Czytam, że sprawa makabrycznego morderstwa ministra Wróbla, którego poćwiartowane zwłoki wyłowiono z wody, została umorzona, a domniemany morderca, jego syn zostanie zamknięty w zakładzie dla psychicznie chorych. To wszystko, niczego więcej w tej sprawie się nie zrobi. Zajrzałem do swojego tekstu z grudnia…. Wszystko jest aktualne, nie mam co zmieniać… Na trzy dni przed publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy na lotnisku smoleńskim ginie dr inż. Eugeniusz Wrobel. Należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Wykładał na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Był wybitnym specjalistą od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Zajmował się również tematyką z zakresu […]
Czytam, że sprawa makabrycznego morderstwa ministra Wróbla, którego poćwiartowane zwłoki wyłowiono z wody, została umorzona, a domniemany morderca, jego syn zostanie zamknięty w zakładzie dla psychicznie chorych. To wszystko, niczego więcej w tej sprawie się nie zrobi.
Zajrzałem do swojego tekstu z grudnia…. Wszystko jest aktualne, nie mam co zmieniać…
Na trzy dni przed publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy na lotnisku smoleńskim ginie dr inż. Eugeniusz Wrobel. Należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Wykładał na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Był wybitnym specjalistą od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Zajmował się również tematyką z zakresu teleinformatyki w transporcie lotniczym. Był specjalistą od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa, specjalizował się też w kwestiach światowych i europejskich instytucji i organizacji transportu lotniczego oraz w przepisach lotniczych krajowych i unijnych. W latach 90. był wicewojewodą katowickim. Z jego inicjatywy powstało Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze, które pod jego nadzorem doprowadziło do uruchomienia i rozbudowy Międzynarodowego Portu Lotniczego “Katowice” w Pyrzowicach. W latach 1998-2001 jako ekspert sejmowej Komisji Transportu i Łączności oraz doradca kolejnych ministrów transportu i gospodarki morskiej uczestniczył m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. Od listopada 2005 do grudnia 2007 roku pełnił funkcję wiceministra w resorcie transportu.Ostatnio zaangażowany był m.in. w tworzenie Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego Europy Środkowo-Wschodniej przy Politechnice Śląskiej.
Wróbel był współautorem publikacji o zastosowaniu różnicowego odbiornika nawigacji satelitarnej GPS działającego na dwóch częstotliwościach i sygnałach o bardzo wysokiej precyzji, odpornego na zakłócenia zewnętrzne. Był moderatorem na międzynarodowej konferencji poświęconej problemom nawigacji lotniczej.
No, jednym słowem typowy ciemny, niewykształcony pisowski oszołom, mieszkaniec małej miejscowości, zwolennik teorii spiskowych i moherowy fanatyk. Podręcznikowy wręcz przykład szaleńca, który nie znając się kompletnie na lotnictwie ulega szalonym teoriom o zamachu, prawda? Otóż od samego początku w prywatnych rozmowach podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154 Lux o numerze bocznym 101.
Jerzy Polaczek konsultował z nim treść części interpelacji poselskich kierowanych w sprawie katastrofy samolotu z prezydentem RP na pokładzie. – „Był w tym temacie wyjątkowo na bieżąco. Mogę śmiało powiedzieć, że Eugeniusz był jedną z niewielu osób w kraju, które w sensie intelektualnym i przedmiotowym byłyby w stanie formułować wnioski i uwagi, słowem – odnosić się do całokształtu raportu MAK „– ocenił Jerzy Polaczek.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Eugeniusz Wróbel został zamordowany we własnym domu, a jego ciało wrzucono do Zalewu Rybnickiego. Do zabójstwa przyznał się jego syn Grzegorz, który złożył obszerne wyjaśnienia, jednakże później w prokuraturze odwołał swoje wcześniejsze zeznania.
Gdy to pisałem w grudniu, nie wiedziałem jeszcze o dodatkowych okolicznościach tej strasznej zbrodni… Nie wiedziałem, ze syn ministra jest niezwykle drobnej postury, był znacznie słabszy od swego ojca, że nic nie wskazywało na jego chorobę przed tragedią, że , jak na osobę niepoczytalną, zdumiewająco sprawnie i szybko poćwiartował zwoki, usunął z mieszkania ślady krwi ( no, to jest dopiero praca, na miarę Heraklesa, pamiętacie, jak wyglądało czyszczenie samochodu w „Pulp Fiction”, albo „Teksańska masakrę piłą tarczową”? Wybaczcie niestosowne porównania, ale przecież czyszczenie mieszkania z krwi po użyciu piły tarczowej to niesłychanie trudne i żmudne zajęcie!), przewiózł szczątki, usunął ślady… I to wszystko sam jeden, drobny, słaby fizycznie, niepoczytalny człowiek. Czemu potem odwołał swoje zeznania?
Ale tego wszystkiego nie będzie się już badać. Śledztwo w sprawie śmierci Eugeniusza Wróbla zostało zakończone. Nie będzie aktu oskarżenia. W opinii biegłych psychiatrów i psychologa sprawca, syn byłego wiceministra, jest całkowicie niepoczytalny.
Grzegorz W. nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wydarzyło. Trafi on trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Biegłym nie udało się ustalić, kiedy rozwinęła się u niego choroba psychiczna. Zdaniem biegłych, drastyczny przebieg zdarzenia wskazywał na nią od początku.
Jeśli mogę cos dodać w tak bolesnej i delikatnej sprawie, „drastyczny przebieg zdarzenia” wskazuje raczej na cos innego. Psychotropy? Pranie mózgu? Szantaż i obietnica uniknięcia kary? Wrobienie nieświadomej niczego osoby w coś, co zrobiło wytrenowane komando? No, ale ja jestem najwyraźniej opętany teoriami spiskowymi. Na pewno syn po prostu nagle, pewnego dnia zwariował i poćwiartował ojca. To się zdarza nagminnie, w najlepszych rodzinach. Naprawde, moglo tak byc i pisze to bez ironii. Chociaz prawdopodobienstwo jest niezbyt wielkie.
Oczywiście, nie można przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, może wydać nakaz uzyskania zezwolenia na zakup pił mechanicznych? Już widzę Donalda Tuska, jak bez krawata, w słynnej kryzysowej kurteczce, zapowiada ukrócenie obrotu tych strasznych narzędzi zbrodni! No, chyba, ze w Dolomitach akurat jest ładna pogoda, wówczas, oczywiście, piły tarczowe będą musiały poczekać.
No, ale minister Wrobel mógł równie dobrze wpaść pod TIRa na białoruskich numerach, wypić kawę i dostać udaru, ulec wypadkowi samochodowemu, jak szef ekipy archeologów mających pojechać na poszukiwania szczątków, albo, jak swego czasu kapitan Hutyra, który, po zderzeniu z walcem drogowym zdołał zadzwonić do kolegi i powiedzieć o wypadku, potem się okazało, jak przyjechała policja, że jednak ma zmiażdżoną i urwaną głowę, więc musiał mieć spore trudności z tą rozmową telefoniczną. Mógł, jak wielu świadków w sprawie morderstwa księdza Popiełuszki, umrzeć po wypiciu duszkiem kilku litrów spirytusu alkoholu, bądź wstrzyknięcia sobie tegoż bezpośrednio do krwi, co, jak sugerują wyniki badania krwi, było pewnym okresie bardzo modne… Mógł się powiesić nad Wisłą, jak chorąży Zielonka, uprzednie zapakowawszy do wododopornej torby kilka wydruków ze swoim nazwiskiem, żeby już się policja tak strasznie nie męczyła ze zgadywaniem. Albo się powiesić, jak dyrektor Michniewicz, uprzednio zadzwoniwszy do żony, by sobie pogadać i się umówić na następny dzień.
Oczywiście, wszystko jest możliwe, możliwe jest też, ze to wszystko zwykłe zbiegi okoliczności. Na szczęście jednak, nie musimy jeszcze, jak na razie, w to wierzyć. Na razie.
Na swój prywatny użytek mam swoja teorię. Niektóre zgony są tak straszne i spektakularne, ich wyjaśnienie przyczynami naturalnymi tak oczywiście, bezczelnie i po chamsku niewiarygodnie, jakby ktoś chciał nam wskazać palcem- widzicie?
„ Wszystko możemy, a wy możecie nam naskoczyć! Nie mamy płaszcza i co nam Pan zrobi? Nic nam nie zrobią, a ci, co mają się przestraszyć i zmądrzeć, zrozumieją. My wiemy, że wy wiecie, wy wiecie, ze my wiemy, że wy wiecie….
A dalej, to już wy sami zdecydujcie, chce wam się nadal grzebać w tych wszystkich sprawach….”
A na koniec szybki quiz: na ile % masy oryginalnego samolotu szacujemy widoczne na zdjęciu szczątki samolotu?
Na:
a- 50%
b- 60%
c- 70%
Odpowiedzi proszę wysyłać na adres MAK. Ewentualnie cc do Pani Minister „Jeden metr” Kopacz, bo ona może znać odpowiedź na pytanie , na jakiej głębokości znajduje się reszta, najwyraźniej większej, niż ów nieśmiertelny jeden metr, podany przez minister Kopacz. Być może wystarczyło jeszcze raz machnąć łopatą, na te głupie 1 metr 10 centymetrów i znaleźlibyśmy kokpit? Albo jakieś fotele?
Albo do ministra Sikorskiego, jako praca domowa na przyspieszonym zaocznym kursie miłości do Ojczyzny organizowanym w odpowiedzi na porywający apel Pana Ministra o naukę miłości. Apel, którego nie sposób pozostawić bez odpowiedzi. Do nauki, pisowska braci! Na to nigdy nie jest za późno, zwłaszcza , jak się ma okazję uczyć od samego mistrza, jak Sikorski.
http://seawolf.nowyekran.pl/
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
http://seawolf.salon24.pl/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha