Bez kategorii
Like

Entuzjaści identyfikacji noworodków

17/03/2012
378 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Siostra Łukaszka dostała esemesa, że jedna z jej koleżanek urodziła dziecko i leży w szpitalu. Wybrała się zatem z wizytą.

0


Siostra Łukaszka dostała esemesa, że jedna z jej koleżanek urodziła dziecko i leży w szpitalu. Wybrała się zatem z wizytą. Koleżanka leżała w pokoiku, w którym znajdowało się jeszcze kilka innych łóżek. Wszystkie były zajęte przez inne panie, które też urodziły dzieci. Siostra się przywitała z koleżanką, pogratulowała jej, a potem zapytała gdzie dziecko.
– Zaraz je przyniosą. Wszystkie zresztą powinni zaraz przynieść – wyjaśniła koleżanka. Do pokoju wsypał się personel medyczny dostarczając resztę dzieci. Z miejsca wybuchły awantury.
– Czego one znowu chcą? – skrzywił się lekarz.
– To nie jest moje dziecko!! – krzyczała jedna matka za drugą.
– Wyglądają prawie tak samo – stwierdził lekarz przyjrzawszy się pobieżnie noworodkom.
– Litości! I to mówi lekarz!? – jedna z matek opadła wyczerpana na poduszkę.
– Właściwie nie jestem lekarzem. Jestem tylko pełniącym obowiązki noszącego fartuch – przyznał lekarz. – Liczba dzieci się zgadza? Się zgadza? Co prawda na początku nam się pomyliły sztuki, ale to była prosta aszybka. Każda ma dziecko? Ma. To o co chodzi? – To nie są nasze dzieci! – upierały się matki.
– Z czego panie to wnoszą?
– Moje ważył już trzy i pół kilo, a to ma karteczkę, że waży dwa dziewięćset!
– No to schudło. A pani?
– Urodziłam chłopczyka, a dostałam dziewczynkę!
– Może zostanie posłanką – pan lekarz dzielnie odpierał wszelkie uwagi. Matki, nadal oburzone, zażądały śledztwa.
– Śledztwo, śledztwo… – westchnął lekarz. – Po co wam to śledztwo, co? Ma celu tylo jedno: zdyskredytować dyrekcję szpitala. Tak? O to wam chodzi? Bo dzieci nie będziemy zamieniać. O nie, na to nie ma zgody. Wyobrażacie sobie sprawdzać tożsamość wszystkich dzieci w szpitalu i wszystkie wymieniać pomiędzy sobą? toż to byłoby czyste szaleństwo. A prozę zauważyć, że w gruncie rzeczy każde dziecko potrzebuje tego samego. Miłości, opieki i matki.
Matki nadal nalegały, że chcą wyjaśnić gdzie są ich prawdziwe dzieci. i że same przeprowadzą swoje śledztwo zapraszając niezależnego śledczego z zagranicy.
– No dobrze – westchnął lekarz. – A co zrobicie, jeśli ten niezależny śledczy powie, że wszystko jest w porządku? Że nie ma żadnego spisku, że wszystko jest jak być powinno i ta sprawa powinna łączyć a nie dzielić? Zresztą powiem wam, że takie sytuacje trafiają się tutaj co chwila i cały personel ma już serdecznie dość tematu zamieniania dzieci. Jak chcecie nam koniecznie przyłożyć to proszę podjąć kwestię legionelli w szpitalnych rurach.
Wyszły pielęgniarki, lekarz też już wychodził, ale jeszcze się obrócił i rzucił przez ramię:
– Śledztwa i tak nie będzie, bo po pierwsze wszystko jest w porządku, a po drugie, wszyscy ochroniarze są zajęci. Gonią jakiegoś faceta, który demonstruje z tabliczką "Pierniczę, nie rodzę"…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758