Bez kategorii
Like

Dziura czasowo – przestrzenna

02/02/2012
305 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Jak się znalazłem w innym wymiarze i jak powróciłem do swoich czasów

0


    Jedna z moich sióstr mieszka w miejscowości dosyć odległej od mojej. Jest to duże miasto. Osiedle na którym mieszka ma ciekawą budowę: przez środek biegnie linia kolejowa i przedziela je na połowę. Te dwie połówki są prawie identyczne. Prawie. Po obu stronach są podobne sklepy, bloki i nawet śmietniki i piaskownice.

   Jako 16-17 latek parę razy siostrę odwiedziłem. Przebywałem u niej krótko. W każdym bądź razie nie na tyle długo by zaznajomić się z okolicą. Co najwyżej wychodziłem do jakiegoś pobliskiego sklepu i z powrotem.

   Kiedyś była u siostry impreza. Przyszli też jej jacyś znajomi.Towarzystwo bawiło się dobrze. Brakowało tylko muzyki. Ktoś sobie przypomniał, że przecież ja gram na gitarze. Szczęście nam dopisywało. Jedna z jej koleżanek miała takowy instrument. Musiałem tylko po niego sam pójść. Bo ta koleżanka już na imprezę nie wracała. 

   Mieszkała w wieżowcu na 6-tym piętrze. Dała mi gitarę. Z windy nie skorzystałem. Szybko zbiegłem w dół. Widocznie za szybko bo pomyliły mi się kierunki: po wyjściu zamiast w prawo skręciłem w lewo. I tak znalazłem się w innej, bliźniaczej części osiedla.

   Zima, dosyć ciemno bo osiedle było ciągle w budowie. I nie wszędzie były zamontowane lampy uliczne. Szedłem: jeden blok, drugi, wieżowiec, piaskownica. Potem znajome śmietniki i…

Stanąłem zaskoczony i oszołomiony. W miejscu trzypiętrowego bloku siostry stał przystanek autobusowy. Po chwili znowu się schowałem za wieżowiec. Wychynąłem ostrożnie zza rogu: przystanek ciągle stał. W miejscu dobrze znanego mi bloku. Przetarłem oczy. Nic się nie zmieniło. Co za licho? "Tylko nie panikuj. Uspokój się" – pomyślałem w duchu. Usiadłem na przystankowej ławce. Próbowałem się skupić. Nie było łatwo: późna godzina, zimno i świadomość czegoś niepojętego. Myślałem  do tej pory, że takie rzeczy zdarzają się tylko na kartach fantastycznych książek. Albo filmach. A tu masz ci los! Bloku siostry nie ma, a ja wylądowałem w nie wiadomo jakich czasach. Swoją drogą byłem ciekawy czy się cofnąłem czy przeskoczyłem do przodu? Aby nie za bardzo: miałem przy sobie trochę pieniędzy i żywiłem cichą nadzieję, że są jeszcze aktualne.

   Po godzinie główkowania do niczego właściwie nie doszedłem. Co prawda po początkowym szoku trochę się oswoiłem z myślą, że moje dawne życie to już historia. Nie wiedziałem tylko czy współczesna. Muszę działać! 

   Godzina jak pisałem była późna, na przystanku żywego ducha. Ale, ale. Ktoś się zbliża. Kobieta z pakunkami. Sprawdza rozkład. Lepszej okazji mogę nie mieć:

 – Jaki czas teraz mamy?

   Kobieta spojrzała na zegarek:

 – Dwudziesta druga trzydzieści.

 – A dokładniej?

 – Szesnastego.

 – A jeszcze dokładniej?

   Przyjrzała mi się podejrzliwie. Ten to dopiero zabalował! Ale w końcu powiedziała:

 – Styczeń.

 – A rok. Który mamy rok! – zapytałem niecierpliwie i może nazbyt histerycznie.

   Zaczęła nerwowo przestępować z nogi na nogę. Myślała. Jeśli miała jakiekolwiek wątpliwości czy aby jestem przy zdrowych zmysłach moje następne pytanie rozwiało je:

 – Dwie godziny temu stał tu, w tym miejscu trzypiętrowy blok. Nie wie Pani czasami co się z nim stało?

   Widziałem po jej oczach, że wpada w panikę:

 – Chyba nic już nie przyjedzie. Pójdę na piechotę.

   I poszła. Znowu zostałem sam. Nie zaliczyłbym siebie do mazgai lecz nawet dla mnie ta cała sytuacja to za wiele. Napływały fale histerii. Żeby tylko nie ulec! 

   Bezradnie rozejrzałem się w koło. Zbliżała się jakaś postać. Z rezygnacją opuściłem głowę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos:

 – Marian?

   Przede mną stał mój szwagier. Jak żywy.

 – Poznajesz mnie!?

 – Gdzie się tyle czasu podziewałeś i co tutaj robisz?

 – Ile lat mnie nie było?

 – Myślałem, że masz silniejszą głowę. Gadasz jak potłuczony. Chyba, że się pośliznąłeś na lodzie i walnąłeś głową o chodnik.  Twoja siostra się już naprawdę zaczęła o Ciebie martwić.

   Poszedłem za nim szczęśliwy, że w tym obcym dla mnie świecie znalazłem jednak kogoś znajomego. 

   Mijając w drodze powrotnej po dwa razy "te same" miejsca zacząłem się domyślać prawdy. Blok siostry mnie w tym tylko utwierdził – stał na swoim dawnym miejscu. Mimo tego zasypiając byłem szczęśliwy, że "powróciłem". A moja miłość do literatury fantastycznej znacznie osłabła. 

   

   

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758