to stąd wypływa źródło mojej pieśni…
to stąd wypływa źródło mojej pieśni
u stóp Baraniej szemrzącym strumieniem
stąd toczę słowa zakolami trudu
jako ta rzeka niekształtne kamienie
i wciąż zaczynam u czystego źródła
zanim próg czynu zdradliwy przekroczę
nim czarnym krokiem przez białe stronice
przejdę to pióro w źródle twoim moczę
bo wiem jak trudno twą czystość ocalić
rzeko pojona ludzką krwią i potem
gdy z dna wyciągam garścią trudną przeszłość
lub gdy fałszywym nas prowadzisz tropem
więc tu wyrasta drzewo mojej wiary
w skalnych nawisach gdzie w szmerliwych modłach
śpiewa odwieczną dumną pieśń ta rzeka
i pieczętuje dzieje znakiem rodła
tu się zaczyna źródło mojej pieśni
w mrocznych granatach wypiętrzonej góry
gdy widnokręgu zapięta agrafa
trzyma u czoła ciężką grzywę chmury
a mrokiem lasu błądzi Bóg Beskidów
strzegący czujnie źródła naszej mowy
jeśli go zbudzisz nieostrożnym słowem
zawsze w obronie jej stanąć gotowy
więc znowu wracam w chłodne nawy cienia
spragniony pieśni świerkowego lasu
gdy moje uszy aż do krwi zranione
zatrutym kolcem miejskiego hałasu
a człowiek biegnie za mną w skórze wilka
i widnokręgu pętlę mocno ściska
jeśli dobiegnie do wspólnego źródła
pianę obmyje u krwawego pyska
i będzie składał Dekalog Nadziei
w człowieka znowu przemienione zwierzę
będzie powtarzał zieloną modlitwę
to szumem lasu ocalone…Wierzę….
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid