Przykry temat i brakuje światła w tunelu
Bezdomnych w Polsce przybywa. Wkrótce będzie ich jeszcze więcej niż teraz, ponieważ nasilają się eksmisje po znowelizowaniu ustawy z 31 sierpnia 2011 r., która wykreśliła artykuł nakazujący komornikowi wstrzymanie się z eksmisją do czasu wskazania przez gminę albo właściciela opróżnionego lokalu, pomieszczenia tymczasowego. Komornik, nawet gdyby chciał, nie ma już prawa “wstrzymać się z dokonaniem czynności”, pod groźbą utracenia pracy. W telewizji od czasu do czasu – bo po co telewidza nadmiernie drażnić – pokazują ostatnio migawki ludzi opierających się eksmisjom, wywlekanych z mieszkań na ulice. Od wiosny było wiadomo, że w lecie i na jesieni będziemy coraz częściej świadkiem takich scen. Władze nie chcą wiedzieć o ludziach bezdomnych, to przykry temat i nie ma światła w tunelu, więc niedobre, niepolityczne.
Śpią w kanałach i węzłach ciepłowniczych
Wyszczuwa się bezdomnych na zimę z miast mniejszych do większych, zresztą sami wiedzą, że w takiej Warszawie łatwiej jest się zahaczyć w jakiejś noclegowni. Ci, którzy z noclegowni korzystają, na ogół przestali już walczyć, biernie poddają się losowi. Bezdomnych mniej widać w lecie, w stolicy kręcą się koło supermarketów. Nocują w parkach, na plażach, cmentarzach, a gdy zrobi się chłodniej, jak się uda, w domkach na działkach, na dworcach kolejowych i autobusowych, chociaż na tych wyremontowanych na EURO 20122 służby rzadko pozwalają, więc przenieśli się w okolice dworców, śpią w kanałach i węzłach ciepłowniczych, na klatkach schodowych, w zsypach, skąd brutalnie są przepędzani. Są ludźmi i mają ludzkie potrzeby, toalet na klatkach schodowych nie ma, koegzystencja bywa trudna, nawet niemożliwa. Niesamowite, jak łatwo można wypaść z toru uważanego za ludzki i dostać się na tor uważany za szczurzy. Bezdomnym może zostać każdy. Był nim brat profesora, potem ministra finansów i wicepremiera sprzyjającego Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Po uzyskaniu wysokiego stanowiska rządowego przez brata, na szczęście zniknął z okolic Dworca Centralnego w Warszawie i tam nie powrócił.
Nędza i ulica
Eksmisje na bruk sprzyjają powiększaniu się rozmiarów bezdomności, nawet wtedy, kiedy uda się eksmitowanemu otrzymać umowę najmu lokalu tymczasowego. Okres tego najmu nie może przekraczać pół roku. Co delikwent ma robić dalej, nie mając środków? Różni bywali i bywają bezdomni – tak było i jest na całym świecie. Był czas, kiedy bezdomności bał się Michaił Bułhakow, autor “Mistrza i Małgorzaty”. To było w 1930 r. w Rosji. “Znalazłem się w położeniu, w którym czeka mnie nędza i ulica” – pisał. Winne temu według pisarza były “podłe pyski… ze strachu gotowe zrobić wszystko.. człowiecze resztki lepiące się niczym plwociny do podeszwy, czepiające ideologii, jak ostatniej deski ratunku…” – czy dzisiaj u nas, chociaż czasy są inne, nie znajdzie się czasem żadnego siostrzanego przypadku? Tak o tym mówią: uwezmą się na człowieka, wyrzucą z pracy i z domu. W dawnych barach mlecznych, gdzie jada się najtaniej, usłyszeć można od bezdomnych wstrząsające opowieści na ten temat, była nauczycielka – bezdomna, były urzędnik państwowy, aktor – pozbawieni dachu nad głową. Różne są rodzaje bezdomności. Jest bezdomność z wyboru powiązana dość często z chorobą. Nie tak łatwo jednak dziś się trafia do szpitala psychiatrycznego, w którym leczenie trwa długo i jest kosztowne. Państwo nie to ma w głowie, żeby ratować najbiedniejszych z biednych, upodlonych. Żenujące i straszne. Czyżbyśmy byli naprawdę państwem cywilizowanym, leżącym w środku Europy w XXI wieku, a może to tylko science fiction?
Marzenie o wikcie i dachu w więzieniu
Niektórzy bezdomni, zdrowi na umyśle, kombinują, żeby na zimę dostać wikt i dach nad głową w więzieniu, ale i to nie jest wcale łatwe. Ci bezdomni, którzy o tym z nami rozmawiali, z animuszem uważają, że dobrze będą umieli to zrobić. Policja twierdzi, że takich mądrali już poznała, władze znają coraz bardziej przebiegłe numery z rozbiciem szyby wystawowej czy kopnięciem w kostkę, w tyłek albo nawet w twarz policjanta – nie przejdą jako glejt do więzienia. Wśród ludzi bezdomnych znajdują się osoby wymeldowane decyzją administracyjną, wyrzucone z domów przez własne rodziny lub współlokatorów (30 proc.), bo piły, awanturowały się, ale również zupełnie spokojne, życiowe safanduły, najsłabsze ogniwa z rodzinnej gromady, które przestano tolerować. Są bezdomni, którzy pozostawili mieszkania rodzinie z własnej inicjatywy (17 proc.) i wynieśli się do nikąd, a obdarowani mają ich w nosie, obchodzą ich tyle, co zeszłoroczny śnieg. “Rodzinka” po dokonaniu darowizny już się nimi nie interesuje. Wielu jest bezdomnych, o czym była mowa na początku – tylko z tego powodu, że przestało ich być stać na opłacenie czynszu (24 proc.). Stracili pracę, jak wiadomo bezrobocie ogarnia prawie 2 mln osób, nie mają nawet prawa do zasiłku, płacić za mieszkanie i media po prostu nie mieli z czego.
Ilu ich jest? Może nawet milion!
Zdarza się, że kamienica, w której bezdomni kiedyś mieszkali od lat, a nawet się w niej urodzili, w ramach reprywatyzacji oddana została spadkobiercom właścicieli, a ci dawnych, biednych lokatorów postanowili się pozbyć i podnieśli czynsz w sposób zaporowy. Lokatorzy wylądowali na bruku, ci z nich bez żadnych zasobów, jak się w Warszawie na Powiślu mówi: “poszli w bezdomność”. Powiedzenie, że znaleźli się pod mostem, stało się nieaktualne. Nie ma już takiej możliwości, zaraz stamtąd bezdomnego wygonią. Pod niektórymi mostami zrobione zostały strzeżone parkingi, stoją na nich drogie auta, do których bezdomnym nie wolno się zbliżyć. Według Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2011 r., z którego raport ogłosił ostatnio Główny Urząd Statystyczny, skalę bezdomności w Polsce można określić na ok. 24 tys. osób. Toż to tylko czubek góry lodowej! Według skromnych szacunków ludzi bezdomnych w Polsce jest 750 tys., a może – jak niektórzy twierdzą – nawet milion. Rachmistrze GUS spisali tych, do których dotarli albo osobiście, albo otrzymali o nich informacje z ośrodków pomocy społecznej, straży miejskiej lub innych organizacji. Spis rozróżnił bezdomnych pierwszej i drugiej kategorii. Do pierwszej zaliczono osoby żyjące na ulicy, w tzw. przestrzeni publicznej bez schronienia, które mogłyby zostać uznane za kwaterę mieszkalną, takie, które spędzają wieczory i noce poza jakąkolwiek instytucją funkcjonującą całodobowo. W lecie tę “pierwszą kategorię” znaleźć można śpiącą na plażach, w lasach, parkach, na cmentarzach, w opuszczonych samochodach, przyczepach kempingowych czy w wagonach na bocznicach kolejowych.
W Spisie coraz więcej dzieci
Bezdomni drugiej kategorii, według Spisu, to osoby bez stałego miejsca zamieszkania, przemieszczające się pomiędzy różnymi typami obiektów zbiorowego zakwaterowania takich jak schroniska, noclegownie i instytucje dla bezdomnych. Tę kategorię spisywano według zasad przygotowanych dla obiektów zbiorowego zakwaterowania z wykorzystaniem Internetu, wykorzystując m.in. dane schronisk, noclegowni, domów pomocy społecznej dla samotnych kobiet w ciąży lub z małymi dziećmi. Ponieważ najwięcej informacji o bezdomnych rachmistrze znaleźli w wielkich miastach, na pierwszy rzut oka można sądzić, że problem bezdomności dotyczy przede wszystkim dużych aglomeracji, w małych miastach i biedniejszych województwach rzekomo jest lepiej. Prawie 60 proc. bezdomnych spisanych zostało w pięciu województwach – podaje Spis: mazowieckim (16,9 proc.), dolnośląskim (13,2 proc.), zachodnio-pomorskim (11,2 proc.), śląskim (9,2 proc.), pomorskim (8,7 proc.). Prawie dwunastokrotnie mniej bezdomnych, bo tylko nieco ponad 5 proc. jest w województwie świętokrzyskim (1,5 proc.), podlaskim (1,9 proc.) i opolskim (1,9 pros.). Wśród bezdomnych dominują mężczyźni, stanowią oni ponad 84 proc., jeśli można tak to określić, populacji bezdomnych.
Bezdomnymi są najczęściej ludzie w średnim wieku (87 proc.) od 33 do 64 lat. Przerażające, że liczba spisanych bezdomnych dzieci w ub. roku była wyższa niż w poprzednim Spisie, ponieważ pokazuje, że mamy w Polsce coraz więcej bezdomnych rodzin.
Wiesława Mazur
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 33 (876) z 14 sierpnia 2012 r.
ze: http://naszapolska.pl/index.php/component/content/article/38-ekonomia/3250-ludzie-bezdomni
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.