Co zrobić z kulturowym okupantem?
Jeśli grupa bezideowych cwaniaczkow z pośredniaka jest w stanie przekonać tatusiów na urzędach, by z podatków finansować ich zboczenia, równie dobrze ja (też artysta) mogę przekonać kilku generałów by w ramach ”poznania swojego człowieczeństwa” rozstrzelali szkodników i ich dobrodziejów jako grupę przestępczą szkodzącą państwu i sile moralnej narodu. Już tu pisałam, że to NIE JEST SZTUKA, ale marksizm kulturowy, popłuczyny po konstruktywizmie i strukturalizmie, filozofach niemieckich i wcześniej Oświeceniu. To slepa uliczka, która rości sobie prawa. To produkt chorego umysłu-rozumu, przeciwnie niż sztuka, która jako owoc ducha zawsze miała funkcję prorocką, a formalnie czerpała piękna i harmoni Stworzenia.
Czerwona Bestia gnije i wydziela fetor. Pora by zdechła.
by
We wtorek 8 listopada 2011r. w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK) miały miejsce trzy wernisaże. Można stwierdzić, że nawet cztery biorąc pod uwagę nową odsłonę kolekcji stałej tego muzeum. Główną atrakcją — a w moim przypadku również najbardziej oczekiwaną — była wystawa Akcjonizmu Wiedeńskiego „Przeciwny biegun społeczeństwa”. Oprócz niej zaprezentowano projekt Małgorzaty Markiewicz „ Tkaniny EU” oraz wystawę Ane Lan „ Są we mnie wszystkie kobiety świata”.
Akcjonizm wiedeński „Przeciwny biegun społeczeństwa”
Dwa lata – według organizatorów tyle czasu zabrały przygotowania wystawy, którą aktualnie możemy oglądać w MOCAKu. Dzięki pomocy Konsula Generalnego Republiki Austrii w Krakowie – Christophera Ceski, udało się sprowadzić do Krakowa najbardziej reprezentatywne dzieła akcjonistów wiedeńskich, pochodzące z prywatnej kolekcji profesora Essla. „Gwiazdami” pierwszej tak szerokiej wystawy akcjonizmu wiedeńskiego w Polsce, zostali czołowi przedstawiciele tego najważniejszego ruchu artystycznego lat sześćdziesiątych w Austrii: Günter Brus, Otto Muehl, Hermann Nitsch (który osobiście pojawił się w Krakowie) oraz Rudolf Schwarzkogler. Oczywiście współpracowała z nimi grupa ludzi m.in. Oswald Weiner, Adolf Frohner, VALIE EXPORT czy Heinz Cibulka (który był modelem Rudolfa Schwarzkoglera). Działalność tych artystów to ponad 150 akcji w latach 1962–1969. W 1969 roku Otto Muehl rozwiązał akcjonizm wiedeński, artyści nie porzucili jednak sztuki całkowicie. Postanowili indywidualnie kontynuować swoją działalność, która również została uwzględniona na wystawie w Krakowie.
Akcjonistów wiedeńskich powszechnie uważa się za prekursorów sztuki body art oraz ważnych przedstawicieli performance. Początkowo ich działalność owiana była aurą tajemniczości i skandalu. Swoje akcje przeprowadzali w zamkniętych dla szerokiej widowni mieszkaniach lub swoich pracowniach, a dostępna z nich była wyłącznie relacja fotograficzna bądź filmowa. Zapisów z ich działań można śmiało szukać w kartotekach austriackiej policji, która to permanentnie przerywała akcje artystów pod zarzutem zakłócania porządku publicznego.
Wystawę otwierają fotograficzne relacje z akcji Güntera Brusa m.im Spacer po Wiedniu(1965), Autozamalowywanie II(1965), Akcja w kole(1966), Akcja z Dianą(1967/2005). Wspólnym pierwiastkiem dla tych wszystkich akcji jest używanie przez artystę własnego zagruntowanego ciała jako płaszczyzny malarskiej czy eksponatu. Ofiarowywał się on dosłownie sztuce, poddając swoje ciało nie tylko procesowi malowania, ale także okaleczania wykorzystując m.in ostre narzędzia (żyletka, nóż, gwoździe). Traktowanie swojego ciała zupełnie przedmiotowo, skutkowało wywołaniem bólu, który przenosił go w pewnym sensie na drugi stopień poznania swojego człowieczeństwa. Chyba najbardziej „hard corową” akcją Brusa była Próba wytrzymałości (1970), podczas której ubrany jedynie w pończochy i majtki (które później rozciął) naciął swoje udo, wysikał się pozwalając krwi wymieszać się z moczem. Następnie rozciął żyletką głowę i zaczął się biczować skórzanym pasem, aż do momentu kiedy upadł z wyczerpania. W końcu Günter Brus porzucił swoje sadomasochistyczne performance i powrócił do malowania. Na wystawie możemy oglądać jego obrazy z lat osiemdziesiątych, w których nierzadko wykorzystuje pastelowe kolory, jednak ich tematyka tabu i śmierci, nadal pozostaje dla niego charakterystyczna.
W przeciwieństwie do Güntera Brusa, Hermann Nitsch zamiast z swojego ciała, preferował składanie ofiary ze zwierząt. Jego akcje w oczywisty sposób nawiązywały do ceremonii religijnych (liturgicznych) zawierając symbol krzyża oraz koncepcję ofiary. Publiczność podczas jego działań m.in. w ramach Teatru Orgii Misteriów, mogła brać udział w rytuałach odkrywających najbardziej skryte, odarte z iluzji, mroczne emocje, do wydobycia, których należało pozbyć się zahamowań i poddać się pierwotnym instynktom. Podczas wystawy możemy zobaczyć dwie relacje filmowe, właśnie z Teatru Orgii Misteriów Akcji malarskiej nr 38(1996) oraz Akcji malarskiej nr 115(2003).
Rudolf Schwarzkogler w odróżnieniu od swoich kolegów nie występował publicznie. Tworzył w zaciszu swojej pracowni, przy współpracy jedynie z modelem lub modelką. Efekty jego pracy zostały uwiecznione w postaci zdjęć, w których można się doszukać symboli kastracyjnych i poskramiania swoich pierwotnych popędów. W swoich kompozycjach korzystał z licznych przedmiotów oprócz ostrych żyletek czy szkła (mających wywoływać skojarzenia z bólem), także bandaży, w które owijał swoich modeli.
Reszta bełkotu tutaj;
http://www.deerwith.it/2011/sztuka/jesienne-wystawy-czasowe-w-mocak-u-part-i
Ciekawi mnie też, że czerwone upodobały sobie bycie za wszelką cenę ”artystą”, jak bycie ” elitą”. Nie wiedzą te nieszczęsne stworzenia., że to nie kwestia ludzkiej woli, ale wybraństwa.
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas