Bez kategorii
Like

ABW nęka organizatorów protestów anty-ACTA

19/02/2012
469 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

W jednym z miast ABW poprosiła na rozmowę członka grupy organizującej protesty anty-ACTA. O co się pytano? Czy tylko o ACTA? Nie tylko – padły pytania o praktycznie wszystkie wydarzenia i siły opozycyjne wobec rządu.

0


Młodzi w działaniu – służby pod domem?

Władza obawia się społecznego buntu. Obawa ta jest całkowicie uzasadniona; bezmiar nieudolności, kłamstwa i pospolitej zdrady interesów narodowych, jaki dotyka nasz kraj pod rządami Platformy, spotyka się z coraz większym oporem społecznym. Pomimo zwartego szyku medialnych obrońców rządu, z TVNem na czele, system, który stworzyli, przestaje się domykać, głównie za sprawą internetu i garstki niezależnych mediów. Wszystko wskazuje na to, że rząd docenił zagrożenie i postanowił rzucić na front służby specjalne.

Większość osób, które uczestniczyły 11 listopada ubiegłego roku w Marszu Niepodległości, mogło zaobserwować prowokacyjne działania służb policyjnych. Kilka tysięcy spośród nich doświadczyło zatrzymań autobusów, jadących do lub z Warszawy, było nagrywane, legitymowane itd. Wydarzenia z placów: Konstytucji i Na rozdrożu, ciągle czekają na wyjaśnienie, a pytań wraz z upływem czasu wcale nie ubywa. Jedno jest pewne; dwadzieścia-trzydzieści tysięcy Polaków, maszerujących w narodowo-patriotycznej manifestacji, przestraszyło rządzących. Zwłaszcza, że skala zjawiska była na tyle duża, iż nie udało się sprawy zamieść pod dywan, pomimo jednolitego chóru pro-rządowych mediów, z czołowymi stacjami telewizyjnymi na czele.

Kolejny przejaw „buntu młodych”, bo tak trzeba określić to co się dzieje, miał miejsce przy okazji sprawy ACTA. Pokolenie, które urodziło się, albo co najmniej wychowało po roku 1989, to 85-90% uczestników Marszu Niepodległości i 95% uczestników protestów przeciwko umowie ACTA. Przełom stycznia i lutego musiał być dla rządzących szczególnie dramatyczny. Całkowicie pogubili się przy masowym proteście internautów, który błyskawicznie przeniósł się na ulicę. W ciągu kilku ostatnich dni stycznia manifestowało w sumie ponad 100 tys. ludzi. Liczba, jak na polskie warunki, ogromna. W wielu miastach były to największe wystąpienia antyrządowe od upadku komunizmu.

Manifestacje z punktu widzenia rządzących szczególnie groźne. Nie tylko dlatego, że tak wielkie, że tak żywiołowe i spontaniczne. Nie tylko dlatego, że manifestanci to w większości ludzie, których Platforma uważała za „swoich”, za kupionych mirażami beztroskiego, „europejskiego” życia. Jedną z głównych trosk, jaka niewątpliwie od pierwszych momentów zaczęła zaprzątać głowy polit-technologów obecnej władzy, było pytanie – kto ich organizuje? Kto wyprowadza ich na ulice? Wiadomo – żeby kogoś zwalczać, trzeba cokolwiek o nim wiedzieć.

Na twarz protestów próbowano wykreować Palikota, czyli człowieka politycznie wyhodowanego przez Tuska na „trudne czasy”. Dużo można by o Palikocie mówić, jedno jest pewne – żadnym interesom obecnej nomenklatury nie zagrozi, ponieważ jest jej częścią, niezbędnym uzupełnieniem, no i potencjalnym koalicjantem, rzecz jasna. Palikot, wypromowany przez Tuska, zmieniający poglądy o 180 stopni co 2 lata, stanowić ma jeden z tuskowych „wentyli bezpieczeństwa”, koło ratunkowe. Ale Palikot nie wypalił – został wyrzucony z warszawskiej manifestacji anty-ACTA, a jego zagrywka na podzielenie protestujących przez atak na symbole religijne – skrytykowana w zgodnym oświadczeniu organizatorów akcji ulicznych z całego kraju.

Dodajmy, że sam fakt zajmowania wspólnego stanowiska i współdziałania organizatorów spontanicznie skrzykiwanych manifestacji, z których większość postanowiła kontynuować rozpoczętą współpracę, wcale nie jest taki oczywisty. Zebrali się bowiem ludzie bardzo różni. Poniżej krótka próba charakteryzacji, opisania środowiska – jest to oczywiście próba zupełnie subiektywna i siłą rzeczy – generalizująca. Spośród sprofilowanych ideowo, dominują przede wszystkim narodowcy (hasło do największej fali protestów, 25 stycznia, wyszło od Wszechpolaków), konserwatywno-liberalni wolnościowcy i ludzie o poglądach wyraziście lewicowych.

