HYDE PARK
Like

Qui Pro Quo

02/01/2012
798 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Przez niego Antonii Macierewicz ma poważne kłopoty. To on rozłożył służby przygotowane reformą Macierewicza. Zadaniowany, bo rozwalać struktury. ESBecki kapuś, notoryczny pijak, awanturnik, pułkownik Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

0


 

Naznaczony we wczesnej młodości piętnem zła, fanatyzmu, fałszu i obłudy, ślepo podporządkowany nakazom minionego ustroju, latami pozostawał wiernym wyznawcą i gwarantem istnienia formacji WSI. Publicznie się chwalił, że do niej należy. Starając się być zauważalnym, chętnie podawał swoje służbowe numery telefonów. W 2006 r. sypnął kolegów z Wojskowych Służb Informacyjnych, ponoć spreparował na nich donosy.

Myli się ten, kto by pomyślał, że oficer zmienił poglądy. Nic takiego się nie zdarzyło; były esbecki kapuś oczarował byłego posła, a obecnie (2017 r.) Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza swymi wiarygodnymi newsami bez pokrycia, często takimi, na które mało kto zwracał uwagę. Zdobył zaufanie i przemycił się do Służby Kontrwywiadu Wojskowego 

 Macierewicz umieścił newsy w Raporcie, oficer złożył przed Komisją Weryfikacyjną przysięgę, po czym otrzymał abolicję za przestępcze czyny z przeszłości. 

 Po publikacji Raportu oficer został wynagrodzony. Znalazł się w pierwszym szeregu nowej służby i dostał stołek głównego specjalisty w Biurze Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego, czym nie omieszkał się pochwalić na legionowskim podwórku. W SKW brylował wiedząc, że w odpowiednim momencie jest gotów ośmieszyć tę strukturę. Wiedział też, że będąc blisko steru może migać się od odpowiedzialności karnej, która na nim ciążyła za przestępstwa jeszcze z czasów WSI.

Ukryty za symptomami żądzy zemsty i władzy udawał, że bohatersko pokonuje zło, że pomaga zaprowadzać „nowy ład”. Odpowiadając na oczekiwanie nowego szefa, zdradził przy użyciu sposobów, których zwyczajowo używał do łamania swoich ofiar. I choć w przeszłości wyśmiewał się z nowej władzy, choć demonstracyjnie jawił się jako zagorzały przeciwnik zdrady wykrzykując, że ma papiery na Kaczyńskich, ostatecznie przekonał do siebie najbardziej nawet nieprzejednanych. Myśleli, że był depozytariuszem tajemnej wiedzy i wiarygodnych informacji. To umocniło w nim urojenia o własnej wielkości. Nie wszyscy wiedzieli – a przecież wiedzieć powinni – że Qui Pro Quo to garażowy pijak, mąciwoda, kapuś, pospolity bandzior, damski bokser, skłonny do domowych awantur pod byle pretekstem; że to cuchnący wódą i kłamstwem psychopata.

 Oficer, o którym jego były szef dzisiaj mówi: „on nie powinien w ogóle nosić munduru”, wpuścił Macierewicza w kanał. Za późno, generale Dukaczewski…, zdecydowanie za późno. 

Schemat zachowań pułkownika Qui Pro Quo wskazuje na jego dysfunkcjonalność. Jest przekonany o swej życiowej misji i wielkości; kocha panowanie nad ludźmi i czyni to za pomocą kłamania, ubliżania, nękania, zastraszania i manipulowania. Nienawidzi nieposłuszeństwa. Kto chce się cieszyć jego łaską, ten musi być posłuszny. Będąc nieufnym absolutnie wobec wszystkich, Qui Pro Quo nie lubi krytyki i protestu. Zapalczywie ściga tych, którzy wchodzą mu w drogę. 

Nie jest tajemnicą, że w dłuższym kontakcie przejawia on wszystkie kliniczne objawy typowe dla psychopaty (opisane m.in. w: Martin E.P. Seligman, Elaine F. Walker, David L. Rosenhan: „Psychopatologia”, wyd. Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne). Są to m.in..: skłonność do kłamania, nadmierna impulsywność, zachowania antyspołeczne, emocjonalna pustka, skrajny egocentryzm, brak hamulców w postaci sumienia, brak skrupułów i oporów przed krzywdzeniem innych, wykorzystywanie słabości innych, niezdolność do troski o losy innych, brutalne torowanie sobie drogi przez życie, koncentracja na osiąganiu za wszelką cenę tego, czego się chce, szkodzenie nawet tym, którzy chcą pomóc lub pomogli, umiejętne i inteligentne stwarzanie pozorów normalności poprzez oczarowywanie otoczenia i manipulację nim.

Dlatego niejednemu i nie raz nasunął się cień wątpliwości co do Qui Pro Quo. Jednak nawet oni nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczne są paranoiczne skłonności pułkownika, który pozostając w służbie (do czerwca 2014 r.) i będąc umysłowo uwięzionym w swoim wybujałym ego, z łatwością przekształcał katalog operacyjnych środków zaradczych w broń wycelowaną w ofiary. Dążący do zaspokojenia własnego Ja, pułkownik nauczył się wykorzystywać dostępny służbom specjalnym arsenał środków i działań do własnych celów. Nawet, gdy jest poza służbą, bezkarnie i bezczelnie pacyfikuje swoje ofiary, szczególnie, gdy te domagają się sprawiedliwości.

 Temperament choleryka, jego despotyzm, brak taktu i wyczucia, zwykłe chamstwo, a przede wszystkim tchórzostwo, nie dopuszczają do zapijaczonej głowy Qui Pro Quo argumentów prawnych, a tym bardziej zdrowego rozsądku. Dlatego pozostaje mu przemoc. W repertuarze Qui Pro Quo na porządku dziennym są wymuszenia posłuszeństwa, zastraszania i groźby, kryminalizacja niepokornych, pozbawianie ich pracy, godności i perspektyw, a nawet domu. Swym zainteresowaniem obejmuje tych, których bardzo nie lubi, którzy źle na niego patrzą, albo źle o nim mówią. Wtedy ani szczególne znajomości, ani kwalifikacje zawodowe, ani przynależność, tudzież szczególne przymioty lub cechy nie pomogą. Nie pomoże też bezmiar wymiaru sprawiedliwości, żaden rzecznik praw, czy wysoki trybunał.  

Mając pełną bibliotekę donosów, potrafi sobie zapewnić posłuszeństwo. I nie można mieć mu tego za złe. Jak napisał Robert D. Hare, badacz psychopatii oraz autor światowego bestselleru na ten temat („Without Conscience, the Disturbing World of the Psychopaths Among Us”, w polskim tłum. „Psychopaci są wśród nas”, Wyd. Znak, 2006) – „zwykła, opierająca się na zaufaniu i empatii postawa terapeuty wobec pacjenta w stosunku do osób z tym zaburzeniem zawsze kończy się tym, że terapeuta daje się oszukać i wywieść w pole”.

Stąd wola i słowa tego oszusta nadal stoją ponad prawem; bo czym innym można wytłumaczyć, że Państwo od kilku lat przejmuje ciężar odpowiedzialności za przestępcze czyny Qui Pro Quo, a on nie wykazuje z tego tytułu żadnej skruchy, żadnych skrupułów, najmniejszego nawet żalu ?!

Qui Pro Quo dopuścił się czynów haniebnych, czynów zmieniających życie jego ofiar w piekło; czynów, ukazujących go jako kryminalistę, tyrana i despotę. Pomimo ciężkich zarzutów, które już dawno powinny być sformułowane pod jego adresem, on nadal cieszy się wiernopoddańczą nietykalnością, wykorzystując aparat władzy (szczególnie legionowską policję) do własnych rozgrywek. 

Qui Pro Quo to cierpiący na chorobę alkoholową i żyjący we własnym świecie oszust, oczekujący od otoczenia pochwał i akceptacji.

Czy Qui Pro Quo przeprosił A. Macierewicza za swoje kłamstwa? Nie ! Bo jest przekonany o swojej wielkości i misji do spełnienia. A być może taki ktoś jest niektórym potzrebny ? Wszak najbardziej szokuje, że państwo za nim stanęło.  Dlatego liczne ofiary pułkownika cierpią w dwójnasób; wiedzą, że przez  takiego Qui Pro Quo straciły godność i egzystencję, a jednak nie mogą dochodzić swoich praw.

Ofiary Qui Pro Quo  otwarcie i od dłuższego czasu piszą w internecie o jego chorobie i zagrożeniu dla otoczenia, o jego czynach, które powinny być ścigane karnie i które powinny go zaprowadzić tam, gdzie jest miejsce przestępców. 

Należy publicznie mówić o tym człowieku; należy roztrząsać jego winy i tą drogą ujawniać krąg osób przez niego skrzywdzonych. 

Wymiar sprawiedliwości karnej nie może być po stronie kata, a pamiętajmy, że bez kompanów, lizusów i satrapów, bez uniformu i ukrytych insygniów władzy, Qui Pro Quo  może jedynie uchodzić za przypadek wymagający opieki. Z neuropsychiatrycznego punktu widzenia przypadek ten wydaje się być zdolny do przesłuchania i osadzenia.

 

 

 

0

NN 533763214

73 publikacje
64 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758