Sitwa obywatelska.
28/02/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Żeby nie było, że się czepiam, od razu zaznaczę, że ja zawsze uważałem i uważam, że sitwa jest istotnym elementem, powiedziałbym nawet – elementem konstrukcyjnym, ładu społecznego, określanego skrótowo, jako III RP. Mówiąc krótko, bez sitwy, III RP by nie było i już. Co nie znaczy, że na miejscu tej niepowstałej III RP, pozostałaby próżnia – o, co to, to nie. Życie, szczególnie jeśli jest rozpostarte pomiędzy Odrą a Bugiem, i Bałtykiem a Sudetami i Karpatami, próżni nie znosi. Pewnie by powstała jakaś inna Rzeczpospolita – może nawet, że tak się wyrażę, nienumerowana. Zwykła, Rzeczpospolita, bezcyferkowa. Z przyzwoitymi politykami, którzy nie budzą się rano w rozterce, czy najpierw, za przeproszeniem siusiu, czy od razu do […]
Żeby nie było, że się czepiam, od razu zaznaczę, że ja zawsze uważałem i uważam, że sitwa jest istotnym elementem, powiedziałbym nawet – elementem konstrukcyjnym, ładu społecznego, określanego skrótowo, jako III RP.
Mówiąc krótko, bez sitwy, III RP by nie było i już.
Co nie znaczy, że na miejscu tej niepowstałej III RP, pozostałaby próżnia – o, co to, to nie.
Życie, szczególnie jeśli jest rozpostarte pomiędzy Odrą a Bugiem, i Bałtykiem a Sudetami i Karpatami, próżni nie znosi.
Pewnie by powstała jakaś inna Rzeczpospolita – może nawet, że tak się wyrażę, nienumerowana.
Zwykła, Rzeczpospolita, bezcyferkowa.
Z przyzwoitymi politykami, którzy nie budzą się rano w rozterce, czy najpierw, za przeproszeniem siusiu, czy od razu do kompa i słupki sprawdzać.
Z przedsiębiorcami, którzy w klubie nie stukają odruchowo obcasami, na widok starszego stopniem kolegi z biznesu.
Z dziennikarzami, którzy się nie szmacą ani na zawołanie, ani bez zawołania – po prostu się nie szmacą, i już.
Z aktorami, którzy nie mają w CV tej najobrzydliwszej z ról, jaką było kapowanie na kolegów, co to przy koniaczku, kawały po garderobach opowiadali nie takie, jak trzeba.
Z naukowcami, dla których poszukiwanie prawdy jest cenniejsze, niż poszukiwanie grantu.
Z prawnikami, którzy nie traktują prawa, jak lewa.
Z amami* , którzy by nie pisali, że obawiają się rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem, bo takiej rocznicy by nie było, podobnie jak katastrofy.
I na koniec – z OBYWATELAMI, a nie pogardzanym przez Władzę motłochem, któremu można wszystko wmówić, kazać, i jeszcze na dokładkę podać łaskawie d…..łoń do ucałowania.
No tak – wizje mi się jakieś niezdrowe roją; trzeba do lekarza, bo inaczej w kochanej III RP nijak się funkcjonować nie da.
———————————-
* am – autorytet moralny