Bez kategorii
Like

Grzegorz Grabowski: Jak Rosjanie Syrię brali, a Polacy pomagali – czyli prostowanie plotek

12/05/2012
595 Wyświetlenia
0 Komentarze
28 minut czytania
no-cover

„Zachodni eksperci uważają, że prawdopodobny jest podział Syrii. Protesty mogą przerodzić się w wojnę domową i w międzyreligijne konflikty. Nastąpi reorganizacja poszczególnych wspólnot w strefach, w których czują się one bezpiecznie.”

0


Wieczorem 19 marca 2012 roku rosyjska sekcja BBC (BBC Russian Service) opublikowała wiadomość zatytułowaną: „Минобороны России подтверждает прибытие танкера в Сирию” – „Ministerstwo Obrony Rosji potwierdza przybycie tankowca do Syrii”. Serwis TVN24.pl zrobił z tego w dniu następnym info pt. „Rosyjscy komandosi w Syrii. Przypłynęli tankowcem”, zapowiadając w podtytule, że jest to "bomba, która pewnie będzie miała poważne reperkusje", gdyż „Rosyjskiej sekcji BBC udało się potwierdzić, że w Syrii wylądował kontyngent rosyjskich antyterrorystycznych sił specjalnych.”

 

W ślad za tą sensacją, jeszcze tego samego dnia (20.03) niektóre polskie portale (dez)informowały na wyrost: „Rosyjscy komandosi wylądowali w Syrii (…) Nie wiadomo ilu rosyjskich żołnierzy znajduje się teraz w Syrii.” Przywodziło to na myśl słynne lądowanie wojsk alianckich w Normandii, poprzedzone akcjami komandosów, i budzić to mogło nawet i grozę, ponieważ Rosjanie, w razie potrzeby, nie oszczędzają swoich żołnierzy i potrafiliby się zaryć w ruinach Latakii, Tartusu i Damaszku, niczym w Stalingradzie…

Tymczasem już w połowie lutego br. rosyjski poseł w Damaszku dementował podobne (dez)informacje, stwierdzając wprost: „Wszystkie wymysły o tym, że do Syrii rzekomo wysłano rosyjskie siły specjalne, że zrealizowano dostawy dużych ilości amunicji do portów tego kraju na "tajnych" statkach, że uzgodniono plany wznowienia pracy "byłej radzieckiej" stacji radiolokacyjnej na górze Kasiun [Mount Qasioun koło Damaszku] i budowy jeszcze jednej stacji radiolokacyjnej już na granicy tureckiej… nie odpowiadają rzeczywistości" (Rosja zaprzecza, że do Syrii wysłano rosyjski specnaz, bbc.co.uk/russian, 16.02.2012 – tłum GG.).

 

Obecnie zaś, prostowaniem plotek zajęło się rosyjskie Ministerstwo Obrony oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych w osobie ministra Ławrowa, który 20 marca „zdementował informację o wejściu rosyjskich okrętów bojowych do portów syryjskich i powiedział, że takie "bajki" mają także na celu storpedowanie prac misji Kofiego Annana. "Wiadomość o tym, jakoby w syryjskim porcie Tartus były rosyjskie okręty wojenne, to oczywiste bajki" – powiedział Ławrow. "Ministerstwo Obrony poinformowało oficjalnie, że w porcie Tartus znajduje się rosyjski tankowiec, który umożliwia tankowanie paliwa do statków Czarnomorskiej i Północnej flot Federacji Rosyjskiej, które pływają w Zatoce Adeńskiej w ramach działań antypirackich, w których uczestniczą także statki krajów UE i NATO" – powiedział minister zagranicznych Federacji Rosyjskiej. "Na pokładzie tego tankowca, jak i na pokładach wszelkich cywilnych statków pomocniczych uczestniczących w operacji antypirackiej, znajduje się pododdział ochrony na wypadek, gdyby ten tankowiec (lub jakikolwiek inny statek cywilny znajdujący się w Zatoce Adeńskiej) został zaatakowany przez piratów – wówczas ochroniarze pomogą w uniemożliwieniu przechwycenia statku" – powiedział Ławrow.” (Ławrow: Nie ma rosyjskich okrętów bojowych w Syrii, rus.ruvr.ru, 20.03.2012 – tłum. GG.).

 

Na konferencji prasowej w Moskwie, przeprowadzonej tegoż dnia (20.03) po spotkaniu Ławrowa z ministrem spraw zagranicznych Libanu, padły stwierdzenia wyjaśniające nam powody doszukiwania się rosyjskich wojsk interwencyjnych w Syrii, a także precyzujące cele polityki Rosji wobec Syrii:

 

„O żadnej rewizji rosyjskiego stanowiska wobec kryzysu syryjskiego nie ma mowy – powiedział szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow po rozmowach ze swoim libańskim kolegą. Według rosyjskiego ministra, gdy w chwili obecnej nadszedł decydujący moment w pracy specjalnego przedstawiciela ONZ w Syrii, Kofiego Annana, zaczęło dochodzić do prowokacji i rozpowszechniania fałszywych informacji. Działania te mogą doprowadzić do zerwania wszystkich pokojowych wysiłków – uważa Siergiej Ławrow.

 

Sytuacja w Syrii stała się jednym z głównych tematów rozmów szefów rosyjskiej i libańskiej dyplomacji. Bejrut, najbliższy sąsiad Damaszku, jest bezpośrednio zainteresowany jak najszybszym zakończeniem przemocy – podkreślił kolega Siergieja Ławrowa, Adnan Mansur [absolwent katolickiego Uniwersytetu Świętego Józefa, założonego przez polskich jezuitów w Bejrucie – przyp. tłum.]. (…) Komentując rozwój syryjskiego kryzysu, szef MSZ Libanu powiedział, że stanowiska Moskwy i Bejrutu są identyczne, w tym także w kwestii niedopuszczalności interwencji zewnętrznej w sprawy Syrii: "Nikt nie występuje przeciwko reformom w Syrii. My jesteśmy przeciwko przemocy. W związku z tym obserwujemy zbliżenie stanowisk naszych krajów wobec tego, co dzieje się w Syrii. Opowiadamy się za przerwaniem przemocy ze strony wszystkich uczestników konfliktu. Jesteśmy przeciwni zewnętrznej interwencji wojskowej. Dialog, to jedyne wyjście z obecnego impasu. Jakakolwiek obca interwencja tylko pogłębi kryzys. Jeśli chcemy, aby Syria zgodziła się na dialog, to musimy pomóc kierownictwu syryjskiemu w realizacji reform i zapewnieniu bezpieczeństwa".” (Syria: Liban zgadza się z Rosją, rus.ruvr.ru, 20.03.2012 – tłum. GG.).

 

Następnego dnia (21.03) "Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła w środę jednogłośnie deklarację w sprawie sytuacji w Syrii, w której wszyscy członkowie Rady udzielają poparcia specjalnemu wysłannikowi ONZ i Ligi Arabskiej Kofiemu Annanowi i opracowanemu przez niego planowi pokojowemu. (…) Krótko przed ogłoszeniem wiadomości o uchwaleniu deklaracji szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że Rosja popiera jej projekt.” (fakty.interia.pl).

 

Obyło się zatem bez „lądowania kontyngentu rosyjskich sił specjalnych w Syrii", co można było śmiało traktować jako zwykłą propagandę wojenną. Rosjanie musieliby upaść na głowę, żeby wysyłać teraz do tego okrążonego kraju swoje wojska interwencyjne, podczas gdy od początku walczą o to, by nie weszli tam żadni obcy interwenci i żeby ewentualna zmiana władzy została dokonana w sposób cywilizowany przez samych Syryjczyków.


 

 

Mapa topograficzna Syrii. Na obszarze ok. 3/5 całej powierzchni kraju panuje susza i wieje gorący suchy wiatr z pustyni. Żyzna nadbrzeżna równina położona jest w północno-zachodniej części Syrii, na ziemiach alawitów – tutaj skupia się praktycznie całe rolnictwo.
 

