ONA I ON
Like

Czystość przedmałżeńska

20/05/2014
1701 Wyświetlenia
10 Komentarze
18 minut czytania
Czystość przedmałżeńska

Wiele czytałem o tym, jak głębokim, potężnym doświadczeniem jest czysta, bezgrzeszna miłość. Oto dwoje ludzi, oboje czyści seksualnie, a ich związek pobłogosławiony przez Pana Boga w postaci sakramentu udzielonego przez kapłana – stają naprzeciwko siebie, ubrani jedynie w miłość i katolicką żądzę, emanując moralną siłą zaklętą w pragnieniu założenia rodziny.

0


 

 

Negocjacje z miłością

 

Tak to mniej więcej wygląda w głowach ludzi, wierzących w taką właśnie wizję miłości. Stawiają oni tej darmowej, powszechnie dostępnej, cudownej sile w człowieku warunki – miłość we mnie pojawi się wtedy, gdy dziewczyna zrobi to i tamto, będzie taka i siaka. Będę kochał gdy te i te warunki zostaną spełnione. A jeśli nie będą, będę się brzydził, odrzucę ją – będę czytał książki o wielkiej miłości, oraz cierpiał z tęsknoty za nią, mając ją pod nosem.

 

Miłość to siła, którą możemy w każdej chwili odczuć – po prostu wyobraźmy sobie coś, kogoś kto wzbudza w nas te, bądź podobne odczucie. I tyle, tylko tyle. Wyobraź sobie, przypomnij, a już czujesz w sobie tę moc… Pulsuje w brzuchu, tańczy w klatce piersiowej, ożywia percepcję i spojrzenie… a Ty chcesz by ktoś Ci ją dał. Po co? Przecież ją masz, to kwestia decyzji i nic więcej. Ktoś kto Ci ją da, na pewno nie zrobi tego za darmo; zażąda czegoś w zamian. Może związku, może podżyrowania kredytu…

 

Pomyśl proszę logicznie. Jeśli przez jedną chwilę możesz poczuć miłość, tylko wyobrażając sobie kochanego pieska, świnkę morską albo koleżankę z gimnazjum, możesz zmienić jedną chwilę w dwie. Możesz? Jasne że tak, spróbuj ją przedłużyć wiagrą swego skupienia na obiekcie Twej miłości. A jeśli są dwie, to niby dlaczego nie dodać jeszcze jednej, by wyszły trzy chwile? Da się, oczywista oczywistość. To dodaj jeszcze dwie, ba! zaszalejmy! dodaj jeszcze trzy chwile. Trzy dodać trzy, daje siedem chwil szczęścia. Pomnóż razy dwa, jak długość złowionej przez Ciebie ostatnio ryby… i mamy czternaście. Bawiąc się tak dalej, możemy przeżyć całe życie w miłości, nie angażując do tego naszego raju żadnych cwaniaczków, interesantów. Egoista! Nienormalny! Pusty! Satanista! Kaleka emocjonalny! Wrzasną wszyscy ci, którzy ostrzyli sobie zęby na Twoje włości i kosztowności. Oni Ci kilka miłych słów, Ty im mieszkanie i samochód. Ale biznes!

 

Wyrachowanie dla rodziny

 

Stawianie warunków ma sens, jeśli pragniemy założyć rodzicę i mieć dzieci – ale do tego nie trzeba miłości. Myślę że 99% rodzin nie zna miłości, bo gdyby większość ludzi ją znała, świat byłby miejscem z radosnymi ludźmi – a skąd w tych ludziach tyle frustracji, no skąd? Ze szczęśliwego, pełnego miłości dzieciństwa? Nie da się inwestować i umieszczać w dziecku miłości, by ono zwracało nienawiść. To tak nie działa. Co inwestujesz, taki zwrot dostajesz. Spójrzmy więc jaki zwrot dostajemy – to ma być ta miłość?

 

Wiadomo że dziewczyna mająca w rodzinie ciężkie choroby, średnio nadaje się na posiadanie dzieci. Oczywiście Panie twierdzą, że miłość pokona wszystkie ograniczenia – ale gdy dziecko będzie latami cierpiało, czasem łącznie z matką, a wszystko będzie skąpane w nędzy i bezradności finansowo emocjonalnej – mamy piekło na ziemi, którego można łatwo uniknąć. Telenowele, filmy romantyczne kreują inną wizję – wspólna miłość pokonuje chorobę, a wszyscy są szczęśliwi. Niestety, życie rzadko ma coś wspólnego z fikcją literacko filmową.

 

Panie uważające stawianie takich warunków za bestialskie, same stawiają warunki mężczyźnie – ma zadbać o rodzinę, pracować, być zaradny i „łebski”. Wiadomo że wybór nicponia rozbije rodzinę – i dokładnie tak samo mężczyzna powinien to widzieć. Wybór kobiety mającej w rodzinie ciężkie choroby, zwiększa szanse na tragedię.

 

Ucieczka w świat fikcji

 

Ale ludzie tak bardzo nienawidzą faktów, realiów i statystyki, że wymyślają wręcz kuriozalne, groteskowe usprawiedliwienia. Np. mówią, że w każdej rodzinie może pojawić się choroba. I owszem, ale rządzi statystyka – ile razy wygrałeś w totolotka? Ano własnie… a przecież ciągle ktoś wygrywa. Dlaczego nie Ty? Bo to jest właśnie statystyka. Wolę wybrać sytuację, gdzie mam większe szanse na szczęśliwe, udane życie. To jak z palaczami, niedzielnymi kanapowymi alkoholikami i całą resztą ludzi, którzy swoje zadowolenie skojarzyli z kosztownym, niszczącym zdrowie nałogiem. Ich argumenty wydają się mocne… ale tylko wydają się. Kiedyś każdy na coś umrze! rzęzi i pokasłuje palacz, naciągając wargę na zęby, by otoczenie nie widziało ich żółto czarnej barwy. Oczywiście że tak, ale jedni umrą w wieku 80 lat na zawał, będąc sprawnymi i funkcjonalnymi, a inni w wieku 70 lat, gdzie ostatnie trzydzieści na wziewnych sterydach, wózku, coraz częstszym szpitalu i bezustannym kaszlu.

 

Mój ojciec po latach palenia, wylądował na wózku inwalidzkim. Ma sprawne ciało, ale płuca nie wyrabiają gdy chodzi. Szpital i niezwykle bolesne zabiegi, szybko przekonały go do rzucenia palenia. Tylko że tata nigdy nie udawał, że na coś trzeba umrzeć i że pali bo lubi – palił, bo nie umiał rzucić, tak jak miliony ludzi i ja sam, do czasu kiedy dowiedziałem się że lada moment idę pod namiot tlenowy. Ten strach zadziałał na mnie tak mocno, że rzuciłem. Mam silne przekonanie, że drugi raz przez piekło odstawienia bym już nie przeszedł. Kilkanaście lat paliłem, papieros był dla mnie środkiem przeciwlękowym i uspokajającym. Ale cena za te ochłapy chemicznego relaksu i otumanienia była straszna. Dlatego nikt mnie nie nabierze, że pali bo lubi. Palisz, bo jak nie wciągasz do płuc cuchnącego dymu, to czujesz się źle. Palisz bo musisz, bo cuchnący nałóg ma nad Tobą władzę, decyduje o Twoim życiu, ustawia Ci znajomych, czas wolny, pożera wszelkie zaskórniaki…

 

Rzężący śmiech nałogowca

 

Alkoholicy śmieją się z abstynentów, twierdząc że czasem trzeba zaszaleć. Jasne, ale ta zabawa dla nich to picie, by odczuć przyjemność. Jak nie ma picia, pojawia się dyskomfort, nerwowość, wszystko nas rozbija i drażni. Tylko kilka piwek jest w stanie dać nam chwilowy luz. Ktoś kto nie pije, osiąga go oglądając serial, idąc na spacer, grając w ulubioną grę. A gdy nie idzie na spacer? Normalnie żyje. Nasz mądraliński natomiast nie może sobie znaleźć miejsca, wierci się i kręci, mając w głowie obraz zimnej, rozkosz-dającej butelki piwa. Okazje zawsze się trafiają – jeśli chcesz, można codziennie oblewać czyjeś sukcesy, porażki, rocznice, miesięcznice, tygodnice i dziennice – nie potępiam, sam piję. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – nie oszukujmy sami siebie. Zwykłemu człowiekowi hormony przyjemności uruchamia spacer – weekendowemu alkoholikowi piwo, a mądremu człowiekowi akt woli – np. pomyślenie o czymś przyjemnym. Jak pomyślisz o cytrynie, pojawi się ślina. Mózg nie odróżnia wyobrażenia od rzeczywistości – ktoś kto poważnie myśli o swoim życiu, wie że zadowolenie to kwestia decyzji – nie trzeba do tego związków, wódy, papierosów, narkotyków, ajfona i tego wszystkiego, co ma tę przyjemność wzbudzać.

 

Najpierw Cię programują jak pralkę – to i to ma dać przyjemność. Ty to łykasz, i podążasz ścieżką wyznaczoną przez projektantów Twego życia. Kto mądry, nigdy nie pójdzie ścieżką tradycji czy promowanych trendów – sam wyznaczy drogę swego życia.

