Znajomy mieszkający w Londynie powiedział mi, że w wagonach metra w stolicy Wielkiej Brytanii jest reklama Euro 2012 i Wrocławia. On sam tego nie zauważył, dopiero powiedziała mu znajoma.
Znajomy mieszkający w Londynie powiedział mi, że w wagonach metra w stolicy Wielkiej Brytanii jest reklama Euro 2012 i Wrocławia. On sam tego nie zauważył, dopiero powiedziała mu znajoma. Ja też nie byłem w stanie spostrzec, ale w końcu mi ją pokazano.
Że mała – pół biedy, ale zrobiona tak, jakby ktoś chciał, żeby przeszła niezauważona. Maleńkie literki „Euro 2012”, niewiele większe „Wrocław”. Reklama w ogóle nie przyciąga oka, nie jest charakterystyczna, mogłaby równie dobrze reklamować 200 innych miast czy 300 innych imprez. Kompletne nieporozumienie. Przykład, w gruncie rzeczy, braku profesjonalizmu, choć zapewne wydano na to kupę pieniędzy podatników. Efekt będzie prawdopodobnie żaden, skoro reklama jest tak dobrze „ukryta”, że z największym trudem znajdują ją sami Polacy.
Zdaje się, że to kolejny przykład kompletnie nietrafionej reklamy dotyczącej Euro 2012, po antyreklamach produkowanych przez ekipę Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. A przecież mamy w kraju masę zdolnych, młodych ludzi od PR-u, marketingu, kipiących pomysłami, ale jakoś niewykorzystanych i niezauważonych w ogóle przez te ręce, przez które przepływają społeczne pieniądze.