Czy prezydent Bronisław Komorowski powinien zaprosić generała Wojciecha Jaruzelskiego na pokład samolotu prezydenckiego? Czy Jarosław Kaczyński znów strzelił sobie w stopę, bo odmówił wspólnego wylotu do Watykanu? Nie wiem. Po prawdzie mało mnie to interesuje. Ale mnie trafia. Wyjątkowo włączyłem dziś TVN24. Od trzech godzin trwa celebra. Dyskusje o tym, kto poleci do Watykanu z Prezydentem. Kto godzien tego zaszczytu, a kto nie. Tysiące argumentów za, tysiące przeciw. Roztrząsanie w wielkiej powadze "dyrdymałów" niegodnych, ile diabłów mieści się w główce Bronisława prezydenta Komorowskiego, odbieram jako natrząsanie się z inteligencji Polaków. Drwinę z podatnika, który pracuje ciężko, by opłacić cały ten cyrk. Dowiaduję się, że prezydent waha się już trzeci dzień, czy spłacił dostatecznie dług wobec towarzysza generała, czy jest mu […]
Czy prezydent Bronisław Komorowski powinien zaprosić generała Wojciecha Jaruzelskiego na pokład samolotu prezydenckiego? Czy Jarosław Kaczyński znów strzelił sobie w stopę, bo odmówił wspólnego wylotu do Watykanu?
Nie wiem. Po prawdzie mało mnie to interesuje.
Ale mnie trafia. Wyjątkowo włączyłem dziś TVN24. Od trzech godzin trwa celebra. Dyskusje o tym, kto poleci do Watykanu z Prezydentem. Kto godzien tego zaszczytu, a kto nie.
Tysiące argumentów za, tysiące przeciw. Roztrząsanie w wielkiej powadze "dyrdymałów" niegodnych, ile diabłów mieści się w główce Bronisława prezydenta Komorowskiego, odbieram jako natrząsanie się z inteligencji Polaków. Drwinę z podatnika, który pracuje ciężko, by opłacić cały ten cyrk.
Dowiaduję się, że prezydent waha się już trzeci dzień, czy spłacił dostatecznie dług wobec towarzysza generała, czy jest mu coś jeszcze winien? Ot, dylemat. Czacha Głowy Państwa dymi i musi pęknąć pod ciężarem wielkich wątpliwości. Musi, bo głowa tu za ciasna.
Towarzysz generał, patriota, czy zdrajca? – dziś to znów temat numer jeden w Polsce. Tym żyje cała polityczna warszawka, tym się onanizuje. Zajadłość, zacietrzewienie, zapiekłość.
Plwocina wylewa się na ekrany. Debata potyka się o tematy zastępcze. Wyczerpuje w kreacjach medialnych, w pryszczatej demagogii aktorów z trupy. W pustce i mizerii intelektualnej grzęźnie każda głowa przed Pytią.
Byle zagadać rzeczywistość. Byle nie porozmawiać o sprawach ważnych dla Rzeczpospolitej, sposobach naprawy chorego państwa. Rzeczowo i kompetentnie.
Mam coraz większe obawy, czy jest siła na ziemi i w niebie, która ma moc, by przywrócić opamiętanie tzw. elitom. Kto wie, czy nowych racji nie wnoszą do debaty zwolennicy Intronizacji Chrystusa na Króla Polski.
Czy w moim kraju coś się nie zmieni bez interwencji sił najwyższych? Wątpię. Potrzebujemy interwencji.
Tu idzie ku kiepskim wróżbom. Wszystko się poplątało na naszym świecie. Demagog przychodzi do studia współczesnej Pytii Warszawskiej i wyziewa przez ekrany opary narkotycznych celebr na całą Polskę. Przywróćcie nam Pytię Delficką. Raziła głupotą nielicznych wybrańców.