 

U Żydów, czyli jak widać po tym, kto nami rządzi w każdej niemal sferze życia, najmądrzejszych ludziach świata, tak właśnie aranżuje się małżeństwa. Robi się dokładny wywiad, na co choruje rodzina młodej kobiety. Jeśli była choroba, żaden żyd się z nią nie ożeni. Oni wiedzą jak to działa, dlatego rządzą Twoim kredytem hipotecznym. Ty nie wiesz, więc musisz brać ten kredyt i marzyć o wygranej w totka. Ludźmi głupimi i wierzącymi w mądrości z seriali rządzą ludzie mądrzy – oni też lubią się oszukiwać, ale w innych sferach.
Ale wróćmy do tej czystości przedmałżeńskiej…

 

Wystrzał błony, wschód czystości

 

Będąc już doświadczonym mężczyzną, będąc z dziewicą niespecjalnie czułem bym wyważał te drzwi… tym bardziej niedoświadczony facet, nie mający co najmniej kilkunastu, kilkudziesięciu kobiet, nic nie poczuje. Silne emocje, strach przed porażką, poczucie że oto właśnie dzieje się coś niezwykłego – wszystkie te czynniki wpływają na to, że percepcja, odbiór wrażeń jest mocno zniekształcony. Jeśli ten mężczyzna jest religijny, ma w głowie wzorzec, program – że seks po ślubie z dziewicą jest czysty moralnie. Stawia warunek – kobieta ma być czysta, czyli być dziewicą. Jeśli spełni wszystkie założenia, pojawia się zgoda na jego zdaniem satysfakcjonujący seks, będący wstępem do miłości. Tymczasem kobieta wcale nie musi być „czysta”, może mieć w swej karierze niejedną szaloną galopadę. Ale jeśli facet o tym nie wie… przeżyje przyjemność, chociaż nie zawsze. Gdyby wiedział, jego świadomość doświadczyłaby uczucia obrzydzenia, ohydy i złości.

 

Jak więc Państwo sami widzą, rozkosz nie zależy od rzekomej czystości, a od stanu umysłu mężczyzny i jego wiary. Do tej pory pamiętam dziewczynę, która dziewictwo trzymała dla tego jedynego, a hojnie rozdawała swe proktologiczne wdzięki. Była nieprawdopodobnie doświadczona… i być może niejeden głupiec będzie miał satysfakcję, że jego dziewczyna jest „czysta”, bo był opór i poleciała krew. Jeśli ma szczęście, nigdy się nie dowie jaki jest ograniczony. Szczęście w nieszczęściu…

 

Tele – jądra

 

Czystość rozumiana jako dziewictwo i wiara w określony program religijny (których jest tysiące), to tylko koncepcja, pewna wizja w głowie, Twojej głowie. Odtrącenie dziewczyny która miała za sobą seks, jako brudnej i nieczystej, jest w mojej ocenie bardzo dla niej krzywdzące. Mam taki przykład z życia wzięty. Do czasu gdy nie przeczytałem słynnej książki Ferrisa „24 godzinne ciało”, nosiłem w kieszeni spodni komórkę. Gdy wyczytałem że powoduje to obniżenie jakości nasienia, obniżenie wydajności seksualnej – co potwierdził eksperyment autora książki, telefon w kieszeni sprawia że czuję się źle. Odkładam go kiedy mogę, ale nie zawsze się da. Wtedy odczuwam dyskomfort, lękliwie spoglądając w kierunku swoich genitalii. Biedactwo! Przy okazji to smartfon nokii, który potrafi bez zdjęcia blokady sam zadzwonić do innej osoby (!), więc będąc z nim przeżywam ciężkie chwile. Kto wie, czy jak kogoś obgaduję i oczerniam, ten ktoś właśnie tego nie słucha?
Informację o jego złym wpływie na jądra, można porównać do programu religijnego. Gdybyś nie uwierzył że brak seksu jest „czystością”, nie miałoby to dla Ciebie znaczenia. Ale że taką informację Ci przekazano, a Ty w nią uwierzyłeś – podążyły za nią hormony; Stresu gdy dziewczyna jest „nieczysta”, a nagrody gdy „czysta”.

 

Dla mnie to dziecinada, gówniarstwo. Czystość i brud to kwestia uczciwości, jasności myśli, życiowych intencji i celów. I nigdy nie zamieniłbym uczciwej, dobrej dziewczyny „nieczystej”, na zazdrosną, tłukowatą dziewicę która rzekomo jest „czysta”. Czysta i nieczysta to tylko słowa, mające wywołać określoną reakcję emocjonalną u Ciebie; to wszystko. Jeśli dziewczyna jest wobec mnie w porządku, ma dobre serce – nie interesuje mnie ilu miała przede mną. Tu i teraz jestem ja, a za jakiś czas wszyscy umrzemy. Szkoda mojego czasu na gówniarskie dyskwalifikacje często porządnych ludzi – w imię jakichś, pożal się Boże, ideałów, tfu! Poznała chłopaka, kochali się – rozstali się, bywa. Mam nią gardzić, bo się zakochała i „dała”? Byłbym wtedy ostatnią świnią, głupcem.

 

——————————–

 

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758