Bardzo dużą grupą są ludzie nieprezentujący jakiejś konkretnej tożsamości ideologicznej, skupiający się na poruszającej ich sprawie ACTA i antyrządowych protestach. Oprócz kilku osób z grona wyspecjalizowanych fundacji i organizacji pozarządowych, które w ruch anty-ACTA zaangażowane są od dłuższego czasu, przygniatającą większość stanowią ludzie młodzi albo bardzo młodzi. Również większość – nowicjusze jeśli chodzi o jakąkolwiek szerszą działalność społeczną. Nie można ich, póki co, w żaden sposób kontrolować; struktura jest luźna i chaotyczna, a przez to również – trudniejsza do ogarnięcia jakimś planem operacyjnym, do podzielenia albo zmarginalizowania. Protest przeciwko ACTA pełnymi garściami czerpie z różnych tradycji: duch walki polskiego narodu o wolność i sprzeciwu wobec komunistycznego totalitaryzmu miesza się z przyśpiewkami zaczerpniętymi z zeszłorocznych akcji kibiców czy antyrządowymi hasłami o anarchistycznym posmaku.

Co pozostało władzy, kiedy okazało się, że żadna z parlamentarnych, albo przynajmniej znanych/bliskich sił nie kontroluje protestujących, a Palikotowi, namaszczonemu na zagospodarowanie „młodych gniewnych”, nie udało się tego zrobić? Pozostały służby, a konkretnie, najpierw policja. Ciężko w tej chwili określić liczbę osób, które zostały „odwiedzone” w domach czy szkołach, albo z rodzicami których rozmawiano. Z pewnością jest to minimum kilkanaście – tyle relacji mamy potwierdzonych. Po każdej publikacji w tej sprawie zgłaszają się jednak nowe osoby, więc rzecz może dotyczyć nawet kilkudziesięciu miejsc w kraju. O co chodzi? – pisaliśmy już o tym – z pewnością o informacje, ale również zastraszenie. Licealista, którego nachodzą w domu lub w szkole mundurowi ma prawo się zniechęcić. Albo też dostać zakaz jakiejkolwiek działalności od przestraszonych rodziców. W ostatnich dniach w działania całkiem jawne (co do prowadzenia tych zakulisowych nie mamy żadnych wątpliwości) włączyła się również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

W jednym z miast ABW poprosiła na rozmowę członka grupy organizującej protesty anty-ACTA. O co się pytano? Czy tylko o ACTA? Nie tylko – padły pytania o praktycznie wszystkie wydarzenia i siły opozycyjne wobec rządu:
– Marsz Niepodległości,
– lokalni działacze narodowi i wolnościowi,
– kibice.

Co ciekawe, relacja ze spotkania z ABW kończy się napomknieniem, że po wizycie w domu kolegi, o którego funkcjonariusze specsłużb również wypytywali, nasz rozmówca natknął się na dwóch panów, siedzących sobie w samochodzie pod domem odwiedzanego. Powie ktoś – o niczym nie musi to świadczyć, czysty zbieg okoliczności + mania spiskowa. Być może…

Faktem jest, że chwilę po tym, gdy dotarły do mnie informacje o przebiegu „rozmowy” z ABW (mieszkam na drugim końcu Polski), połączone z przypuszczeniami co do smutnych panów w samochodzie, odwiedzili mnie dwaj działacze narodowi. Wracali z większego spotkania lokalnych młodych aktywistów szeroko pojętej, nie-establishmentowej prawicy – narodowców, konserwatystów, wolnościowców. Ponad trzy godziny burzliwych dyskusji i pomysłów – kolejne świadectwo, że w środowisko młodych „buzuje”. Podzielili się wrażeniami, ja z kolei opowiedziałem o historii z ABW z innego miasta.

Porozmawialiśmy, wyszli. Po chwili dostałem sms-a: „Dwóch gości siedziało w aucie pod klatką”. Możecie nazywać to urojeniami, manią prześladowczą itd., ale naprawdę zacząłem się zastanawiać – czy panowie wiedzieli pod którą klatką mają stać, czy raczej przyjechali za kolegami bezpośrednio po spotkaniu…

Po co napisałem ten tekst? Żeby wzbudzić sensację, niepokój, zamieszanie? Wręcz przeciwnie – przesłanie jest następujące:
– wahających się, czy zacząć działać, zachęcić do działania – każda para rąk się przyda, tylko razem coś zmienimy,
– niepewnych i przestraszonych aktywistów zmotywować do dzielenia się informacjami i organizowania; są nas w stanie zneutralizować jedynie pojedynczo,
– pewnie prących do przodu ostrzec, że im większy sukces, tym silniejsza reakcja przeciwników i tym większe zagrożenia, wymagające zarówno zdecydowania, jak i rozsądku.

„Obawiać się należy nie tych, którzy walczą, lecz tych, co unikają walki.”

Foto: PAP / Adam Warżawa
Źródło: narodowcy.net

0

Beatrycze

Najpierw Cie ignoruja, potem sie z Ciebie smieja, potem z Toba walcza - i wtedy wygrywasz! Jeszcze Polska nie zginela... / Isten, áldd meg a magyart...

162 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758