdzenie, zarówno Rosjanie jak i urzędnicy polscy absolutnie nie przejmowali sie faktem, czy właściwa tablica trafi na właściwą trumnę. Urzędnicy Rosyjscy pilnowali tylko by wydane tablice pokrywały się z dokumentami ekspedycyjnymi, nie interesowali sie szczególnie jak osoby zajmujace się ich przytwierdzaniem będą rozpoznawać, która gdzie przytwierdzić. Mogło to byc wydawane w partiach po 2, 4 czy 6 tak jak napisal Demostenes, w zależności po ile trumien stało w pomieszczeniu. Potem przymocowywaniem tablic zajmowali sie jacyś Rosjanie wynajeci przez SOS, a tej czynności albo nikt nie nadzorował ze strony polskiej albo obecni żołnierze czy tez urzędnicy MSZ nie mieli żadnych szans stwierdzić na pewno, że dana tablica przytwierdzana jest na właściwej trumnie. Może być wiec tak, że urzędnicy, którzy wiedzieli, że trumny w Polsce nie będą otwierane przed pochówkiem w ogóle się sprawą właściwego oznakowania trumien nie przejmowali. Nie przejmowali sie z pewnością Rosjanie. W ogóle, wygląda tak, jakby nikt sie nie przejmował tym czy pochowana zostanie właściwa osoba.

Niestety Demostenes może mieć rację, że rzadko która trumna zawierała ciało osoby, której dotyczyła.

Co po prostu jest potwornym skandalem i informacją tragiczną.

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758