Bez kategorii
Like

JONASZ KOFTA

19/04/2012
789 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 seconde czytania
no-cover

24-TA ROCZNICA ŚMIERCI JONASZA KOFTY

0


 

 

 

 

 

 

 

 

0

Bez kategorii
Like

Jonasz Kofta

16/04/2011
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Jonasz Kofta (1942–1988) – polski poeta, dramaturg, satyryk i piosenkarz.

0


 

19-tego kwietnia mija 23-cia rocznica śmierci genialnego satyryka i poety – Jonasza Kofty. Teraz w księgarniach, aczkolwiek nie bez trudu, znajdziemy jego „rzeczy”- teksty piosenek i wszelaką „galanterię” satyryczną. Edycja jego twórczości w latach siedemdziesiątych była nader skomplikowana, a satyr politycznych – wręcz niemożliwa. Sam objaśniał niuanse wydawnicze:

„W drukarniach praca – ledwo dyszą

nakłady rosną i zagadka

        większość wydają ci, co nie piszą

ci, którzy piszą, wydają z rzadka.”

Jego poezja, rodem ze sceptycznego kabaretu, błyskawicznie reagowała na dookolność i każdy nowy zakręt naszej historii najnowszej. Już w styczniu 1971r. na scenie gdańskiego „Żaka” zaśpiewał:

„Gdybym miał dziesięć tysięcy ton

        siedemdziesiąty rocznik

        za powód dumy miałbym to,

że jestem – że jestem ze stoczni!”

Na Radom w 1976r. miał „Szary poemat”:

„W pancerny waciak zbrojny Golem

nadciąga kartoflanym polem

        krwawy i pusty, bo bez Boga

w gumiak obuta jego noga

a w ręku jego ciężka laga,

którą mu dała władza naga

by odwet wziął i bił jak umie

        tych wszystkich, których nie rozumie..”

Wszędzie miał swoją publiczność, najczęściej studencką, którą przekonywał o swojej postawie, a mianowicie, że:

„Zawsze warto – schodzić czasem na manowce

zawsze warto – nigdy nie być zawodowcem

zawsze warto – was obudzić kiedy śpicie

        przeciw szujom i kołtunom przeżyć życie..”

Ciemna marynarka – kwiat w butonierce, krztyna dekadenckiego cynizmu w manierach. Ech! Gdzie ta bohema, której był jednym z ostatnich reliktów?…

Pamiętam – Kraków w 76-tym. Na wielkiej sali klubu „Rotunda” (po kabaretowych erupcjach) – kilkaset osób i … dyskusja – „co wolno kabaretowi studenckiemu?”. Dwóch warszawskich tuzów satyry oficjalnej dla zjonizowania atmosfery – poczyna ( metodą na chybił – trafił) emablować test młodego tekściarza z Gdańska – czyli analizują – „co twórca chciał przez TO powiedzieć”.

Trawestują, deformują, babrają się i neologizują.. nie tylko ku własnej uciesze. Zawodowcy w końcu. Tekściarz chwilowo słabnie w obronie, lecz jak mawiał Jonasz – wielkim artystą jest przypadek – dostrzega charakterystyczną „miękkość wzajemną” atakujących przeciwników i dowcipem ( naturalnie ad hominem – o dwóch art-homofobach ) – flekuje skutecznie gwiazdorów satyry przy totalnym ryku sali. Wg recepty Artura Schpenhauera – atak poprzez ”argumentum ad personam” bywa perfidny, aczkolwiek wyjątkowo skuteczny.

Prowadzący ten satyryczny panel – Jonasz Kofta, który w improwizowanej na żywo erystyce nie miał sobie równych – bynajmniej nie pomógł swoim warszawskim kolegom..

On zdumionego kabaretowca z Gdańska upewnił: – „miałeś pełne prawo – nawet za wszelką cenę..!” Bo:

„To najczęściej niewygodne bywa wielce

trudniej trochę żyje się w powietrzu świeżym

nim się zmieni na atrapę – głowa; serce

może jeszcze na czymkolwiek ci zależeć.

Zawsze warto – rzec durniowi, że jest durniem

Zawsze warto – żeby kiedyś nie mieć kaca

Zrobić coś – co się być może nie opłaca!”

Jonasz to potrafił robić..Pamiętajcie czasem o … ogrodach. I o nim.

 

 

 

0

Tadeusz Buraczewski

Satyra &

329 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758