 

II. Rosyjska ocena i prognoza – „Syria: Asad nie przestanie strzelać

Minął już tydzień od rozpoczęcia misji Kofiego Annana na rzecz rozwiązania syryjskiego konfliktu. I można już mówić o jej niepowodzeniu. Baszar Asad oświadcza, że będzie prowadzić wojnę do zwycięskiego końca i nie przyjmuje żadnych prób rozwiązania sytuacji przy pomocy zewnętrznych pośredników.

 

Jego stanowisko opiera się na oczywistej wojskowej przewadze. Wolna Armia Syryjska nie jest sformowana i jest źle przygotowana i uzbrojona, pomimo obietnic dostarczenia broni ze strony Arabii Saudyjskiej i Kataru. To tylko jeden z przykładów umiędzynarodowienia konfliktu, na razie na poziomie regionalnym. A w ogóle sytuacja jest taka:

 

W Damaszku i Aleppo dokonywane są ataki, o które oficjalna propaganda oskarża opozycję otrzymującą broń od Arabii Saudyjskiej. Oskarżenia pod adresem "Al-Kaidy" już nie są podnoszone, bo to odbywa się na poziomie państwa. Informację na temat pomocy wojskowej potwierdza książę Saud al-Faisal, minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, który mówi o prawie powstańców do obrony.

 

Opozycjoniści obarczają odpowiedzialnością za ataki reżim Asada, sami mieszkańcy poszkodowanych kwartałów oskarżają Turcję, gdzie znajdują się działacze Syryjskiej Rady Narodowej. Ankara sformułowała życzenie utworzenia strefy bezpieczeństwa na terytorium Syrii, a kraje Zatoki Perskiej zamknęły swoje ambasady w Damaszku. Katar i Saudyjczycy powtarzają, że są gotowi do udzielania pomocy wojskowej oficerom i żołnierzom dezerterującym z armii syryjskiej.

 

Irak grozi Iranowi w związku z wysłaniem do Damaszku partii ładunków humanitarnych. Protesty te spowodowane są korzystaniem z irackiej przestrzeni wojskowej.

Hassan Nasrallah, lider "Hezbollahu", pozostaje po stronie reżimu Asada.

 

Zachodni eksperci uważają, że prawdopodobny jest podział Syrii. Protesty mogą przerodzić się w wojnę domową i w międzyreligijne konflikty. Nastąpi reorganizacja poszczególnych wspólnot w strefach, w których czują się one bezpiecznie. Alawicka mniejszość, do której należy klan Asada, może skoncentrować się w Latakii [1]. Władza nad resztą kraju przejdzie w ręce sunnickiej większości, Kurdowie оdseparują się wzdłuż granicy z Turcją i na płaskowyżu Dżezira [2].

 

Jest już oczywiste, że nie wypalił też plan rosyjski: Asad wstrzymuje działania wojenne w zamian za rezygnację z planów jego usunięcia. Syryjskiego dyktatora nic już nie powstrzyma i – jak oficjalnie przyznają rosyjscy dyplomaci – odmawia on zastosowania się do rosyjskich zaleceń. Dlatego eksperci skłaniają się ku opinii, że stanowiska Rosji i Zachodu w sprawie rozwiązania kryzysu syryjskiego mają szansę na zbliżenie.

Dymitr Zujew”

 

Źródło: http://rus.ruvr.ru/2012_03_19/68914864/ (19.03.2012)

 

Przypisy tłum.:

 

[1] – Latakia – miasto portowe i okręg administracyjny w północno-zachodniej Syrii (ok. 950 tys. mieszkańców), graniczący od południa z miastem portowym i okręgiem Tartus (ok. 750 tys. mieszkańców).
[2] – Dżezira, Al-Dżazira (pol. step) – tereny północno-wschodniej Syrii i północno-zachodniego Iraku.

 



 

 

Mapa Kurdystanu. Prawdopodobny jest podział Syrii – Kurdowie (9% ludności) оdseparują się od Arabów (90%) wzdłuż granicy z Turcją i na płaskowyżu Dżezira, zaś posiadający tradycję własnej państwowości alawici (10-15%) spróbują zachować odrębność w rejonach nadmorskich (Latakia,

 

Tartus).

III. Analiza syryjskiego naukowca: „Moskwa i tworzenie Nowego Światowego Systemu

Imad Fawzi Shueibi analizuje przyczyny i konsekwencje niedawnego stanowiska Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

 

Pomoc, którą Moskwa okazuje Damaszkowi, to nie jest stanowisko pochodzące z czasów zimnej wojny, lecz wynik głębokiej analizy zmiany stosunku sił na świecie. Dzisiejszy kryzys doprowadzi do powstania nowej międzynarodowej konfiguracji, która będzie stopniowo ewoluowała od modelu jednobiegunowego, powstałego w wyniku rozpadu ZSRR, do systemu innego typu, który jeszcze jest do ustalenia. Takie przemodelowanie prowadzi nieuchronnie do pogrążenia się świata w okres geopolitycznych wstrząsów.

 

Niektórzy, jak zwykle, stawiają na to, że Rosja zmieni swój stosunek do Bliskiego Wschodu i powróci do stanowiska, które zajęła w konflikcie libijskim i syryjskim. Jednakże bardziej szczegółowa analiza rosyjskiego stanowiska obala tę hipotezę z następujących powodów:

 

W dzisiejszych warunkach Rosja nie może się wycofać, wziąwszy pod uwagę ten fakt, że Moskwa widzi w obecnych wydarzeniach i w swojej konfrontacji z Zachodem – USA i Europą – możliwość bardziej jasnego określenia nowego światowego systemu, który zastąpi porządek (jeśli to można nazwać "porządkiem") panujący w stosunkach międzynarodowych po zimnej wojnie i rozpadzie ZSRR; był to porządek charakteryzujący się jednobiegunowością i dążący do wielobiegunowości po wojnie w Libanie w 2006 roku.

 

Właśnie to pragnął podkreślić Włodzimierz Putin 14 stycznia 2012 roku, kiedy powiedział, że uczestniczymy w tworzeniu nowego porządku światowego, różniącego się od tego, jaki powstał po rozpadzie ZSRR. Oznacza to, że Moskwa pójdzie do końca w swych staraniach, by zapobiec wszelkim próbom zatrzymania tego procesu, nawet jeśli trzeba będzie pójść na konfrontację. Oświadczenie ministra spraw zagranicznych Rosji, że Zachód popełnia wielki błąd, jeżeli myśli, iż może uderzyć na Iran, po którym nastąpiło nowe oświadczenie Putina, że jeżeli Zachód spróbuje zadziałać na arenie międzynarodowej w sposób jednostronny, to Moskwa nie będzie patrzeć na to bezczynnie, a nawet da mocną odpowiedź – stanowi nic innego, jak ultimatum, które oznacza, że Moskwa nie zamierza się targować, jak to było z Irakiem, lub zastygać w niezdecydowaniu, jak w przypadku Libii, i że dzisiaj wszystko sprzyja utworzeniu nowego światowego porządku – w chwili strategicznego wycofania wojsk USA z Iraku i w momencie, gdy prezydent Barack Obama zawiadamia o zmniejszeniu liczebności amerykańskich sił zbrojnych z 790 000 do 490 000 ludzi, a także o zmniejszeniu budżetu wojskowego do 450 miliardów dolarów.

 

Wszystko powyższe świadczy o niemożności jednoczesnego prowadzenia dwóch różnych operacji wojskowych, a także oznajmia o początku konfrontacji z Chinami w Azji Południowo-Wschodniej (i zbrojeniu tego regionu). Pekin odpowiedział 7 stycznia 2012 roku, stwierdzając że "Waszyngton nie jest więcej w stanie przeszkodzić wzejść Chińskiemu Słońcu". Waszyngton szykuje się, by powtórzyć swój nierozumny postępek i stara się wejść w konfrontację z Chinami po tym, jak przegrał z Moskwą walkę na wielu frontach, takich jak wielka gra wokół turkmeńskiego i irańskiego gazu, albo bitwa o wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego (z chwilą ogłoszenia swojej nowej strategii Waszyngton odchodzi z tego regionu, biorąc przy tym na siebie zobowiązanie zagwarantowania stabilności i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie i twierdząc, że będzie monitorować zachodzące tu wydarzenia).

 

Putin napisał niedawno na temat swojej strategii: "świat przygotowuje się do wejścia w długą i bolesną strefę turbulencji" – i należy odczytywać te słowa nie tylko jako zwykłe przedwyborcze deklaracje o zamierzeniach. Tak, Putin wyraźnie powiedział, że Rosja nie ściga złudnych celów jednobiegunowego panowania na tle ogólnej jego ruiny, i że nie może ona zagwarantować światowej stabilności w momencie, gdy pozostałe bieguny wpływu nie są jeszcze gotowe, by wspólnie podjąć się tego zadania. Innymi słowy, jesteśmy na progu długiego okresu konfrontacji z systemem jednobiegunowym, która będzie trwała dopóty, dopóki inne wpływowe mocarstwa nie umocnią nowego porządku na świecie.

 

Zazwyczaj Stany Zjednoczone rejterują, gdy nie mogą liczyć na szybki i pewny sukces. Amerykanie doskonale wiedzą, jak wali się ich ekonomia i jak bardzo spadły wpływy ich sił zbrojnych, zwłaszcza po tym, gdy straciły one swój prestiż, wyplątując się z nieoczekiwanych wojen. Chociaż Putin rozumie, że czasu nie można cofnąć wstecz, to jednak wzywa stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, a także Grupy Ośmiu i Grupy Dwudziestu do ukrócenia wszelkich prób rozpalania napięć wzdłuż linii etnicznych lub społecznych podziałów, bądź też podtrzymywania tych niszczycielskich sił, które mogą spowodować zagrożenie dla bezpieczeństwa światowego. Jest to wyraźny sygnał do wyrzeczenia się przez organy przyjmujące rozwiązania uwzględniania interesów tych grup religijnych lub ugrupowań zbrojnych, które nie są częścią systemu państw narodowych. Putin jasno określa te grupy jako obiektywnych sojuszników tych państw, które zajmują się eksportem "demokracji" na drodze wojen i przymusu. Moskwa nie będzie szczędzić sił w walce z tymi trendami politycznymi i uzbrojonymi grupami. Premier Rosji kończy swoją myśl stwierdzeniem, że prawo międzynarodowe już więcej nie będzie usprawiedliwieniem, nawet jeśli początkowe intencje były dobre. Oznacza to, że Rosja już więcej nie przyjmie ze strony Francji, Wielkiej Brytanii i USA żadnych prób zastępowania zasady suwerenności zasadą interwencji humanitarnych.

 

W rzeczywistości USA nie mogą całkowicie wyjść z regionu Bliskiego Wschodu. Amerykanie po prostu zajmują się dostosowaniem tej strefy do prowadzenia „wojny przez zaufane osoby". I dzieje się to w momencie, gdy Putin przyznaje, iż wschodzące mocarstwa na razie nie są gotowe, by zająć swoje miejsce w nowym, nie-jednobiegunowym świecie. Takimi wschodzącymi mocarstwami są Chiny, Indie i państwa Szanghajskiej Organizacji Współpracy jako całość. To zaś oznacza że:

 

– Świat będzie odtąd mniej jednobiegunowy, niż był w okresie od 2006 do 2011 roku.

 

– Konflikty będą miały charakter globalny i będą towarzyszyć coraz bardziej niepokojącym dyskursom, tworzącym poczucie, że świat zmierza w kierunku przepaści i może być w nią wciągnięty.

 

– Reguła, zgodnie z którą "supermocarstwa nie umierają w swoim łóżku" wymaga ostrożności w związku z ryzykiem prób wyprzedzania wydarzeń; zwłaszcza, gdy supermocarstwo znajduje się poza głównym systemem, do którego jest przyzwyczajone od czasów drugiej wojny światowej, a sposoby jego działania oscylują pomiędzy wojną i zwiększaniem napięć w strefach wpływów innych państw. Ponieważ wojna między supermocarstwami jest trudno wykonalna i raczej niemożliwa z powodu broni jądrowej, dlatego jej alternatywą staje się wzrost napięcia i/lub rozpętanie wojny przez zaufane osoby w celu samoutwierdzenia się na arenie międzynarodowej. Istnieje również opcja zadowalającego wszystkich podziału stref wpływów w nowym traktacie typu jałtańskiego. Dzisiaj nie może być o tym mowy, ale co będzie jutro? W polityce niczego nie można wykluczyć na zawsze. Istnieje zasada, zgodnie z którą można pokonać supermocarstwo, ale lepiej tego nie robić. Lepiej pozwolić mu uratować twarz i pozwolić nowym i starym supermocarstwom współistnieć w jednym systemie. Właśnie tak stało się z Francją i Wielką Brytanią po II wojnie światowej.

 

– Najpoważniejsza obawa dotyczy walki o zmianę status quo, która w swojej brutalności przewyższa starcia z czasów zimnej wojny (choć w dzisiejszych czasach różni się stosowanymi metodami) – i będzie ona utrzymywała się tak długo, dopóki państwa członkowskie SOW [Szanghajskiej Organizacji Współpracy] nie zdołają stanąć mocno na swoich pozycjach. Oznacza to, że niespokojne czasy w strefach konfliktów (Korea-Iran-Syria) potrwają jeszcze przez długi czas. W języku współczesnej polityki może to być traktowane jako drzwi otwarte dla efektu domina, a właściwie dla wszystkiego nieprzewidywalnego i bezprecedensowego, a także przejście od ograniczonych konfrontacji do bardziej nieprzemyślanych konfliktów, gdzie każdy z uczestników będzie stawiać na swojego konia wszystko, co posiada.

 

Jest oczywiste, że kraje zaangażowane w tę walkę opowiedzą się za nowym podziałem wpływów i ten przyszły międzynarodowy podział niekoniecznie będzie dla nich szkodliwy, ponieważ zaangażowały się w tę walkę. Nowy światowy podział odbywać się będzie kosztem innych państw, które znajdują się na peryferiach konfliktów lub będą wykorzystane jako instrumenty rozwiązywania konfliktów. Wśród zasad konfliktów międzynarodowych jest jedna, zgodnie z którą udział uprawnia do podziału, i to do tej pory się potwierdzało, pod warunkiem, że uczestniczące kraje nie tracą swojej inicjatywnej zdolności, wolnej woli i zdolności do działania, a także hołdują zasadzie twardości, która jest podstawową zasadą w zarządzaniu kryzysowymi okresami.

 

W rzeczywistości zarządzanie kryzysami stanie się wspólnym zadaniem w najbliższym okresie, który może trwać lata. Prawdziwe niebezpieczeństwo polega na tym, że jedne kryzysy zaczną być rozwiązywane przy pomocy innych kryzysów, w wyniku czego wschodnia część Morza Śródziemnego i Południowo-Wschodnia Azja mogą stać się przewlekle niestabilnymi strefami.

 

Imad Fawzi Shueibi” – prezes Centrum Dokumentacji i Studiów Strategicznych w Damaszku.

 

Tłum. Grzegorz Grabowski

 

Źródło: http://rus.ruvr.ru/2012_03_20/68987210/ (20.03.2012)

 

Pierwodruk w języku angielskim: Moscow and the formation of The New World System

http://www.voltairenet.org/Moscow-and-the-formation-of-The (11.02.2012)

 



 

 

Dr Imad Fawzi Shueibi.
Zob. także:

 

Rosja i zmieniający się świat – artykuł programowy Włodzimierza Putina opublikowany 27.02.2012 r. w „Moskiewskich Wiadomościach”: http://www.putin2012.ru/events/314/event

 

Tekst w języku angielskim: Vladimir V. Putin, Russia and the changing world

 

http://www.voltairenet.org/Russia-and-the-changing-world (29.02.2012)

 

Baza rosyjska w Syrii. Iran na drodze do Azji Centralnej – artykuł prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego: http://www.pogonowski.com/?p=2651 (20.03.2012)
 

Grzegorz Grabowski

0

Ob

Stowarzyszenie Ob

110 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758